Reklama

Nie chce być gwiazdą

Anna Przybylska ostatnio zachowuje się bardzo dziwnie.

Czapka, kaptur, okulary... Kiedy Anna Przybylska (34) wychodzi z dziećmi na spacer, trudno rozpoznać w niej gwiazdę, stąpającą po czerwonym dywanie w czasie promocji swoich filmów... Bo tylko zawodowe zobowiązania mogą zmusić ją do zrobienia makijażu, fryzury czy założenia pięknej sukni. Coraz mniej to lubi.

Mieszkańcy Trójmiasta, w którym się wychowała i dokąd teraz wróciła z rodziną, wiedzą, gdzie lubi wypić kawę, zrobić zakupy, ale i oni mają problem, by w ubranej na sportowo dziewczynie z włosami w koński ogon, bez śladu szminki na ustach, rozpoznać wampa z ostatniego choćby filmu "Sęp". Czy wizerunek gwiazdy, który kiedyś jej nie uwierał, znudził się aktorce i wymagającemu show-biznesowi poświęcić dziś może najwyżej godzinę?

Reklama

Niedawno twierdziła, że nie jest już tą niesforną gwiazdą, która urzekła widzów sarnimi oczami i czarującym uśmiechem jako Marylka w Złotopolskich. Teraz jest dojrzałą, szczęśliwą w związku kobietą, mamą trójki dzieci, potrafi cieszyć się zwykłym dniem, docenić dary losu. I nie żałuje niezagranych ról.

- To prawda. Stroiłam fochy. To nie tak, to inaczej. Za ciepło, za zimno. Tym pociągiem nie pojadę... Zachowywałam się jak cudowne dziecko, któremu wszyscy winni ustępować - wyznała kiedyś i dodała: - Może wrócę na pełen etat aktorski, jak mój Jarek przestanie w piłkę grać.

Teraz jednakże Anna Przybylska sprawia wrażenie, jakby nawet ta mała cząstka etatu, którego się podjęła, nużyła ją i przestała cieszyć. 

MP

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Anna Przybylska | sława
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy