Reklama

Pieniądze wcale mnie nie kręcą

Jest ciekawa życia. Lubi rywalizację, kocha ludzi i... ogrodowe krasnale.

Chyba nikt nie uwierzy, że kiedyś była bardzo nieśmiałą i zamkniętą w sobie dziewczynką. Bo przecież Ewę Szykulską (63) znamy jako kobietę silną i przebojową. Taką, która dobrze wie, czego chce. A czego chce prywatnie? 


Jak najdłużej pracować, bo aktorstwo to jej największa miłość. W pracy zaś lubi rywalizację, która - jej zdaniem - jest doskonałym dopingiem. Nigdy nie miała żalu, że ktoś inny zagrał rolę, którą wcześniej proponowano właśnie jej. A tak było choćby z filmem "Ziemia obiecana" Andrzeja Wajdy i rolą Lucy Zuckerowej, którą ostatecznie zagrała Kalina Jędrusik. 

Reklama

- Fantastycznie, że wtedy Wajda dał mi taką szansę. Dla mnie ważne było to, że ktoś mnie zauważył, że we mnie jest potencjał i możliwości. Trzeba mieć szacunek do przeciwnika - wspomina.

Jest spełniona i szczęśliwa, że cały czas pracuje. Ma też ogromną satysfakcję, bo wiele filmów z jej udziałem zyskało wielką sławę. Do dzisiaj są lubiane, a widzowie z radością do nich wracają. Kamera ją uwielbia. Stało się to jasne jeszcze zanim skończyła warszawską szkołę teatralną. Już wtedy grała damy z wyższych sfer i arystokratki.

Jej uroda była zniewalająca. Miała tego świadomość, ale szybko zrozumiała, że aktorstwo nie polega tylko na tym, że się cudnie wygląda. - Głos, bardzo wyrazista i wyjątkowa uroda, plus umiejętności warsztatowe - to razem składa się na całość pod tytułem Ewa Szykulska - mówi reżyser Juliusz Machulski (57).

Mimo wszystko przyszedł kiedyś moment zwątpienia w to, co robi. Postanowiła zająć się czymś innym. Otworzyła własny biznes. Zaczęła sprzedawać używane samochody. - Jestem ciekawa jak małpa. Stanęłam na jakimś zakręcie psychicznym. To była łatwa decyzja, bo mój mąż zajmował się samochodami, ale... okazało się, że jest to śmiertelnie nudne. Tam jest przede wszystkim ciąg do szmalu. A mnie pieniądze nie kręcą - opowiada.

Również w kategoriach zawodowych aktorka nigdy nie myślała o pieniądzach. Często pracuje bez wynagrodzenia, bo twierdzi, że nie musi mieć marmurowych schodów. Cieszy ją samo życie oraz to, że może pomagać innym, sprawiać im radość. Bo zwyczajnie jest dobrym człowiekiem.

- Pamiętam, że podarowałam bezdomnemu kurtkę i szalik. To było fantastyczne, bo mi powiedział: O rany ktoś mi kupił coś nowego. Był szczęśliwy, że to nie pachniało innym człowiekiem. Dla niego miało to swoją wartość... - opowiada.

Dla niej też właśnie takie chwile mają wartość największą. Nie bywa na salonach. Najchętniej zostaje w domu z mężem i psami. A kiedy jest ciepło, lubi siadać na tarasie i podziwiać kolekcję ogrodowych krasnali. Teraz najbardziej czeka na te właśnie chwile. - To kicz, ale ja lubię bawić się kiczem. Sprawia mi to frajdę i wprowadza w dobry nastrój - mówi wyraźnie rozbawiona. 


KL

Świat i Ludzie 9/2012

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Szykulska | Andrzej Wajda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy