Reklama

Po porażkach czas na szczęście

Tyle razy upadała, ale zawsze się podnosiła. - Jestem ulepiona z bólu, ale szczęśliwa, bo moje marzenia się spełniają - mówi Ewa Minge. Dziś jest silną kobietą, która nigdy się nie poddaje.

W Polsce często była ośmieszana, wyszydzana, traktowana jak trędowata. Przyklejono jej nawet etykietkę: Królowa kiczu. Rekompensuje jej to zagranica. Jej kreacje podbijają świat. Po pokazie w Paryżu zainteresowała się nimi Rihanna. Ale zanim Ewa osiągnęła sukces, los jej nie oszczędzał...

Jeszcze na studiach, w 1994 r., zwykła dziewczyna ze Szczecinka założyła firmę. Projektowała i szyła ubrania. - Gówniara ze wsi zabitej dechami buduje imperium - drwili z niej. Wtedy też zakochała się. O swoim mężczyźnie nie myślała inaczej jak o miłości na całe życie. Wzięli ślub. Urodziła dwóch synów. Po 13 latach rozwiodła się. - Nikt nikogo nie zdradził. Ale moi synowie nie mieli poczucia bezpieczeństwa, zostali wyrzuceni z domu przez własnego ojca, który ogołocił nas ze wszystkiego. - wspomina Ewa Minge (45). Wolność kosztowała ją cały majątek.

Reklama

Nie oddała tylko firmy. Nie było łatwo. Została sama z dwójką dzieci i alimentami po 200 zł na każde. Mocno przeżyła porażkę, ale wiedziała, że dla dzieci musi stanąć na nogi. Dzięki uporowi i konsekwencji wyszła na prostą. Niestety, nie na długo. Kiedy poważnie zachorowała, powiedziała Oskarowi: - Gdyby cokolwiek mi się stało, mój prawnik wam pomoże. Wygrała z chorobą, zbudowała imperium w malutkim Pszczewie. Dziś zatrudnia ponad 150 osób. Nigdy się z nikim nie układała, nie wchodziła w warszawskie środowisko, sądzono więc, że jest zarozumiała. A ona nie bywała w Warszawie, bo jej syn "szumnie" dorastał.

- Nie robię mody dla pieniędzy - mówi. - Mój dom w Zielonej Górze nie jest okazały. Jeżdżę dobrym samochodem, ale są droższe i lepsze. Rzeczy dla siebie kupuję w zwykłych sklepach. Po rozwodzie nie ułożyła sobie życia z żadnym mężczyzną. Owszem miała kilku partnerów. Jej synowie akceptowali ich i lubili. Szczególnie jednego, z którym tworzyła parę przez 3 lata. - To on nauczył moich synów pływać, jeździć na nartach - wspomina Ewa. Rozstali się w wielkiej przyjaźni, cały czas mają ze sobą kontakt.

Dziś jedynymi mężczyznami w jej życiu, a zarazem przyjaciółmi, są synowie Oskar (21) i Gaspar (18). Młodszy chce zostać weterynarzem, starszego interesuje wzornictwo przemysłowe i muzyka. Różnią się, ale jedną cechę mają wspólną. Obaj traktują mamę jak księżniczkę - budzą na śniadanie, inspirują, pomagają w pracach domowych... To właśnie oni, a nie moda, są dla niej numerem jeden. 

Iza Kraft

Na żywo 31/2012


Na Żywo
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Minge | moda | pokaz mody | projektanka mody | projektant mody
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy