Reklama

Pojedynek gwiazd

Dorocie Rabczewskiej nieoczekiwanie wyrosła nowa, groźna konkurentka - Marina Łuczenko. SHOW bada, czy debiutantka odbierze Dodzie tytuł królowej.

Wzbudziła prawdziwą sensację. Rzadko kiedy debiutujący artysta cieszy się takim zainteresowaniem. Marinie Łuczenko, której menedżerką jest Maja Sablewska, była agentka Dody, to się udało. I nie potrzebowała żadnego skandalu!

Debiutancki singiel wokalistki "Glam Pop" gromadzi na serwisach internetowych setki komentarzy. "Świetna piosenka", "Nie wiedziałem, że śpiewa to Polka!", piszą internauci. Ostatnio Marina, wcześniej znana z serialu "39 i pół" oraz "Tańca z gwiazdami", została zaproszona do programu "Dzień Dobry TVN". Jej występ zebrał znakomite recenzje.

Reklama

"Tych kilka minut z tobą przekonało mnie do tego, że narodziła się gwiazda. Bez wątpienia masz osobowość. Będziemy ci się przyglądać. Dziś zdałaś pierwszy test. Szóstka!" - pochwaliła ją na antenie prowadząca wywiad Magda Mołek.

Trzy miesiące temu, kiedy Maja Sablewska rozstawała się z poprzednią podopieczną Dodą i zaczynała pracę z Mariną, mało kto wierzył w sukces dwudziestolatki. Sama Maja zapewniała, że nie zamierza kreować artystki, która miałaby zagrozić karierze Rabczewskiej. Dziś wiele wskazuje na to, że stało się inaczej.

Przepis na gwiazdę

"Kiedy po raz pierwszy usłyszałam mój singiel w radiu, popłakałam się. Chciałabym wnieść coś nowego i pozytywnego do muzyki w Polsce. To niewiarygodne, dostaję dziennie mnóstwo maili z wyrazami sympatii. Ciesze się, że ludzie tak reagują na mnie, bo tak naprawdę dopiero zaczynam. Nie spodziewałam się, że stanie się to tak szybko. Dzięki temu mam więcej siły i motywacji do działania" - powiedziała SHOW Marina.

Sukces debiutanckiego singla nie jest jednak dziełem przypadku, ale świetnie opracowanej strategii. Wejście do studia poprzedziły długie przygotowania.

"Każdej mojej podopiecznej gwarantuję profesjonalną i kompleksową opiekę. Z Marina zaczęłyśmy od rzucenia palenia", mówi SHOW Maja Sablewska. "Gwiazda nie może palić 40 papierosów dziennie", dodaje. Potem były badania lekarskie i ustalenie zrównoważonej diety. Następnie chwila przyjemności - zakupy. "Pojechałyśmy do Londynu", mówi Sablewska. Dopiero po skompletowaniu garderoby nastąpiła pierwsza sesja zdjęciowa.

Konieczne też było stworzenie strony internetowej piosenkarki. Za pośrednictwem internetu Marina przyjmowała bowiem zgłoszenia młodych muzyków na casting do zespołu. Równocześnie cały czas intensywnie trwa praca nad płytą. "Będzie gotowa na wiosnę", zapowiada Sablewska.

Zła forma Dody

Mocne wejście Mariny na rynek zbiegło się nieoczekiwanie z kiepską formą Dody. Trzy miesiące temu, gdy zatrudniała nowego menedżera Jarosława Burdka, ten zapowiadał, że Doda zostanie polską Madonną. "Kreacja Madonny może być odnośnikiem dla Dody", deklarował. Wizerunek wokalistki

miał stać się bardziej łagodny, stonowany i elegancki. Ona sama miała unikać skandali. Tymczasem o Dodzie wciąż jest głośno, ale z mało chwalebnych powodów. Królowa polskiej sceny wciąż miesza się w publiczne awantury. W ostatnich tygodniach skandal wywołała jej wymiana zdań ze specjalistą ds. wizerunku Piotrem Tymochowiczem.

Doda zasugerowała, że Tymochowicz nie jest ojcem dziecka, które wychowuje. "Z tego co wiem, jego żona spłodziła piękne dziecko z jego kolegą", powiedziała w wywiadzie. Rozpętała się brutalna wojna, w której na jaw wyszły intymne, rodzinne tajemnice. Możliwe, że sprawa skończy się w sądzie. "Gdybym cofnęła czas, powiedziałabym to samo", upiera się Doda. Pod koniec grudnia Rabczewska udzieliła też wywiadu tygodnikowi "Newsweek". Odniosła się w nim do... działalności blogerki Sary May, znanej jedynie z krytykowania innych. Porównała ją do "pacjenta szpitala psychiatrycznego". To z kolei rozdrażniło Sarę, która teraz atakuje Dodę bezustannie.

Czy zamiłowanie do awantur pomoże Dodzie w karierze? Z pewnością nie zbliży jej do wizerunku Madonny, która nie unika skandali obyczajowych, ale awantur - owszem.

Pierwsza konfrontacja

Doda i Marina nie poznały się jeszcze osobiście. Do takiego spotkania, na przykład w garderobie przed koncertem, może jednak bardzo szybko dojść. Wiele mówiło się o tym, że Dorota nie zapałała sympatią do młodszej koleżanki. Marina miała być przecież jednym z powodów rozstania Doroty z Mają Sablewską. Podobno Doda nie mogła znieść, że nie jest jedyną klientką swojej agentki...

Polski show-biznes jest na tyle małym środowiskiem, że Dorota będzie musiała się jednak przyzwyczaić do obecności młodszej rywalki. Głośny debiut Mariny zauważył nawet Kuba Wojewódzki. W swojej stałej rubryce w tygodniku "Polityka" napisał złośliwie: "Od kilkunastu tygodni zwiastuje się narodziny nowej gwiazdy. Pani nazywa się Marina Łuczenko i zaśpiewała jedną piosenkę oraz zagrała w jednym serialu. Jej menedżerka to była agentka Dody Maja Sablewska, co wróży artystce karierę z dala od odzieży". Co ciekawe, w tej samej rubryce dziennikarz drwił też z ostatnich poczynań Dody. Ale to, co jest wyróżnieniem dla debiutantki, wcale nie musi cieszyć gwiazdy.

Starcie na płyty

"Mam nadzieję, że 2010 rok będzie moim rokiem. Chciałabym wnieść trochę świeżości do show-biznesu. Jeśli mocno wierzy się w marzenia, one się spełniają", mówiła w wywiadzie Marina. Łuczenko liczy, że jej debiutancka płyta podbije rynek muzyczny. Nie ulega wątpliwości, że ten rok jest ważny i przełomowy również dla Doroty.

Rabczewska powinna jak najszybciej wydać drugą, solową płytę. Taki krążek nazywa się w branży muzycznej "płytą prawdy". To od niego zależy, czy wokalista utrzyma się na szczycie. Wszystko jednak wskazuje na to, że Marina wyda swoją debiutancką płytę jako pierwsza. Doda nie promuje jeszcze nawet singla!

Dominika Majewska

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy