Reklama

Poznała wielką siłę cygańskiej wróżby

Nie spodziewała się, że w życiu spotka ją tyle ekscytujących zdarzeń.

Na scenie drapieżna, pełna ekspresji i energii życiowej, w domu - wyciszona, troskliwa, dająca spokój i ciepło żona i mama. Beata Kozidrak (52) w obu wcieleniach jest w pełni sobą. Fani najbardziej uwielbiają ją za chwile wzruszeń, które towarzyszą niektórym z nich niemal od urodzenia. Wystarczy wczytać się choćby w kilka z tysięcy listów, które Beta dostała przez 34 lata spędzone na estradach całego kraju. "Ty i twoja muzyka tworzycie niepowtarzalny duet" - pisze jeden z fanów. "Jesteś polską Celine Dion, tylko że ładniejszą" - twierdzi inny.

Te i wiele innych listów przeczytać można w książce napisanej przez menedżerkę koncertową zespołu Bajm, Ewę Tutkę, wspólnie z Beatą Kozidrak i jej mężem Andrzejem Pietrasem oraz pozostałymi członkami zespołu. "Bajm. Płynie w nas gorąca krew" to pierwsza biografia piosenkarki z wywiadami, zdjęciami z prywatnych zbiorów, listami od fanów, setkami nieznanych faktów i historii. Dla fanów Beaty i Bajmu lektura nie tylko obowiązkowa, to biblia zespołu.

Reklama

Przez 52 lata życia Beacie Kozidrak zdarzyło się kroczyć różnymi, często krętymi drogami. Co ciekawe, jeszcze zanim sama wiedziała, co chce w życiu robić, pojawił się ktoś, kto w niej wszystko wyczytał. Kiedy jako mała dziewczynka szła ulicą, zaczepiła ją Cyganka. - Przed tobą interesujące życie, czekają cię podróże. Będziesz sławna - powiedziała.

Kiedy Beata opowiedziała o tym kolegom, śmiali się z niej. Wszystko, co jednak później nastąpiło, wydaje się mieć sens i siłę tej cygańskiej przepowiedni. Krok po kroku życie, wykorzystując przypadki i historie nieraz niełatwe do uwierzenia prowadziło ją na sam szczyt. Najpierw jej brat Jarek poznał przypadkiem Andrzeja Pietrasa. A kiedy ona sama go zobaczyła, nawet przez moment nie pomyślała, że mogłaby się w nim zakochać. - Kiedy usłyszał mnie na próbie, chciał mi udowodnić, że nie umiem śpiewać. Byłam wściekła i po powrocie do domu pokłóciłam się z Jarkiem. Nie chciałam Andrzeja widzieć - tak Beata wspomina dziś tamte czasy.

Wdzianko ze sztucznego materiału obszyte futerkiem

Zakochali się w sobie, spacerując po Krakowie. - Przyjeżdżał wtedy po mnie do szkoły maluchem, a to było coś - piosenkarka śmieje się, opowiadając o czasach, kiedy miała 18 lat. - Ślub odbył się jeszcze przed rozdaniem świadectw maturalnych (9 czerwca 1979 roku - red.). To był upalny dzień, a ja miałam na sobie wdzianko ze sztucznego materiału obszyte futerkiem. Suknię do ślubu kupiły mi moja mama z teściową. Na szczęście była ładna - wspomina. Dwa lata później urodziła się Kasia. Przyszła na świat sześć dni przed wprowadzeniem stanu wojennego.

- Początkowo zostawała z babcią, a my z Andrzejem, wracając z długich tras mogliśmy na nią, śpiącą w łóżeczku, tylko popatrzeć. Bardzo przeżywałam widząc, jak rośnie - opowiada piosenkarka. Później zdecydowali, że będzie wszędzie z nimi jeździć. Po 12 latach na świat przyszła druga córka, Agata, ale to właśnie wychowana na koncertach Kasia, związała się z mikrofonem, jak mama. Beata słowa najpiękniejszych piosenek - "Co mi panie dasz", "Płynie w nas gorąca krew" czy "Dwa serca, dwa smutki" - napisała sama.

- Łatwiej śpiewa mi się to, sama napisałam, znam bowiem emocje, które zawarte są w tych słowach - powtarza. - Uwielbiam, kiedy fani cytują moje teksty, mówią o nich, kiedy moja twórczość pomaga im żyć, pokonywać problemy - mówi. - Najczęściej piszę o miłości, bo ona jest podstawą naszego życia - dodaje.

MJ

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Beata Kozidrak | Bajm
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy