Reklama

To był szczególny dar

Nie przypuszczał, że spotka go jeszcze takie szczęście.

Rezolutny, uśmiechnięty, wrażliwy i bardzo umuzykalniony, dzięki swojemu tacie. Taki jest syn Ryszarda Rynkowskiego (63), 7-letni Rysio. Chłopiec uwielbia rozmawiać z tatą o jego muzyce i koncertach. A artysta jest z niego dumny. I czasami aż trudno mu uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.

Stało się to dzięki żonie piosenkarza, Edycie (42). Od początku miała na niego dobry wpływ. To właśnie ona zmobilizowała go do większej aktywności zawodowej. Jednak największą zmianę wywołały narodziny syna. Aby sprostać zadaniom ojca, artysta musiał i wciąż musi nad sobą pracować. A przecież jest już dziadkiem! Z pierwszą, nieżyjącą już żoną Hanną, muzyk ma córkę Martę (36), a ta jest mamą Janka (6) i Ignasia (5).

Reklama

Jego życie nie zmieniłoby się jednak aż tak, gdyby nie wizyta w pewnym miejscu. Chodzi o znane sanktuarium maryjne w Lourdes we Francji.

- Po ślubie z Edytą myślałem, że nie zdecydujemy się na dzieci. Widziałem jednak, że żona bardzo pragnie zostać matką. Podejmowaliśmy wiele prób, ale nie było efektu. Pomyśleliśmy, że pewnie tak ma być. Kupiliśmy sobie nawet drugiego pieska yorka. Kiedyś pojechaliśmy do Lourdes, do znajomych, i tam zanocowaliśmy. To był ten raz i nazajutrz żonie kawa już nie smakowała jak zawsze. Czy był to dar od Matki Boskiej? Dla nas tak. Wiem, że Rysio począł się właśnie w Lourdes - wspomina muzyk.

Dlatego postanowił, że każdego roku razem z rodziną będzie jeździł do Lourdes, by podziękować za to, jakie ma życie, za żonę i syna. - Mam za co być wdzięczny! - wyznaje wzruszony.

26/2015 Rewia

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy