Reklama

Wszystkie słabości z jego przeszłości

Jeszcze żaden polski aktor nie był tak blisko Oscara!

O tym, że jest aktorem wybitnym, przekonywał wielokrotnie. Ale dopiero teraz może dowiedzieć się o tym cały świat. Już na etapie realizacji najnowszego filmu Agnieszki Holland (63) W ciemności mówiono, że to będzie polski kandydat do Oscara - nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Jeśli nie za reżyserię, to na pewno dla odtwórcy roli głównej - Roberta Więckiewicza (44).

W przeszłości zdobywcami Oscarów byli już polscy reżyserzy, scenografowie, kompozytorzy, operatorzy, ale ta sztuka nie udała się jeszcze żadnemu aktorowi. Robertowi Więckiewiczowi wywróżono tę prestiżową nagrodę na długo przed ogłoszeniem tegorocznych nominacji, bo zagrał naprawdę fantastycznie. W filmie Holland wciela się w postać drobnego złodziejaszka, Leopolda Sochy, który opiekuje się żydowskimi uciekinierami z getta.

Życie prywatne Roberta Więckiewicza to osobny rozdział i, jak twierdzą jego znajomi, mogłoby dostarczyć materiału na kilka filmów. Gdy był nastolatkiem podrywał dziewczyny, grając na gitarze, śpiewał ballady Leonarda Cohena. Były też imprezy, bójki o dziewczyny i ucieczki przed milicjantami.

Reklama

W czasie studiów aktorskich też był rogatą duszą. Koledzy wspominają, że prowadził szalone życie, a kobiety kochały się w nim do nieprzytomności. - Sam nieraz dziwiłem się, jak to mi się udaje - wspomina tamte czasy aktor. Wyzwaniem okazała się Natalia Adaszyńska, absolwentka wydziału wiedzy o teatrze.

Spotkali się w Teatrze Rozmaitości, gdzie była kierownikiem literackim. To ona zwróciła na niego uwagę, jednak to on musiał się o nią starać. Podświadomie czuł, że może odmienić jego życie. - Prywatność chcę zachować dla siebie - mówi. Wiadomo jednak, że intuicja go nie zawiodła. Ten znany z ról bandziorów aktor, po ślubie spokorniał i schował się w cień żony.

Natalia uporządkowała jego burzliwą codzienność. Pokierowała też jego życiem zawodowym. - Moja żona jest recenzentem wszystkich scenariuszy, które dostaję. Pomaga mi w podjęciu decyzji. Z tym wybieraniem ról to nie jest łatwa sprawa - wyznaje Robert Więckiewicz.

Gdy został ojcem Konstantego (6), poczuł na sobie brzemię odpowiedzialności. W domu ten ekranowy gangster pierze, sprząta, gotuje. - Niby taki spokojny, ustatkowany, ułożony, ale w piecu jeszcze nie wygasił - plotkują znajomi. On zaprzecza, ale z błyskiem w oku, jakby chciał postawić znak zapytania nad swoją przyszłością. - Do pięćdziesiątki jeszcze trochę mi brakuje. Jeszcze może mi odbić - żartuje.

JA

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Robert Więckiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy