Reklama

Żyjemy jak włoska rodzina

Przeżyła rozwód rodziców i rozstanie z narzeczonym, z którym budowała przyszłość. Lekcja życia nie poszła na marne. Chce radzić ludziom pokrzywdzonym przez życie.

Nie chce mówić o rozwodzie rodziców - za bardzo go przeżyła. Milczeniem pomija też pytanie o mężczyzn w swoim życiu. I nie zna recepty na to, jak uleczyć zranione serce po nieszczęśliwej miłości. Wie natomiast jak robi się karierę radcy prawnego. To jest teraz jej priorytetem.

Rzucasz aktorstwo?

- Rzeczywiście, ostatnio zaszły u mnie zmiany. Skończyłam studia na Wydziale Prawa i Administracji UW i dostałam się na aplikację radcowską. Właśnie zaliczam praktykę w kancelarii. Przyglądam się od podszewki, na czym polega ten zawód. Mam praktyki w sądzie. Nie zmienia to faktu, że gram w serialu i dużo pracuję w dubbingu. Temat mojej pracy magisterskiej również jest bliski mediom ― to ochrona prawa do wizerunku. Choć teraz zajmuję się prawem gospodarczym.

Reklama

Czy fakt, że dostałaś się na aplikację radcowską dodał ci skrzydeł?

- Bardzo mnie to cieszy. Nie spodziewałam się, że dostanę się już za pierwszym razem. Słyszałam, jak trudno jest zdobyć indeks. Udało się...

Znalazłaś jakiś sposób, złoty środek?

- Moja recepta jest prosta - trzeba się dużo uczyć. W czasie egzaminu na aplikację przypominałam sobie materiał z I, II, III roku studiów. Mam wrażenie, że jeśli ktoś na studiach solidnie podchodził do obowiązków, egzaminy na aplikację przejdzie bez problemu.

W serialu "Na Wspólnej" cenią cię za profesjonalizm. Na studiach też byłaś prymuską?

- Na czwartym roku zdarzyło mi się nawet mieć średnią 5,0. Trzy ostatnie lata dostawałam stypendium. Ja lubię się uczyć. Mogę całe dnie spędzać nad książkami. Choć zadaję sobie pytanie: czy od wyniku egzaminów zależy moje szczęście? Tak naprawdę ważni są dla mnie ludzie. Oczywiście, dobra praca i materialna sfera życia też ma znaczenie.

Ledwo skończyłaś studia, a już masz dobrą pracę, samochód, własne mieszkanie...

- Nie należę do osób rozrzutnych, mimo to na mieszkanie musiałam wziąć kredyt. Na trzydzieści lat. Więc wcale nie jest tak różowo.

Mówi się, że za każdym sukcesem kobiety stoi jakiś mężczyzna. U ciebie jest to...

- ...mój tata. Woził mnie na castingi, motywował, by robić więcej, starać się bardziej. Ale moją powiernicą jest mama. Gdy dzieje się coś ważnego, dzwonię do niej, proszę o radę. Zależy mi, żeby mama była ze mnie dumna.

Za twoim sukcesem stoi cała rodzina?

- Bez nich nic nie miałoby sensu. Mam siostrę Magdę, która ma dwuletniego synka Kacpra. Jestem jego mamą chrzestną. Madzia też skończyła prawo i... jest policjantką, zajmuje się sprawami nieletnich. Jesteśmy jak włoska rodzina. Kłócimy się, ale żyć bez siebie nie możemy!

Ewa Smolczyk

Świat i Ludzie nr 34/2010

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy