Od sportowca do projektanta. Historia Jacoba Buczyńskiego: " Wszystko przez jedną denimową kurtkę"
W świecie, który nieustannie pędzi, gdzie przemysł modowy generuje wciąż nowe kolekcje, a handel napędza konsumpcję, to jednak coraz więcej osób zaczyna szukać alternatyw dla masowej produkcji i sieciówek. Zamiast ślepo podążać za trendami, rośnie potrzeba autentyczności, kreatywności i świadomego kompletowania szafy. Kupowanie ubrań z drugiego obiegu, własnoręczne przerabianie odzieży czy nadawanie jej nowego życia przestaje być niszą. Jednym z tych, którzy wyznaczają ścieżki upcyclingu w modzie, jest projektant - Jacob Buczyński. Poznaj jego historię i dowiedz się, jak tworzyć odzież pełną charakteru w zgodzie ze zrównoważonym rozwojem.

Od sportowca do projektanta. Historia Jacoba Buczyńskiego
Niektóre drogi zdają się układać same, jakby ktoś już wcześniej zaplanował każdy ich zakręt i pęd. Czasem los prowadzi człowieka tam, gdzie nawet nie planował iść - krok po kroku, aż wszystko zacznie układać się w całość. "Tak miało być, a co ma być, to będzie" - powtarzają ci, którzy wierzą w przeznaczenie. Właśnie tak potoczyła się historia Jacoba Buczyńskiego, dziś uznawanego za jednego z najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych polskich projektantów młodego pokolenia. Jego droga do świata mody nie była jednak oczywista. Skąd więc wziął się jego pomysł, pasja i determinacja, które doprowadziły go na Fashion Weeki? Tłumaczy, że przygoda zaczęła się zupełnie spontanicznie, gdzie początkowo jego kariera miała skupiać się na pływaniu. Jak na sportowca przystało, ukończył Akademię Wychowania Fizycznego, ciężko trenował i uczył się dyscypliny. Jednak mimo tak wielu obowiązków, czuł pewną pustkę.
Brakowało mi przestrzeni do wyrażania siebie
Moda w jego życiu pojawiła się znienacka i wynikała z wewnętrznych potrzeb. Pragnął, aby tworzyć i przetwarzać to, co już istnieje. Na artystycznej smykałce i wyborach odbiła również rodzinna historia, którą nosił w sercu - babcia krawcowa, tata rzeźbiarz i mama kochająca drugi obieg. Można powiedzieć, że miał to we krwi. Bez planu, bez szkiców postanowił stworzyć swoją pierwszą kurtkę z frędzlami. Był to moment, który dodał mu skrzydeł.
Po prostu chciałem coś zmienić, dosłownie i symbolicznie. Od tego momentu zaczęła się historia, która trwa do dziś. Wszystko przez jedną denimową kurtkę, do której doczepiłem kolorowe frędzle

Wyznaje, że początki nie należy do najprostszych, wręcz były chaotyczne - nożyczki, skrawki materiałów po babci, denim i zero wiedzy o krawiectwie. Jednak mimo wielu przeciwności, niewiedzy oraz niepewności, było to dla niego czymś magicznym. W końcu czuł, że mógł tworzyć coś, co płynęło ze szczerych emocji oraz pasji. Wszystko to przeobraziło się w sukces i świadomy proces.
Mam pracownię, zespół, współpracuję z sortownią Wtórpol, pokazuję kolekcje na Fashion Weekach, ale cały czas wracam do tej pierwszej energii i beztroski. Nadal czuję ten sam dreszcz, kiedy powstaje coś z niczego, uwielbiam proces tworzenia

Zobacz również: Francuski szyk po 50. Tak dodasz klasy swojej stylizacji
Moda, która zmienia świat i daje drugie życie
Czasem pewne rzeczy po prostu się dzieją - naturalnie, bez planu i bez potrzeby ich definiowania. Kieruje nami intuicja, a decyzje podejmujemy w zgodzie z własnymi wartościami i przekonaniami. Tak właśnie zaczęła się przygoda Jacoba Buczyńskiego z upcyclingiem. Zanim jeszcze poznał to pojęcie, już wprowadzał jego idee w życie. Sięgał po ubrania, które inni uznaliby za niepotrzebne, i nadawał im nowego znaczenia. Przerabiał, łączył, eksperymentował z tkaninami, nie wiedząc nawet, że tworzy coś, co z czasem stanie się jednym z filarów współczesnej mody. Dopiero później zrozumiał, że to, co robił z pasji i potrzeby tworzenia, ma swoją nazwę i może stać się inspiracją dla innych. Wyjaśnia, że zrozumiał, że to wszystko ma głęboki sens.
Dziś to już nie tylko metoda tworzenia, ale też sposób myślenia o świecie i próba zrównoważenia siebie samego na wielu poziomach w tym pędzącym świecie
Dodaje, że dla niego upcycling jest symbolem zmiany. W ten sposób pokazuje, że można zbudować coś pięknego i niepowtarzalnego z rzeczy, które często lądują w koszu i wielu uznałoby, że nie da się już nic z nich zrobić. Mówi, że w czasach nadprodukcji i idei fast fashion to wręcz obowiązek - tworzyć mądrzej, wolniej i z szacunkiem do materiału.
Upcycling to też historia. Każdy fragment tkaniny, każda metka, każda dziura ma swoje życie, a ja daję jej drugą szansę i pokazuje, że można inaczej
Wierzy, że przerabianie ubrań to powrót do korzeni rzemiosła, do tworzenia z pasją, cierpliwością i szacunkiem dla materiału. Dzięki temu moda znów staje się formą sztuki, a nie masową produkcją pozbawioną duszy. To także świadoma odpowiedź na chaos, jaki generuje przemysł odzieżowy.

Zobacz również: Mieszkanie z drugiej ręki? Uważaj na te pułapki
Upcycling - ubrania z cząstką historii i upust dla kreatywności
Jacob nie boi się wyzwań - przeciwnie, to one napędzają jego twórczość. W jego projektach widać śmiałość, artystyczne szaleństwo i niepowtarzalny charakter, który stał się jego znakiem rozpoznawczym. Jednym z najbardziej symbolicznych momentów w jego karierze była kolekcja powstała z przerobionych sukni ślubnych, zaprezentowana podczas Budapest Central European Fashion Week 2025. Był to projekt nie tylko modowy, ale też emocjonalny - kobiety z całej Polski przekazywały mu swoje suknie, niosące wspomnienia jednych z najważniejszych dni ich życia.
To było coś bardzo emocjonalnego, trochę jakbyśmy razem odczarowywali wspomnienia. Mnóstwo historii, emocji, wspomnień. Ta kolekcja miała znaczącą moc!

Podkreśla, że do przerabiania ubrań nie potrzeba być krawcem ani projektantem - wystarczy odrobina wyobraźni i odwagi. Niekiedy wystarczą najprostsze działania, takie jak doszycie frędzli, naszycie łatek z innych tkanin, skrócenie nogawek czy po prostu noszenie ubrań w inny sposób, niż pierwotnie zaplanował producent. Podczas prowadzonych przez siebie warsztatów upcyclingowych projektant pokazuje, że nawet bez użycia igły i nitki można stworzyć coś naprawdę wyjątkowego i bez lęku eksperymentować z modą.

Ostatnie warsztaty odbyły się w hotelu Mercure Katowice Centrum w ramach urodzinowego wydarzenia "Re-style, Re-think", które miało być wyrazem filozofii towarzyszącej hotelowi od początku jego działalności. Uczestnicy mogli sami przekonać się, jak wygląda idea ponownego wykorzystania rzeczy w praktyce. Miałam przyjemność brać udział w tych zajęciach. W nowo otwartej sali konferencyjnej grupa dorosłych osób miała do dyspozycji różnorodne kurtki i materiały, z których tworzyła autorskie projekty.
Atmosfera przypominała nieco program "Project Runway" w katowickim wydaniu. Wszystkim udzieliła się energia i duma z własnych dzieł. Efekty pracy zaprezentowaliśmy w formie mini pokazu mody w obrotowych drzwiach hotelu. Takie warsztaty i zajęcia potrafią odmienić sposób myślenia, otworzyć na nowe pomysły i zainspirować do twórczości.
Na ostatnich warsztatach w Katowicach pokazałem siłę upcyclingu i manualnych umiejętności

Drugi obieg nabiera na wartości. Znaczenie upyclingu w czasach pośpiechu i masowej produkcji
Projektant zauważa, że przerabianie ubrań zyskuje na znaczeniu z każdym rokiem. Coraz więcej osób odchodzi od bezmyślnego podążania za modowymi trendami i zaczyna szukać własnej tożsamości w tym, co noszą. Ludzie chcą, by ich ubrania opowiadały historię o nich samych, by były wyrazem osobowości, kreatywności i indywidualnego stylu, a nie tylko kopiowaniem tego, co "modne".
Moje warsztaty są pełne energii, śmiechu i kreatywności - widać, że ludzie potrzebują tego kontaktu z twórczością
Dodaje, że również w mediach społecznościowych widać ten trend. Każda rolka pokazująca proces przerabiania ubrań wywołuje w jego odbiorcach silne reakcje i emocje. Projektant zauważa, że to już nie jest tylko kwestia mody, ale coś więcej: to ruch. Świadomy, pełen kolorów, z odrobiną buntu. Ludzie chcą eksperymentować, odważnie łączyć style i wprowadzać do swojej garderoby elementy, które mają znaczenie. Ten nurt pokazuje, że moda może stać się czymś więcej, niż tylko tym, co zakładamy na siebie.








