Reklama

Czego wstydzą się kobiety?

Myślicie, że chodzi o cellulit i dodatkowe kilogramy? Albo o odrosty, bo zamknięte były salony fryzjerskie? Otóż nie. Kobiety wstydzą się zupełnie innych rzeczy.

Wstydzę się, że cię słyszę

Stoję w kolejce do kasy. Za mną pan, na oko 60-letni, a za nim dużo młodszy mężczyzna, rozglądający się w tłumie. Ten starszy zaczepia:
- O, szuka pan swojej żony?
- Tak - odpowiada.
- Jak będzie pan w moim wieku, to pan szukał nie będzie (rubaszny śmiech). Nawet miło jak się ją zgubi, co prawda na chwilę, ale jednak.

Mówca śmiał się najgłośniej, bo z reguły ci, którzy nie mają nic do powiedzenia tak się śmieją. Wszystkie złośliwości wypowiadane w towarzystwie, nieważne czy znajomych, czy nie, szczególnie te o podtekście seksualnym, wywołują u większość kobiet wstyd. Przy czym jest to ten rodzaj wstydu, że głupio ci po prostu, że można coś takiego mówić na głos. Żartowniś powinien oblać się rumieńcem, ale to ty płoniesz, bo skacze ci ciśnienie z zażenowania. Takich panów niektórzy nazywają wujami z wąsem. Nie lubię tego określenia, bo szkoda mi i wujów, i wąsów. Wolę krótszą formę: cham.

Reklama

Pandemiczny oddech

Masz do wyboru: serial na Netfixie czy sprzątanie. Chcesz budować relacje z dziećmi, budując przy okazji wieżę z klocków, czy w końcu zlikwidować niechcianą stertę piętrzących się gazet?   

Myjesz podłogę co drugi dzień, a może raz w tygodniu? Wolisz posiedzieć z książką czy pozbyć się kłębiących pod szafą kul kurzu? Wygrywa karmienie intelektu czy sycenie oczekiwań innych? Bo prawda jest taka, że czy tego chcemy czy nie, wstydzimy się bałaganu. Ktoś wpadnie na kawę, sąsiadka poda paczkę i rozsiądzie się na dłużej, a może i kuzynka zawita, skoro przejazdem będzie w mieście. Trzeba mieć w domu jako tako i basta!

Wraz z przyjściem pandemii i koszmarów z nią związanych, przynajmniej na tym polu można było sobie odpuścić. Nikt nas nie odwiedzi, nikt nie skontroluje. Można złapać oddech. W gruncie rzeczy ironią losu jest, że kobiety, które są dumnie i silne, potrafią walczyć na ulicach, w domu czują się pokonane przez ubrania, których nie chce się schować do szafy. To do nas nie pasuje. To nas zawstydza.

Drobne przyjemności

Nie bądźmy małostkowe - nie chodzi o zjedzenie tabliczki czekolady, ani o wydanie pieniędzy na sukienkę, której nigdy nie założymy. Chodzi o coś bardziej wstydliwego - nasze zachowanie, kiedy oglądamy ckliwy film, albo komedię romantyczną i możemy do woli pochlipywać. W życiu byśmy się do tego nie przyznały, by nie wyjść na zbyt pretensjonalne albo głupie. Zacisze domowe ma jednak swoje prawa. A przede wszystkim przywileje.

Chciałam napisać, że mam koleżankę, która płacze nawet na reklamach, ale zaraz, to przecież o mnie chodzi. Żadnej, nad którą uroniłam łzę nie pamiętam, widocznie nie do końca byłam przekonana do produktów. Chodziło o emocje - muzykę? Małą dziewczynkę? Staruszka? A może kotka? 

Dam radę

To będzie zrobione. Tak. Oczywiście. Nieważne co. Lekcje z dziećmi, bo dostały za dużo zadań, smakowity obiad, który roztacza woń w całym domu, nie jakieś tam byle co, na dowóz.

W pracy? Jak to w pracy - czekają nowe wyzwania, nic tylko się realizować. A i jeszcze wygląd. No przecież to podstawa! Jeśli o siebie nie zadbamy, to już nie chodzi o to, że mąż rzuci. Teraz, będąc niechlujne, przekazujemy swojej córce podprogowo, że nie należy nam na nas samych, że spychamy się na margines, boczny tor, idziemy w odstawkę. Ona to widzi i proszę - nie wyrośnie na szczęśliwą, spełnioną kobietę. A przecież na tym zależy nam najbardziej, więc brniemy dalej w udawanie. Że jesteśmy zadbane, zadowolone, pełne optymizmu i tryskające energią. I niestety, zbyt często wstydzimy się prawdy, że zwyczajnie nie dajemy rady. Udajemy przed wszystkimi, bo wiemy, że musimy. Musimy, dopóki któraś z nas się nie rozpadnie, póki depresja nie ściągnie z niej maski. Wstyd powoduje, że nie szukamy pomocy, kiedy boli nas trochę, tylko czekamy, aż ból minie. On jednak nie przechodzi, uderza ze zdwojoną siłą.

Ale wstyd

I w końcu przychodzi refleksja, że często wstydzimy się tego, że się wstydzimy. "Wstyd to trudny temat, o którym nikt nie chce rozmawiać - mówi w swoim słynnym wystąpieniu na konferencji TEDEX Brené Brown. - Jest powiązany z uzależnieniem, depresją, przemocą, prześladowaniem, samobójstwem, zaburzeniami odżywiania".

Brown zwraca uwagę, że choć wstyd odczuwają również mężczyźni, to kobiety wstyd motywuje do perfekcji. "Dla kobiet wstyd to splot niemożliwych do pogodzenia i nieosiągalnych oczekiwań. To kajdany. Mężczyźni nie mierzą się ze splotem sprzecznych oczekiwań, ale z jednym oczekiwaniem: Nie pozwól, by uznano cię za słabeusza".

Czy jest jakaś droga, która uchroni nas przed niszczącą emocją? Co może pomóc?  

Brené Brown zdaje się mieć receptę: "Wstyd to epidemia naszej kultury. Aby się z niej wygrzebać i odnaleźć drogę do siebie nawzajem, musimy zrozumieć jak na nas wpływa, na to jak wychowujemy dzieci, jak pracujemy i jak odnosimy się do siebie. Jeśli chcemy odnaleźć drogę do siebie nawzajem, musimy nauczyć się empatii, która stanowi antidotum na wstyd. Gdybyśmy umieścili wstyd w próbówce, do wzrostu będzie potrzebował tajemnicy, ciszy i oceny. Ten sam wstyd podlany empatią nie przeżyje".

Jej wystąpienie obejrzało 15,740,947 osób. Ciekawe, ilu z nich udało się zastosować rady badaczki w praktyce.    

Zobacz również:

Małgorzata Socha w piekielnie seksownym wydaniu

Tak wygląda ciało Anny Lewandowskiej

Nie żyje aktor, Ferdynand Matysik

Zobacz także:    

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy