Reklama

Czego pragną mężczyźni?

Uwodzenie to sprawa uniwersalna, zaprogramowana zarówno ewolucyjnie, jak i kulturowo - mówi Zbigniew Lew-Starowicz w książce "Kocha, lubi, pragnie". Znany seksuolog podpowiada też, co zrobić, żeby "znaleźć faceta" i nie stracić go po pierwszej randce.

Paulina Reiter: Jak być kobietą, której pożądają mężczyźni?

Zbigniew Lew-Starowicz: - To wcale nie jest takie trudne, bo mężczyźni w zasadzie są nieskomplikowani. Rozumiem, że chce się pani dowiedzieć, jak wzbudzić zainteresowanie mężczyzny, przyciągnąć jego uwagę i sprawić, by się z panią umówił?

Tak.

- Cóż, mężczyźni są wzrokowcami, więc ważną cechą jest dla nich atrakcyjność.

To znaczy?

- No właśnie... Na szczęście, nie ma jednego modelu atrakcyjności. Gdyby wyszła pani na ulicę i zrobiła sondę, to jeden pani powie, że lubi brunetki, drugi - że blondynki, trzeci - że rude, a dla czwartego kolor włosów nie ma znaczenia. Dla jednego ważne będą duże piersi, dla drugiego małe. Wąskie biodra, szerokie biodra, szczupłe nogi i tak dalej. W zasadzie każda kobieta ma szansę spotkać mężczyznę, w którego typie będzie.

Reklama

- To nie jest ładne powiedzenie, ale bardzo prawdziwe: "każda potwora znajdzie swego amatora". To naprawdę głęboka mądrość. Tyle już widziałem pozornie dziwnych związków! Spotykałem kobiety, które budziły moje wątpliwości co do swojej atrakcyjności, a jednak miały mężczyzn, którzy za nimi szaleli!

- Kobiety wcale nie powinny się martwić tym, czy ich biodra są szerokie, czy wąskie, czy mają długie, czy krótkie włosy, czy ciemne, czy jasne, bo i tak przyciągną do siebie ten typ mężczyzn, który w nich gustuje. Mimo to przychodzą do mnie kobiety, które skarżą się: "Panie doktorze, dlaczego nie udaje mi się poznać mężczyzny?", "Dlaczego nie proponują mi randek?", "Czemu nie chcą się umawiać?". Za ten stan rzeczy obwiniają swój wygląd - że cera nie taka, że włosy, że biodra, że nogi za grube lub za chude... A to nie jest prawdziwy problem!

A jaki jest prawdziwy problem?

- To, że pozbawione są ekspresji swojej kobiecości. Bo jeżeli strojem, wyglądem i zachowaniem kobieta podkreśla, że jest kompletnie aseksualna, to trudno, żeby mężczyźni zwracali na nią uwagę! Najważniejsze są nie cechy ciała, ale to, czym wabimy: strój, który podkreśla kobiecość, odpowiednio dobrane perfumy, makijaż... Jeśli kobieta spłaszcza sobie biust, zamiast go uwydatnić, to wykreśla tym samym trzy czwarte kandydatów z listy potencjalnych zainteresowanych.

- Wiem, że moje rady mogą się wydawać anachroniczne i śmieszne, ale często zdarza mi się, że do mojego gabinetu trafia pani, która chciałaby zwabić jakiegoś pana, a ja widzę, że brakuje jej właśnie ekspresji kobiecości. Wtedy zmieniam się w doradcę - mówię, jakiego koloru szminki powinna używać, bo usta przyciągają mężczyzn. Sugeruję, by podkreślić makijażem oko oraz jak się ubrać. Strój powinien podkreślać cechy kobiece - pokazać, że kobieta ma piersi, że ma nogi. Wszystko to powinno być kuszące! Kobiecość powinna być uzewnętrzniona i uwolniona, a nie ściśnięta i stłamszona.

- Na kolejną wizytę klientka przychodzi wyszykowana zgodnie z moimi radami. I co? I to jest zupełnie inna emanacja kobiecości! Ba, ona sama mówi mi, że gdy idzie ulicą, to dostrzega, że mężczyźni na nią zerkają. Nie uważam, że kobieta musi tak robić na co dzień, ale na pewno jest to niezbędne, gdy chce zwrócić na siebie męską uwagę. (...)

Gdy pytałam znajomych mężczyzn, jakie kobiety ich pociągają, to mówili, że kobiety intrygujące, tajemnicze...

- Przy pierwszym spotkaniu każda kobieta jest tajemnicą! Mężczyzna nawiązuje kontakt wzrokowy, zaczyna rozmawiać i chciałby, żeby to był początek czegoś więcej, ale zachowanie kobiety jest dla niego niejasne - ona tego chce czy nie? Niby się uśmiecha, ale nie pozwala na zbyt wiele. Czy kogoś ma? Czy jest samotna? A może jest lesbijką? To intryguje mężczyznę.

- Kiedy zaś naprzeciw siedzi kobieta, której zachowanie i ubiór mówią: "weź mnie do łóżka", to o tajemniczości mowy nie ma. Ja sam uważam, że kobiety zawsze pozostają dla mężczyzn tajemnicą, bo są nieprzewidywalne, zmienne.

Mam jednak wrażenie, że mężczyźni fantazjują o drapieżnej i tajemniczej femme fatale, ale spotykają się z miłymi dziewczynami w typie "dziewczyny z sąsiedztwa".

- Widziała pani film Woody’ego Allena "O północy w Paryżu"? Adriana, grana przez Marion Cotillard, jest uwodzicielska, bo jest tajemnicza. Nawiązuje kontakt z bohaterem, słucha go i jest nim zainteresowana, ale sama o sobie nic nie mówi, pozostaje zagadką.

W odróżnieniu od jego narzeczonej.

- Tak, ona tylko chce urządzić mieszkanie, a w tym żadnej tajemniczości nie ma. Do tego widać, że myśli w bardzo nieskomplikowany sposób, podczas gdy Adriana fascynuje refleksyjnością, która sugeruje bogate życie wewnętrzne, przemyślenia, dylematy.

Uff! Już się bałam, że pan będzie tylko mówił, że kobieta ma być atrakcyjna, i w ogóle nie wspomni o tym, że pociągające są kobiety inteligentne.

- Mężczyźni boją się inteligentnych kobiet! Inteligentna kobieta to jest wielkie wyzwanie dla mężczyzny, który musi cały czas dorównywać jej poziomowi i nie może dać za wygraną! A kiedy ciągle musi się starać, to traci luz.

Czyli kobieta ma być zasłuchana w to, co on opowiada, i okazywać zachwyt?

- Mężczyzna chciałby, żeby kobieta widziała w nim Einsteina! Na tym właśnie polega sukces kochanek... Jak to niewiele trzeba! Kochanka słucha i jest po prostu zachwycona, dostarcza wzmocnień: "Jesteś wspaniały, a żona cię nie rozumie. Jak ona może nie doceniać takiego geniusza?"

Okropna gra. Mamy namawiać kobiety do takiego oszukiwania?

- Jeśli chcą złowić mężczyznę, owszem. Kobiety polujące na mężczyzn możemy podzielić na trzy kategorie. Pierwsza to kobiety, które łowią bez problemu. Po prostu takie już są - podobają się mężczyznom i wcale nie muszą pasować do popularnych kanonów piękna, ale mają w sobie to coś, jakiś seksapil. Nie dość, że przyciągają, to jeszcze mają w sobie taką inteligencję, która nie rani mężczyzn.

Drugi typ?

- Kobiety, które nie mają seksapilu. Muszą się starać, żeby wzbudzić zainteresowanie, więc dbają o wygląd i zachowanie. Może im się przydać kilka sztuczek, żeby zwrócić na siebie uwagę. Jest wreszcie trzecia grupa - kobiety, które nie lubią mężczyzn. Dzieje się tak z różnych przyczyn. Może ojciec był agresywnym alkoholikiem, który stosował przemoc? Gdy robię takiej kobiecie "test zaczarowania", to ona zaczarowuje mężczyzn w rzeczy, które budzą negatywne skojarzenia. (...)

- Czasami kobiety mówią mi w gabinecie, że spotkały się raz z mężczyzną, ale potem już się z nimi nie umówił. Chciałyby wiedzieć, czemu tak się stało, więc proszę, aby odegrały psychodramę i pokazały mi, jak to spotkanie wyglądało. Wtedy okazuje się, że kobieta wysyłała bardzo dużo zniechęcających komunikatów.

Jakich?

- Za bardzo podkreślała swoje zdanie albo mówiła w rozkazujący sposób. (...)

Czyli, pana zdaniem, dla mężczyzny ważniejsze jest nie to, żeby kobieta miała pasjonujące hobby i o nim fascynująco opowiadała, lecz by była zainteresowana jego pasjami.

- Wyobraźmy sobie, że kobieta jest wolontariuszką w hospicjum. Godne pochwały, ale nie ma sensu opowiadać o tym na pierwszej randce, bo dla mężczyzny to nie jest wcale takie sexy. Afrodyzjakiem jest jej wygląd i jej kobiecość, a jej zainteresowania czy jej duchowość zaczną odgrywać swoją rolę później.

- Tak oto wyczerpaliśmy repertuar tego, co się podoba mężczyznom. Oczywiście, do tego dochodzi jeszcze seks - kobieta ma przeżywać przy mężczyźnie dreszcz pożądania, podniecenie i rozkosz. Ma mieć odlot w jego ramionach. I to wszystko.

-----

Fragmenty książki "Kocha, lubi, pragnie" Pauliny Reiter i Zbigniewa Lwa-Starowicza wydanej nakładem wydawnictwa ZNAK.

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Lew-Starowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy