Reklama

Lidia Popiel: Ciągle nazywam siebie dziewczyną

Każdy wiek ma swoje ograniczenia i swoje warunki. Nie dzielę kobiet według wieku, profesji czy miejsca zamieszkania, podchodzę do każdej osobno, bo każda jest inna. Nie podlega segregacji w żaden sposób - mówi fotografka Lidia Popiel.

Co to znaczy kobieta dojrzała?

- Dojrzałość powstaje w głowie, bo dojrzałość to wiedza, świadomość siebie, otaczającego nas świata. Dojrzałość to swego rodzaju mądrość, do której potrzeba trochę czasu.

Pamięta pani taki moment, w którym pomyślała, że jest kobietą nie dziewczyną?

- Ciągle nazywam siebie dziewczyną. Ale był taki moment, kiedy skończyłam czterdzieści parę lat, fajny moment, kiedy poczułam większą pewność siebie, coś co można nazwać dostojnością. Coś takiego co mnie wzmocniło, bo gdzieś tam z tyłu głowy wiedziałam, że mam już jakąś wiedzę, wiem, jak ją wykorzystać, wiem, jak w wielu sytuacjach reagować i jak żyć - nie wiemy tego do końca, ale wszystko jest jakieś takie płynniejsze wtedy. Mimo, że nie rozdzielam lat na dziesiątki, piątki, czy ćwierćwiecza to rzeczywiście był taki moment, w którym poczułam, że coś się zmienia i że to jest fajne.

Reklama

Celebruje pani urodziny?

- Od czasu do czasu, jak sobie przypomnę. Jest to fantastyczny moment, żeby zaprosić znajomych. Czasami przekładam ten moment o pół roku, ponieważ urodziłam się w styczniu, a fajnie jest zrobić urodziny latem. Na pewno nie ma tak, że się upijam i rozpaczam, że to kolejne urodziny.

Z badań przeprowadzonych przez markę Max Factor wynika, że jako kobiety najlepiej czujemy się w swojej skórze na przełomie trzydziestych i czterdziestych urodzin. I, co dziwne, większość z nas nie chciałaby mieć dwudziestu lat, bo wtedy miałyśmy największe kompleksy.

- Kobiety nie chciałyby być młode, ale chciałyby wyglądać młodo. To jest ta różnica.

Jak można zatrzymać tę młodość?

- Wiadomo - nie zatrzymamy. Możemy się poczuć lepiej w tej skórze, którą mamy, bo wtedy nie kombinujemy za dużo a to, co myślimy o sobie, o świecie i o ludziach, nasza świadomość gdzieś tam uzewnętrznia się. Rysy twarzy zmieniają się w zależności od tego, co myślimy i jaki mamy stosunek do wszystkiego. Makijaż to świetnie podkreśla.

Dobrze się pani czuje w swojej skórze?

- Tak, ale to nie jest permanentne dobre samopoczucie, czasami jest lepiej, czasami gorzej, ale mam takie swoje narzędzia do wspierania się i potrafię stworzyć wokół siebie taką atmosferę, która pozwoli mi poczuć się lepiej. Z drugiej strony wiem, że smutek i uczucia inne niż samozadowolenie bardzo dobrze równoważą różne napięcia w życiu.

W tym świecie, w którym pani się obraca - moda, modelki, aktorzy - młodość jest ogromną zaletą.

- Każdy lubi młodość, każdy lubi wyglądać młodo. Z jednej stron jest to presja, z którą ja nie chcę się kompletnie utożsamiać, nie cierpię presji. Nikt nie każe mi wyglądać młodo. Kobiety nie znajdują dystansu do tego, co się z nimi dzieje, bo podlegają różnym naciskom. Jednak jest coraz większa świadomość społeczna, żeby nie naciskać kobiet, żeby były takie czy inne. Uważam, że wszelkie przerysowania, to jest właśnie kwestia ulegania tym stereotypom. Często ociera się to o śmieszność.

W tym kulcie młodości coraz wyraźniej zaznacza się obecność dojrzałych kobiet i to jest trend światowy. Na wybiegi wróciły modelki lat 90., wciąż pojawia się Carmen delle`Orefice, w Polsce szalenie popularna w ostatnich latach jest Helena Norowicz - to chwilowa moda?

- Mam nadzieję, że nie chwilowa, bo jest to swego rodzaju uzupełnienie, że nie tylko są piękne młode dziewczyny. Oczywiście te charakterystyczne postacie, które pojawiają się na pokazach pewnie będzie dodatkiem tylko ciągle do mody, by jednak bycie modelką jest zawodem, profesją i tak jak osoby gotujące nie zastąpią kucharza, tak osoby pojawiające się na wybiegach nie zastąpią modelek. Ale fajnie jest zobaczyć różnorodność.

Kiedyś modelka kończyła pracę w pewnym wieku, dziś te kobiety w pewnym wieku wracają.

- Tak, to fantastyczne, że kończy się czas, kiedy mówiono kobietom 25-letnim, że są za stare. To było idiotyczne.

Lubi pani pracować z kobietami?

- Tak, bardzo.

Lubi pani fotografować dojrzale kobiety?

- Tak.

To jest trudniejsze niż fotografowanie młodych osób?

- Każdy wiek ma swoje ograniczenia i swoje warunki. Nie dzielę kobiet według wieku, profesji czy miejsca zamieszkania, podchodzę do każdej osobno, bo każda jest inna. Nie podlega segregacji w żaden sposób.

Staje  pani po obydwu stronach aparatu. To pomaga zrozumieć tę drugą stronę?

- To są dwie różne sprawy, ale wiem, po co to jest. Jeśli często staję przed obiektywem, to będę wiedziała, jak czuje się ta osoba, którą ja będę fotografowała i to ułatwia mi w pewien sposób kontakt z osobami fotografowanymi. A z drugiej strony, fajnie tez znaleźć się przed obiektywem, to jest taki rodzaj akceptacji. Ale fotografowanie jest o wiele ciekawszym zajęciem niż stanie przed obiektywem.

Fotografuje pani nie tylko profesjonalnych modeli. Trudno jest otworzyć taka osobę, która nie jest przyzwyczajona do fotografowania?

- Ludzie są różni. Niektórzy czują się swobodni, inni nie, często jednak mam wrażenie, że ludzie próbują coś ukryć. Ja z kolei staram się przekonać, że nie jestem po to, żeby wydzierać tajemnice i tak zakręcam sytuację, żeby model czuł się swobodnie i miło. Nie chcę nikogo zawstydzać, ośmieszać czy pokazywać gorsze strony, bo przecież wszyscy je mamy.

Możemy sobie powiedzieć bez większych oporów, że jesteśmy atrakcyjne, ale ogromnie trudno nam mówić o sobie, że jesteśmy piękne.

- To prawda. Mamy taką surową samooceną. Ta samokrytyka do czegoś jest potrzebna, przypuszczam, ze ma to związek z innymi aspektami życia i jest to efekt uboczny, potrzebny do tego, żeby np. nie skakać z mostu w przypływie radości. Pewnie jest to związane także z tym, że nikt nas nie uczył mówić, że jesteśmy piękne.

Ale innym już potrafimy powiedzieć - jesteś piękna.

- Na szczęście! Na szczęście dostrzegamy też piękno w innych.

Mówi pani sobie, że jest piękna?

- No cóż, należę do ogromnej rzeszy, która tego nie robi. Ale lubię sobie powiedzieć, że dobrze się czuję ze sobą.

Gdyby mogła pani powiedzieć coś 20-letniej Lidce, to co by to było?

- Miałam wtedy same kompleksy... powiedziałabym pewnie, żeby był odważniejsza, bardziej pewna siebie i swoich możliwości.


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy