Reklama

Omenaa Mensah: Nie będę siedzieć cicho

Nie chce być wyłącznie miłą pogodynką. Właśnie wydała książkę, którą wypowiada walkę nietolerancji. Nam opowiedziała też o seksizmie i zdradziła, czego nie akceptuje u mężczyzn.

Twoja nowa książka "Gorzka czekolada" opowiada o walce z nietolerancją, jaką toczysz całe życie. Czy Polacy to rasiści?

Omenaa Mensah: - Niektórzy tak. Najczęściej mężczyźni. Obecnie najgorszy jest rasizm internetowy. Przeczytam ci kilka przykładów z sieci napisanych pod moim adresem: "Na drzewo", "Do Afryki", "Wyleciała z buszu", "Czarna szmata", "Polska dla Polaków". Rasistowskie komentarze to przejaw braku edukacji ich autorów, a także łamanie prawa przez właścicieli portali internetowych, którzy odpowiadają za treści publikowane na ich stronach!

Reklama

Anonimowość dodaje odwagi.

- Tak. Ale uważam, że niektóre media przespały możliwość edukowania. W telewizji są dziś programy niemal wyłącznie rozrywkowe, nie ma natomiast wystarczającej liczby programów edukujących. Afryka wciąż się kojarzy z ludźmi chodzącymi w sukienkach z trawy i liści. Słyszałam, że Polacy rezygnują z wyjazdów na wakacje do Kenii, bo boją się eboli, chociaż Kenia leży na wschodzie, a ebola występuje wyłącznie na zachodzie Afryki. Wciąż też pokutują stereotypy takie jak "Czarni to złodzieje i lenie".

Dlaczego tak się dzieje?

- Z powodu frustracji. Osoby, którym się nie powiodło, zazwyczaj szukają wytłumaczenia, gdzie indziej, nie w sobie. Patrzą na mnie i zastanawiają się: "Jak to się stało, że Murzynowi udało?" (śmiech). Ale mam nadzieję, że nie jest to nasza cecha narodowa. Nie tylko u nas są problemy z brakiem tolerancji. Ostatnio moja koleżanka siedziała w kawiarni w Londynie z przyjaciółką i usłyszała od obsługi prośbę, aby "raczej mówiły po angielsku". Z drugiej strony, Polacy pracujący w Londynie już na rozmowie kwalifikacyjnej zaznaczają, że nie chcą np. pracować z Hindusami.

Czy spotykasz się z nietolerancją poza siecią?

- Tak. Wielokrotnie słyszałam, że "Omenaa zabiera pracę Polakom, bo jest egzotyczna". No wiadomo, że jestem, ale czy sama egzotyka pozwoliłaby mi pracować w telewizji już 12 lat? Kilka lat temu jechałam z operatorem nagrywać prognozę pogody. Zgubiliśmy się i Łukasz spytał o drogę pana w gumiakach. Facet zaczął tłumaczyć, wreszcie dostrzegł mnie w samochodzie. Zamilkł i powiedział: "Dalej niech sobie pan radzi sam, bo jestem rasistą". Mnie się zrobiło głupio, Łukasz zaniemówił. W sumie doceniam odwagę. To sztuka powiedzieć: "Hej, jestem rasistą".

Jak sobie radzili z tym twoi partnerzy?

- W książce opisałam swojego chłopaka, który rzucał się z pięściami na każdego, kto krzywo na mnie spojrzał. Nigdzie nie mogliśmy razem pójść, żeby nie skończyło się awanturą. Dziś myślę sobie: czy taka dziewczyna jak ja mogła mieć chłopaka gamonia? O mężczyznach może jeszcze napiszę. Kiedyś obiecałam sobie, że do Afryki pojadę z największą miłością mojego życia. I to się udało. Pojechałam tam z moją córką Vanessą. A faceci... Cóż, mogą się od czasu do czasu pojawiać. Ale przestałam udawać, że są początkiem i końcem mojego życia. Dla kobiety ambitnej najgorszy jest mężczyzna z kompleksami. Niestety, często na takich trafiałam. Dziś szukam faceta przede wszystkim spełnionego.

Padłaś ofiarą rasizmu. Seksizmu też?

- Oczywiście. Faceci widzą we mnie atrakcyjną, wykształconą dziewczynę, w dodatku egzotyczną. Zastanawiają się: "Gdzie jest haczyk?". Wtedy natychmiast pojawiają się teorie, że ktoś za coś musiał mi to załatwić. Takie domysły są na porządku dziennym. Większość atrakcyjnych kobiet musi się liczyć z tym, że uroda budzi zazdrość. Z jednej strony jest to naszą zmorą, a z drugiej - wartością. Ostatnio zaczęłam robić szkolenia z autoprezentacji i doskonale wiem, jak ważna jest odpowiednia aparycja.

"Jeśli kobieta nie potrafi postawić wyraźnej granicy, to mężczyzna potrafi wyczuć coś takiego", powiedziałaś niedawno. Twoje słowa zostały mocno skrytykowane. Czułaś się zaszczuta?

- Bardzo. Gdybym nie miała za sobą takich doświadczeń, pewnie przeżyłabym to dziesięć razy bardziej. Ale tłumaczę sobie, że miarą sukcesu jest liczba twoich wrogów. Wychodzi na to, że pracuję na mały sukces. Mam jednak pretensje do niektórych portali, że w umiejętny sposób napędzają falę nienawiści wobec konkretnych osób. To trafia na podatny grunt. Z drugiej strony inne media tworzą obraz idealnych gwiazd, które muszą budzić powszechną zazdrość. A ja nie wstydzę się powiedzieć, że nie jestem idealna.

Co masz na myśli?

- Jestem towarzyską optymistką z cechami energicznego choleryka, czyli jestem wymagająca wobec siebie i innych. Potrafię czasami wybuchnąć.

Media wypominają ci ostatnio prowadzenie programu erotycznego "Red Light".

- Nie wstydzę się tego. Gdyby nie ten program, pewnie byśmy dzisiaj nie rozmawiali. To był początek, który odpowiednio wykorzystałam. W tym kontekście jestem starą cwaniarą.

Wracając do molestowania seksualnego - na pewno znasz wiele takich przypadków.

- Myślę, że większość atrakcyjnych kobiet ma takie doświadczenia. Ale trzeba umieć asertywnie odmawiać. To właśnie powiedziałam w tej słynnej już wypowiedzi, która została później zmanipulowana i obrobiona tysiąc razy. Stałam się ofiarą własnej odwagi. Pewnie dla niektórych najlepiej byłoby, gdybym siedziała cicho i ładnie się uśmiechała. Wtedy byłabym przez wszystkich kochana. Kiedy jednak zaczynam mieć własne zdanie, natychmiast odzywają się stereotypy.

Kto ci najbardziej zalazł za skórę?

- W tym temacie zawsze można liczyć na Karolinę Korwin-Piotrowską. Wiem, że to jej praca, ale trzeba przyznać, że się do niej bardzo przykłada (śmiech). Jednak czasami mam wrażenie, że brak jej empatii i trudno jest jej się wczuć w rolę opisywanych bohaterów. Może nie wie, jak to jest musieć odmawiać kilkadziesiąt razy nachalnemu facetowi. Poza tym, dobrze byłoby od czasu do czasu zapytać tę drugą stronę o zdanie, a nie tylko opierać swoje toksyczne wywody na manipulacjach medialnych.

Chciałaś kiedyś wyjechać z Polski?

- Byłam na to gotowa. Marzyłam, aby na pół roku zamieszkać w Londynie, poczuć się wreszcie niezauważalna. Wtedy okazało się, że jestem w ciąży. Dzisiaj nie wyobrażam sobie takiej ucieczki. Po latach zrozumiałam, że nigdzie nie będę niezauważalna. W Afryce jestem niewystarczająco afrykańska, w Polsce nie wyglądam jak większość Polaków. Ale dzisiaj jestem dumna ze swojego pochodzenia - czuję się Polką i Ghanijką. Przestałam nawet prostować włosy. I mam do zrealizowania ważny cel. Chcę wybudować szkołę w Ghanie. Mam już nawet ziemię.

Oskar Maya

SHOW 8/2015

Show
Dowiedz się więcej na temat: Omenaa Mensah
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy