Reklama

Przepraszam, że urodziłam córkę

Wyszukane smaki. Kosmetyki, które czynią ze skórą prawdziwe cuda. Popularna muzyka. Interesująca architektura. Z tym zwykle kojarzy się Korea Południowa. Ten cieszący się coraz większą popularnością kraj, ma jednak swoje drugie oblicze. O problemie dyskryminacji kobiet w Korei opowiada bestsellerowa książka „Kim Jiyoung. Urodzona w 1982” autorstwa Cho Nam-Joo.

"Kim Jiyoung. Urodzona w 1982" została wydana już m.in. w Korei Południowej i Stanach Zjednoczonych, gdzie zdobyła spore uznanie wśród czytelników i krytyków literackich. Dlaczego? Powód jest dość zaskakujący, bo to powieść o przeciętnej koreańskiej kobiecie o najpopularniejszym nazwisku. I właśnie w tym tkwi sekret jej sukcesu. Autorka nie boi się pokazać, jak w jej kraju traktuje się kobiety już od najmłodszych lat: od urodzenia (gdy matki muszą przepraszać za to, że urodziły córkę) poprzez szkołę (gdy to chłopcy pierwsi dostają obiad na stołówce), po pracę (gdy to kobieta musi rezygnować z kariery na rzecz domu). Poniżej prezentujemy przedpremierowy fragment powieści Cho Nam-Joo.

Reklama

* * *

Na starość spośród czterech synów, których wychowała, mogła liczyć wyłącznie na ojca Jiyoung, który jako jedyny wypełniał synowskie obowiązki. Koh Boonsoon, odrzucona przez niewdzięczne dzieci, usprawiedliwiała swój smutny koniec, myśląc nieco chaotycznie: "Dostaję przecież ciepłe posiłki przygotowane przez mojego syna i śpię w pościeli przygotowanej przez mojego syna, ponieważ mam czterech synów. Należy mieć przynajmniej czterech synów".

Wprawdzie to nie syn, lecz jego żona Oh Misook gotowała ciepłe posiłki i przygotowywała pościel, jednak Koh Boonsoon mawiała tak z przyzwyczajenia. Dość spokojna, biorąc pod uwagę, jak ciężkie miała życie, i nawet trochę troskliwa wobec synowej, zwłaszcza w porównaniu z teściowymi z jej pokolenia, mówiła do niej z głębi serca, myśląc o jej dobru: "Powinnaś mieć syna. Koniecznie. Przynajmniej dwóch".

Gdy Kim Eunyoung przyszła na świat, Oh Misook trzymała ją na rękach i szlochając ze spuszczoną głową, powtarzała: "Przepraszam, mamo".

Koh Boonsoon odpowiedziała serdecznie: "To nic. Następnym razem urodzisz chłopca".

Gdy Kim Jiyoung przyszła na świat, Oh Misook trzymała ją na rękach i szlochając ze spuszczoną głową, powtarzała: "Przepraszam, dziewczynko". Koh Boonsoon znowu odpowiedziała serdecznie: "To nic. Następnym razem urodzisz chłopca".

Oh Misook po raz trzeci zaszła w ciążę niecały rok po narodzinach Jiyoung. Pewnej nocy śniło jej się, że monstrualny tygrys wyłamał drzwi wejściowe i wskoczył jej na kolana. Była pewna, że teraz będzie chłopiec, lecz starsza położna, która przyjmowała porody Eunyoung i Jiyoung, kilkakrotnie zbadała podbrzusze, spoglądając ponurym okiem na monitor, i powiedziała ostrożnie: "Dziecko jest bardzo... ładne. Jak jej siostry".

Po powrocie do domu Oh Misook nie mogła przestać płakać i zwymiotowała wszystko, co tego dnia zjadła, a Koh Boonsoon, słysząc wymioty, gratulowała synowej przez drzwi.

"Tym razem miewasz rano okropne mdłości! W ciąży z Eunyoung i Jiyoung nigdy nie wymiotowałaś. Teraz będzie inaczej".

Oh Misook nie chciała opuścić łazienki; zamknęła się na klucz, żeby popłakać i dalej wymiotować. Tamtej nocy, gdy dziewczynki już zasnęły, Oh Misook zapytała męża, który przewracał się jeszcze z boku na bok:

- A co, jeśli... Jeśli to znów będzie dziewczynka? Co zrobisz, tatusiu?

Miała nadzieję, że powie: "Co masz na myśli? Jak to, co zrobię? Chłopiec czy dziewczynka, będziemy kochać i wychowywać nasze dziecko". Ale on nie odpowiedział.

- No. - Szturchnęła go. - Co zrobisz?

Odwrócił się do ściany i powiedział:

- Ciii... śpij już. Nie wywołuj wilka z lasu...

Oh Misook przepłakała całą noc, zagryzając dolną wargę, żeby nie było jej słychać. Rano miała przemoczoną poduszkę i tak opuchniętą wargę, że nie mogła przestać się ślinić.

W tamtym czasie rząd wprowadził politykę kontroli urodzeń zwaną "planowaniem rodziny" w celu monitorowania przyrostu populacji. Aborcja z przesłanek medycznych była wówczas legalna już od dziesięciu lat, a sprawdzanie płci i usuwanie żeńskich płodów stanowiło częstą praktykę, jakby "córka" była niebezpieczną diagnozą*. Kontynuowano ją aż do początku lat dziewięćdziesiątych, gdy osiągnięto rekordową dysproporcję między płciami noworodków: przy trzecim i kolejnym dziecku na dwóch chłopców przypadała tylko jedna dziewczynka**. Oh Misook sama udała się do kliniki i "pozbyła się" młodszej siostry Jiyoung. Choć w żadnym stopniu nie była temu winna, cała odpowiedzialność ciążyła właśnie na niej; nikt z najbliższych nie wsparł jej w tym paraliżującym cierpieniu fizycznym i psychicznym.

Lekarka trzymała ją za rękę, gdy Misook wyła jak zwierzę, które straciło młode przez drapieżnika, i powiedziała, że jest jej przykro. Właśnie dzięki słowom starszej lekarki Misook nie postradała wtedy zmysłów.

* Park Jaehyun, Statistical Family, 2015, s. 57-58; Mati Cheon Gwanyul, Roots of Misogyny, "Sisa Magazine", September 2015.

** Stosunek płci urodzonych dzieci według kolejności urodzin, Statistics Korea.

Chcę pomóc 1 % - Strona Fundacji POLSAT - Jesteśmy dla dzieci

Fragment książki
Dowiedz się więcej na temat: Korea Południowa | dyskryminacja kobiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy