Reklama
To nie była łatwa decyzja

Urszula Chincz o nowych wyzwaniach

Kiedy straciła posadę prowadzącej „Pytanie na śniadanie” w TVP 2, postanowiła działać. Przyjęła propozycję konkurencyjnej stacji i dołączyła do zespołu popularnego programu śniadaniowego „Dzień Dobry TVN”.

Nie licząc przejścia Agaty Młynarskiej z Polsatu do TVP 1, pani zamiana TVP 2 na TVN to chyba najgorętszy ostatnio transfer?

Urszula Chincz: - Bez przesady. Zachowajmy rangę. W przypadku Agaty Młynarskiej rzeczywiście był to transfer, a w moim zaledwie mały spacerek.

Co skłoniło panią do tego "spacerku"?

- Szansa na rozwinięcie skrzydeł. Z drugiej strony, było mi bardzo przykro, że przestałam prowadzić "Pytanie na śniadanie", ponieważ ten program był dla mnie szalenie ważny. Zmieniłam całe swoje zawodowe życie, aby dołączyć do zespołu "Pytania na śniadanie". Żal mi było się z nim rozstawać. Decyzja nie była łatwa, ale podyktował ją rozsądek.

Reklama

W "Pytaniu..." odnalazła się pani w roli gospodyni programu.

- Znakomicie mi się tam pracowało, zarówno z zespołem, który jest mocno sfeminizowany, jak i z moim "śniadaniowym" partnerem, Tomkiem Kammelem, który miał ogromny wpływ na moje zawodowe życie. Wiele się od niego nauczyłam. Tej naszej pary jest mi najbardziej szkoda.

Czego nauczył panią Tomasz Kammel?

- Nauczył mnie, jak zachować spokój w sytuacjach kryzysowych. Przekonał, żebym się nie bała nieprzewidzianych sytuacji, ponieważ można je rozegrać na swoją korzyść. Nigdy przecież do końca nie wiadomo, jak zachowają się nasi goście, ani, jak rozwinie się sytuacja. Tomek uświadomił mi, że to i wyzwanie, i szansa.

Teraz te umiejętności przydają się pani jako dziennikarce "Dzień Dobry TVN".

- Tak, ponieważ będę też przeprowadzała relacje na żywo. Taką pracę lubię najbardziej na świecie. Sytuacje, kiedy wszystko dzieje się "tu i teraz", są mi najbliższe.

Jakie tematy zamierza pani poruszać w swoich materiałach?

- Interesują mnie zmiany, jakie zachodzą w naszym kraju, a dotyczą życia codziennego. Ponadto relacjonować będę na żywo aktualne wydarzenia, które dzieją się w różnych miejscach Polski - ciekawe, unikalne, interesujące. Marzę też o paru wywiadach. Wielu interesujących artystów przyjeżdża tej jesieni do Polski. Może się uda.

Z kim najbardziej chciałaby pani porozmawiać?

- Z racji tego, że mam słabość do koncertów, najbardziej zależałoby mi na wywiadach z dwoma muzykami - Lennym Kravitzem i Michaelem Buble. Obaj będą niebawem występować w Polsce. Gdybym mogła obecność na ich koncertach połączyć z wywiadami, byłabym najszczęśliwsza na świecie - to jedni z moich najulubieńszych wykonawców.

Jednym z pierwszych pani zadań w nowej pracy był wywiad z Britney Spears. Jak się wam rozmawiało?

- Dobrze, choć odniosłam wrażenie, że jest trochę nieobecna. Spontanicznie zareagowała tylko na pytania dotyczące synów i tego, jaką będzie teściową (uśmiech). Pewnie, jak każda matka, jest zazdrosna o swoich synów (uśmiech).

Ekipa "DDTVN" to zgrany zespół, jak panią przyjęli?

- Bardzo sympatycznie. Zadzwoniło kilku prowadzących, żeby mnie powitać w zespole. To było miłe. Na antenie, w dniu mego debiutu, przywitała mnie Kinga Rusin i Bartek Węglarczyk. Same pozytywy, zero negatywów.

Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz

41/2014 Tele Tydzień

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy