Reklama

Jolanta Fraszyńska: Zostałam oszukana

Zainwestowała oszczędności w interes, który miał jej przynieść kokosy.Teraz walczy o odzyskanie pieniędzy. Czy ma na to szansę?

Myślała, że zarobi. Planowała kupić córce mieszkanie i liczyła na to, że dzięki udanej inwestycji uda jej się pomnożyć oszczędzane na ten cel pieniądze. Niestety, stało się inaczej. Jolanta Fraszyńska (49) straciła kilkaset tysięcy złotych. I nie wiadomo, czy uda jej się odzyskać te pieniądze. Znana aktorka dała się namówić na inwestycję w dzieła sztuki nowoczesnej. Gwiazda podpisała umowę z Galerią New Form, na mocy której kupowała od niej dzieła sztuki. Otrzymywała przy tym stosowny certyfikat. Interes wydawał się pewny i bardzo kuszący - właścicielka galerii obiecała Fraszyńskiej, że jej roczny zysk wyniesie ponad 30 procent! Szybko jednak okazało się, że z zarobku nici, a wpłacone pieniądze niespodziewanie wyparowały. 

Reklama

Dała się podejść 

Przykład aktorki pokazuje, że naciągacze potrafią zamydlić oczy nie tylko babciom (metoda "na wnuczka"), ale też młodszym. "Z utęsknieniem czekam na zwrot pieniędzy, włożyłam w to wszystkie oszczędności. Były przeznaczone na mieszkanie dla córki. Jestem pokrzywdzoną klientką, tak jak kilku innych aktorów i celebrytów", wyznała Fraszyńska w wywiadzie dla jednego z tygodników. 

Okazało się, że nie tylko ona padła ofiarą naciągaczy. O działalności galerii mówi się dzisiaj "nowe Amber Gold". Proceder polegał na tym, że namawiano znane osoby z show-biznesu do kupowania dzieł sztuki z opcją ich późniejszego odkupienia. Łatwy i szybki zarobek kusił. Zwłaszcza, że oprocentowanie przewyższało kilkudziesięciokrotnie lokatę bankową. 

"W przypadku takich piramid, uczestnicy dowiadują się, że przedsięwzięcie było oszustwem najczęściej dopiero w chwili pojawienia się trudności z regulowaniem przez nią zobowiązań wobec klientów albo nawet w momencie jej upadku. Klienci takiego podmiotu są wtedy właściwie na straconej pozycji i mają niewielkie szanse na odzyskanie całości powierzonych środków", ostrzega Marcin Pachucki, zastępca dyrektora Departamentu Prawnego Komisji Nadzoru Finansowego.

Niestety, w przypadku naszych gwiazd wysoki zarobek zamiast wzbudzić podejrzenia, rozbudzał emocje. Wśród pokrzywdzonych wymienia się m.in. Grażynę Wolszczak i Omenę Mensah. Podejść dało się nawet kilku znanych biznesmenów. Pokrzywdzonych jest wielu, a łączna kwota utraconych przez nich pieniędzy to ok. 300 mln zł, dlatego sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Białymstoku. Pierwsze efekty ich działania już widać - właścicielka galerii wznowiła wysyłanie pieniędzy do swoich klientów. Możliwe więc, że po nagłośnieniu sprawy Fraszyńska jednak odzyska utracone pieniądze i kupi starszej córce obiecane mieszkanie. 

Wielki świat, wielka kasa 

Fraszyńska, Wolszczak i Mensah nie są jedynymi, które chcąc zarobić, sporo straciły. Bo marzenia o fortunie dotyczą nie tylko zwykłych zjadaczy chleba, ale także gwiazd. Celebryci też dają się podejść oszustom i powierzają im swój majątek bez refleksji nad bezpieczeństwem środków.

Boleśnie przekonał się o tym kilka lat temu Tomasz Stockinger. Aktor, znany z serialu "Klan", jak twierdzi, padł ofiarą nieuczciwej koleżanki, Adrianny Biedrzyńskiej. "Ada powiedziała mi pewnego dnia, że Marcin, jej partner, zna genialnego specjalistę od giełdy. Razem inwestują, z ogromnym powodzeniem: Jeśli masz trochę wolnych pieniędzy, możesz z nimi pogadać, mówiła. Imponowało mi, że ktoś jest tak obyty na giełdzie, że potrafi z niej żyć. Czemu nie skorzystać, gdy przyjaciele polecają? W naszym aktorskim światku ludzie nawzajem sobie ufają. Aktor ma tylko twarz. A skoro koleżanka ręczyła swoją?", opowiadał w wywiadzie. 

Stockinger nie miał powodów, by nie wierzyć koleżance. Znali się od lat, wielokrotnie razem grali. Gdy zainteresował się współpracą, na dowód finansowej obrotności ukochanego i jego kolegi, Biedrzyńska pokazała mu prezent, który od niego dostała: złoty zegarek z brylantami wart 60 tysięcy złotych! Serialowy doktor Lubicz zdecydował się zainwestować 200 tysięcy złotych powierzając je znajomemu Ady. Z rzekomym genialnym maklerem giełdowym spod Szczecina podpisał stosowną umowę, a nawet założyli wspólny rachunek bankowy. Trzy miesiące później makler przestał odbierać telefony. I choć zarówno Ada, jak i jej ukochany zapewniali aktora, że wszystko jest w porządku, Tomasz podał maklera do sądu, który wydał natychmiastowy nakaz zapłaty. Tuż po ogłoszeniu wyroku geniusz ze Szczecina zniknął. A z nim oszczędności Stockingera. Ostatecznie udało mu się odzyskać niewielką część pieniędzy, a Biedrzyńska stwierdziła, że tak jak on została oszukana, a o przekręcie nie miała pojęcia. 

Kilka lat temu Edyta Herbuś, Karolina Malinowska i Aleksandra Kwaśniewska też zostały oszukane. I też przez zaufaną osobę. Z ich relacji wynika, że wspólna menedżerka zwodziła je i nie wypłacała im należnych pieniędzy. Mówiło się o kwocie kilkuset tysięcy złotych... Ale oszustwa w polskim show-biznesie to jednak nic w porównaniu z piramidą Madoffa (oszukanych zostało 25 tys. osób), w wyniku której m.in. Steven Spielberg, John Malkovich i Kevin Bacon stracili po kilka milionów dolarów. I nigdy ich nie odzyskali.

Zobacz także: 



Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy