Kobieta, która nie boi się konfrontacji. Agnieszka Gozdyra w "Kobietach telewizji"
Dziennikarka, publicystka, kiedyś nauczycielka polskiego (!)kobieta, która nie boi się konfrontacji. Z Katarzyną Drelich rozmawia o granicach w dziennikarstwie i o pewnej... Kasi, dziewczynie z Warszawskiej Pragi. Posłuchajcie!
"Wyrzucam ze swojego słownika słowo kariera"
Jak wygląda arsenał "narzędzi tortur", których Agnieszka Gozdyra używa w starciach z politykami?
- Uśmiech - mówi z uśmiechem Gozdyra. - Jest cały arsenał, uśmiech, pytanie zadane wprost, pytanie powtarzane do upadłego, czy pytanie ubrane w inną formę, ale de facto wciąż to samo, czy podniesienie głosu. Ale podstawową rzeczą jest odwaga. Publicysta musi być odważny. Polityk musi wiedzieć, kto jest kim w tej rozmowie. Polityk nie przychodzi po to, by bezkarnie opowiadać swoje - to nie to miejsce.
Dlaczego nie wymieniła przygotowania? Bo to dla niej oczywiste. Wskazuje, że często widzi na fotelach prowadzących programy osoby nie przygotowane, często nie z własnej winy.
"Jestem samokrytyczna"
Bywa, że wychodzi z programu, który "być może poszedł nieźle", i w drodze ze studia zaczyna gadać o tym, co jej zdaniem zrobiła źle. Wtedy wkracza wydawczyni, która mówi: Gozdyra, przestań się katować, idź do domu. - A ja zaczynam sprawdzać, zaczynam jazdę po samej sobie - przyznaje. Dodaje też, że ludzie, którzy ją krytykują nie są w stanie zrobić jej większej krzywdy, niż zrobi ją sobie sama.
"Do mojego mieszkania mają wstęp nieliczni"
Dobrze jest mieć świat, który jest tylko naszym światem. Dziwię się ludziom, którzy wychodzą na zewnątrz ze swoimi sprawami prywatnymi, bo to ich osłabia - mówi Gozdyra. - Ta wiedza może być użyta przeciwko nam. Poza tym uważam, że to jest w złym stylu. Agnieszka Gozdyra uważa też, że prawdziwe szczęście nie potrzebuje potwierdzenia w lajkach.









