Reklama

Częstochowska strona Jury

Polska jest przyrodniczo przepięknym i bardzo zróżnicowanym krajem. Mamy morze, góry, Mazury, i szereg innych krain, w tym niezwykłą Jurę Krakowsko-Częstochowską. Dziś zapraszam na jej częstochowską stronę - do wyjątkowej Gminy Mstów i do trzech zamków, tudzież ich ruin. Olsztyn, Mirów i Bobolice to dobry pomysł na spędzenie wolnego, letniego dnia z rodziną. Może już czas odczarować stare porzekadło: „cudze chwalicie…” i docenić to, co mamy najbliżej?

Zbyt długo wpajano nam, że nie wypada się chwalić. Zachwycaliśmy się więc odległymi krainami, nie doceniając uroków polskiej przyrody. Może już czas, żeby z dumą mówić, że Polska jest przyrodniczo zachwycająca. Cała, nie tylko w wybranych, czyli najbardziej znanych, punktach na mapie.

Każdy z nas zna jakiś ukryty zakątek, do którego lubi wracać. Wielu ma swoje wydeptane ścieżki, a ich urok polega również na tym, że pozostają nieodkryte. Polska to nie tylko Warszawa, Kraków, Wrocław i Gdańsk, choć trudno odmówić im urody i wyjątkowości. Polska składa się z miast, miasteczek, wsi i wioseczek, które tworzą niepowtarzalną całość. 

Reklama

Dziś zapraszam w okolice Częstochowy, najpierw do malowniczo położonej Gminy Mstów, a później - Szlakiem Orlich Gniazd - do Olsztyna, Mirowa i Bobolic.

Zobacz również: Południe Europy w ogniu. Co z wakacjami?

Mstów - północnych ostaniec Jury Krakowsko-Częstochowskiej

Położona na styku Wyżyny Częstochowskiej i Wyżyny Wieluńskiej miejscowość miała przez blisko 600 lat prawa miejskie. Dziś jest sercem usytuowanej nad Wartą, wyjątkowo zadbanej gminy. Mstów znajduje się w granicach Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd. Warto tu przyjechać, by nacieszyć oczy pięknem przyrody i spędzić trochę czasu na łonie natury.

Ważnym elementem krajobrazu tego regionu zawsze była Warta. W latach 80., kiedy kąpiele w rzekach były czymś powszechnym, jej brzegi tętniły życiem. Nie tylko w Mstowie, ale też ukrytym zakolu Warty, w Kłobukowicach.

Równie istotnym są liczne lasy, iglaste i liściaste, które nie skąpią grzybów i dają przestrzeń do głębszego oddechu.

Zobacz również: Madryt. Środek i serce Hiszpanii

Mstowska Skała Miłości i miejscowy przysmak

Wizytówką Mstowa, jak i całej gminy, jest widoczna z daleka, stojąca u podnóży Góry Szwajcera, wapienna Skała Miłości. Od 2004 - jako pomnik przyrody - jest objęta ochroną.

W pobliżu Skały Miłości stworzono tereny rekreacyjne. Są tu szlaki spacerowe, place zabaw dla dzieci, podesty widokowe i altany. Wydzielono miejsca do grillowania i palenia ognisk. Jednym z przysmaków charakterystycznych dla tego regionu są pieczonki, czyli danie przyrządzane na bazie warzyw korzeniowych, mięs i przypraw. Najlepiej smakuje zapiekane w żeliwnym garze postawionym na ognisku.

Zobacz również: Solec-Zdrój. Wymarzone miejsce dla seniorów

Legenda o Skale Miłości

Wokół Skały Miłości krąży wciąż żywa legenda. U podnóża Góry Szwajcera ma swój początek źródło, któremu ludność lokalna przypisywała uzdrawiające działanie. Pewnego razu matka wysłała swoją piękną córkę po wodę. Gdy dziewczyna długo nie wracała, zniecierpliwiona kobieta poszła jej szukać. Znalazła córkę tuż przy źródle, w ramionach mężczyzny. W przypływie złości rzuciła klątwę zamieniając kochanków w wapienną skałę. Przy odrobinie dobrej woli i tej samej dawce cierpliwości, dostatecznie długo wpatrując się w skałę, zobaczymy w niej dwie postaci.

Skansen Stodół w Mstowie

Ukryte na obrzeżach Mstowa, na północny zboczu Góry Ścięgna, zachowały się postawione na kamiennych podmurówkach drewniane stodoły. Budynki pochodzą z początku XX wieku. Skansen Stodół nie rzuca się w oczy. Dobrze wiedzieć, gdzie go szukać. Wskazówką może być budek szkoły i cmentarz parafialny.

Klasztor w Mstowie

Zabytkowy, średniowieczny klasztor ma niepowtarzalną historię i szczególnie miejsce w sercach mieszkańców. Według przekazywanej z pokolenia na pokolenie legendy, miał być wybudowany na wyższym wzniesieniu, wspomnianej już Górze Szwajcera, ale jakieś nadprzyrodzone moce trzykrotnie przeniosą materiały budowlane na plac, na którym dziś stoi. Ponoć istniało ryzyko, że usytułowany wyżej przewyższałby Jasną Górę, która - co ciekawe - została wybudowana później niż mstowski klasztor.

Koronowane głowy w Mstowie

Warto zaznaczyć, że do XVI wieku Mstów był największym miastem w regionie. Miał zdecydowanie większe znaczenie niż późniejsza stolica województwa częstochowskiego. Mstów kilkukrotnie odwiedzały koronowane głowy władców. W jego progi zawitał Władysław Łokietek, Kazimierz Wielki, Władysław Jagiełło, Kazimierz Jagiellończyk i wielu innych królów.

Obraz Matki Boskiej Mstowskiej

Historia kościoła i klasztoru nie jest do końca jasna. Rozbieżności pojawiają się już na etapie daty powstania. Wiadomo jednak, że pierwotny zbudowano w stylu romańskim, najpewniej w XII wieku. W XV wieku kościół rozstał rozbudowany albo zbudowany od podstaw w stylu gotyckim. Po kolejnych trzech stuleciach przybrał współczesny kształt. W XVIII wieku powstał nowy, trójnawowy kościół w stylu barokowym, zwieńczony dwiema wieżami.

Jest piękny z zewnątrz i zachwyca późnobarokowym wnętrzem. Uwagę przykuwa nie tylko wzorowany na jasnogórskim, suto złocony ołtarz główny, ale też dwa boczne, w stylu rokokowym.

Szczególną czcią otoczony jest obraz Matki Boskiej Miłosierdzia, czyli siedemnastowieczna kopia obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej, nazywana przez parafian Matką Boską Mstowską.

Od północy do kościoła przylega trójskrzydłowy klasztor, a cały zespół klasztorny otoczony jest solidnymi kamiennymi murami z dziesięcioma basztami i dwoma bramami. Warto go odwiedzić, żeby się pomodlić, wyciszyć albo po prostu obejrzeć ten niepowtarzalny średniowieczny klejnot.

W Mstowie można spędzić cały dzień. Drugi, bo w te okolice warto przyjechać przynajmniej na weekend, można przeznaczyć na zwiedzanie trzech zamków w okolic Częstochowy.

Pokazy pirotechniczne na terenie ruin zamku w Olsztynie

Najsłynniejszy w okolicach Częstochowy i jednocześnie najsłabiej zachowany zamek, a właściwie jego ruiny w Olsztynie wciąż przyciągają turystów. W latach 1992-93 i 1995-98 odbywały się tu międzynarodowe pokazy pirotechniki i laserów. To wydarzenie skutecznie ściągało do Olsztyna ludzi z całego świata. Nikomu nie trzeba było wówczas tłumaczyć, że nie chodzi o Olsztyn na Warmii, ale ten mniejszy, koło Częstochowy. Miast zyskało rozgłos. Jednak w efekcie zawalenia się fragmentu muru zamkowego, konserwator zabytków zakazał kontynuacji tej tradycji. Dziś ruiny są dostępne dla zwiedzających.

Zachowały się jedynie dwie charakterystyczne wieże: cylindryczna i kwadratowa, fragmenty murów części mieszkalnej i budynków gospodarczych. Częściowo także piwnice zamku, który za czasów Kazimierza Wielkiego był jednym z najważniejszych obiektów warownych na śląsko-małopolskim pograniczu. 

Pierwsza wzmianka o Zamku w Olsztynie pochodzi z pierwszych lat XIV wieku. Wiadomo jednak, że powstał wcześniej. Wielokrotnie najeżdżany i atakowany, ostatecznie został zniszczony w trakcie potopu szwedzkiego. Po 1655 roku stracił wartość obronną i stał się niezdatną do użytkowania ruiną. W XVIII wieku rozebrano duże fragmenty dolnych partii zamku i wykorzystano je do budowy kościoła parafialnego.

Trasa Mirów - Bobolice

Przyjemna, dwukilometrowa trasa prowadzi między dwoma zamkami o nazwach tożsamych z nazwami miejscowości. Można pokonać ją rowerem, pieszo, tudzież samochodem. Trudno potraktować te zamki odrębnie. Geograficznie są tak blisko, że nikomu, kto dotrze do Mirowa nie przyjdzie raczej do głowy, żeby ominąć Bobolice. I na odwrót.

Zamek w Bobolicach jest w najlepszym stanie. Został odrestaurowany i jest otwarty dla turystów. Ruiny średniowiecznego zamku obronnego w Mirowie nie są dostępne dla zwiedzających. Podobnie jak zamek w Olsztynie, również zamek w Mirowie mocno ucierpiał w czasie potopu szwedzkiego. Obecnie trwają prace konserwatorskie, których celem jest przywrócenie go dla ruchu turystycznego. Póki co pozostaje obejrzenie ruin, ale i one są tego warte.

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: jura krakowsko-częstochowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy