Portugalia poza sezonem. Co zwiedzać w okolicach Lizbony?
Jesienna aura zachęca do podróżowania na południe Europy. Ceny mogą okazać się niższe, atrakcje mniej zatłoczone, a pogoda bardziej sprzyjająca zwiedzaniu. Z urlopu poza sezonem może nie przywieziemy intensywnej opalenizny, ale bogactwo wrażeń i wspomnień - już tak.

Spis treści:
- Bajeczna Sintra. W krainie zamków i pałaców
- Cheleiros i zapomniany szczep
- Cascais - wypoczywaj jak król
- Informacje praktyczne
Kiedy pod koniec października stoję na plaży w Ericeirze, roztacza się przede mną fascynujący widok. Na wodzie kołyszą się grupy czarnych punktów, które z daleka kojarzą mi się ze stadami żółwi. Pozwalają się swobodnie unosić wodzie, na coś czekają, obserwują, a gdy przyjdzie ten właściwy moment, zręcznie wskakują na deskę. Tak, to surferzy. Jest ich tu o tej porze roku mnóstwo: w wodzie, na plażach, w nadmorskich restauracjach. Antonio, który pochodzi z Porto, ale bardzo ceni fale Ericeiry, twierdzi, że można tu surfować cały rok, ale najlepsze miesiące to właśnie październik i listopad. Zimę wybierają surferzy z dużym doświadczeniem, a letnie miesiące sprzyjają początkującym.
Czytaj też: Co zwiedzić w Lizbonie?
Chociaż na południu Portugali nadal jest ciepło (na północy jest stosunkowo chłodno nawet latem), pogoda nie sprzyja plażowaniu w bikini. Wysokie fale, które budzą taki entuzjazm surferów, odstraszają plażowiczów, możliwe są też chmury czy przelotne deszcze. Ale sezon na surfowanie przynosi pewne korzyści - knajpki przy plażach nadal są otwarte. Miło jest posiedzieć na piasku, odetchnąć oceanicznym powietrzem i oprzeć wzrok o horyzont. Po chwilach kontemplacji można skoczyć do jednej z nabrzeżnych restauracji na owoce morza i poprzyglądać się surferskiemu stylowi życia. Ci, którzy już załapali bakcyla, mogą w Ericeirze zamówić deskę skrojoną na miarę. Współzałożyciel tutejszej małej fabryczki desek, Nick Uricchio, to Amerykanin, który do Portugalii trafił w latach 80. i już tu został, surfując i robiąc deski. Parametry każdego zamówienia są skrzętnie zapisywane grubych księgach. Jeśli deska kiedykolwiek ulegnie zniszczeniu, można odtworzyć identyczną.

Bajeczna Sintra. W krainie zamków i pałaców
Ericeira jest oddalona od Lizbony o niecałe 50 km. Jeszcze bliżej stolicy, bo około 28 km znajduje się Sintra. Idealny cel jednodniowych wycieczek, bajeczna kraina pełna fantastycznych pałaców zawsze jest oblegana przez turystów, ale jednak poza sezonem wysokim w nieco mniejszym stopniu. Zamek Maurów, Pałac Pena, Pałac Narodowy, czy Quinta da Regaleira to tylko niektóre z imponujących zabytków tej miejscowości. Ponieważ wszyscy bogaci arystokraci pragnęli mieć posiadłość w pobliżu letniej rezydencji królów, wspaniałe pałace budowano tam na potęgę i dziś coraz to nowe są oddawane zwiedzającym.

Od niedawna, bo od 2022 roku, zwiedzać można na przykład Pałac Biester i jego ogrody. Może on być znany kinomanom, ponieważ kręcono tu sceny do filmu "Dziewiąte Wrota" z Johnym Deppem. Pałac zbudowany jako letnia rezydencja na zlecenie bogatego dramatopisarza Ernesto Biestera w 1880 roku to nie tylko zaprojektowane z rozmachem wnętrza, ale i nutka tajemniczości. Znajdziemy tu mnóstwo odniesień do zakonu templariuszy, a także sekretne przejście wykorzystywane przez członków loży masońskiej w rytuałach inicjacji. Budowlę otaczają przepiękne ogrody.
W centrum Sintry kawiarnia Casa Piriquita słynie z typowych dla Sintry słodyczy: ciastek Travesseiros de Sintra (z nadzieniem z cukru, żółtek i migdałów) i Queijadas de Sintra (mini tarty z nadzieniem z sera cukru i żółtek).

Porada praktyczna - do Sintry najlepiej wybrać się transportem publicznym, np. kolejką z Lizbony. Podróż samochodem, czy to własnym czy wynajętym, może narazić jedynie na frustrację i nerwy, ponieważ przyjęto tu rozwiązania, które ruchowi samochodowemu po prostu nie sprzyjają.
Cheleiros i zapomniany szczep
Mniej więcej w połowie drogi między Ericeirą a Sintrą znajduje się mała wioska Cheleiros. Tu rzeczywiście można mieć poczucie zejścia z utartego szlaku. Bielone domki piętrzące się na stoku, koty wylegujące się na placyku pośrodku wioski, mały kościółek. W 2007 roku André Manz kupił w tej miejscowości opuszczoną winnicę, aby wytwarzać wino na potrzeby własne i swoich przyjaciół. Wśród winorośli odkrył 200 krzewów ze szczepu, którego nikt nie potrafił zidentyfikować. Ostatecznie zwrócono się o pomoc do specjalistów z Instytutu wina i winorośli. Okazało się, że to Jampal (skrót od Jean Paul, Jan Paweł), autochtoniczna portugalska odmiana typowa dla regionu, której uprawę zarzucono już dawno, ponieważ była trudna i nieopłacalna.

André był jednak zaintrygowany, a że chciał produkować niewielkie ilości bez komercyjnych ambicji, postanowił poeksperymentować z Jampalem. Efekty okazały się zaskakująco dobre i wkrótce prace nad odtworzeniem odmiany ruszyły pełną parą. Poklask i uznanie jakie uzyskały wina z odkrytego na nowo szczepu okazały się być wiatrem w żagle dla rozwoju winnicy, która przeobraziła się w coś więcej niż mała produkcja na własne potrzeby. Dziś winnica Manz w Cheleiros to jedno z wielu miejsc w Portugali, gdzie można zajrzec na degustację win oraz miejscowych przysmaków.
Cascais - wypoczywaj jak król
Jeśli chcemy zwiedzać Lizbonę, ale niekoniecznie zatrzymywać się dużym ruchliwym mieście, Cascais będzie idealnym wyborem. Położone zaledwie 30 km od Lizbony miasteczko jest doskonale skomunikowane ze stolicą, a zarazem ma wszelkie zalety uroczej miejscowości wypoczynkowej. Nic dziwnego, że było ulubionym miejscem wypoczynku rodziny królewskiej, w ślad której szli oczywiście bogaci arystokraci. W czasie II wojny światowej osiadło tu też wiele europejskich rodzin królewskich. Miejscowość do dziś łączy w sobie sznyt królewskiej elegancji z czarem rybackiej wioski, która wyrosła na modny kurort.

Kompaktowa, wygodna dla spacerowiczów, zawiera w sobie wszystko: atrakcyjne plaże (uwielbiane przez surferów), przyjemne tereny spacerowe, labirynt uliczek tętniących życiem do późnej nocy, a także imponujące XIX wieczne wille bogaczy, którzy uwielbiali spędzać tu wakacje. Od północy i zachodu Cascais otacza Park Narodowy Sintra, który również może być celem atrakcyjnych wycieczek, jak choćby do majestatycznych klifów Cabo da Roca, stanowiących najbardziej na zachód wysunięty punkt kontynentalnej Europy.
Informacje praktyczne
Lot z Warszawy do Lizbony trwa nieco ponad 4 godziny. LOT prowadzi połączenia z Lizboną przez 7 dni w tygodniu, cena to od ok. 900 zł w obie strony. Kierunek obsługują również tanie linie lotnicze (Ryanair 2 razy w tygodniu i Wizz Air 3 razy tygodniu), ceny biletów to od ok. 550 w obie strony w taryfach bez bagażu.
Kontynentalna Portugalia przyjęła strefę czasową UTC+00:00, co oznacza, że podróży czeka nas zmiana czasu. Po wylądowaniu cofamy zegarki o 1 godzinę.
Zainspiruj się i zaplanuj swoją kolejną podróż. Nawet krótka wycieczka może zmienić perspektywę i dodać energii. Sprawdź, które miejsca w tym sezonie warto odwiedzić na styl.interia.pl/podróże










