Reklama

Krystyna Janda – kobieta sztuki i biznesu

Jako aktorka pracowała z mistrzami w swoim fachu. Właściwie wszystkie z jej filmowych kreacji zapadły w pamięć widzów, zresztą nie tylko polskich, bo znana i ceniona jest także za granicą. U Andrzeja Wajdy występowała kilkukrotnie i tajemnicą poliszynela było, że zarówno na planie, jak i poza nim, dogadywali się znakomicie. Teraz robi biznes, również z najlepszymi. I już wiadomo, że do interesów ma głowę lepszą niż niejeden urodzony przedsiębiorca. Poznajcie drugie, okołoartystyczne oblicze Krystyny Jandy.


Przedsiębiorcza ryzykantka

Najpierw był teatr. Żeby go kupić, zagrała va banque: sprzedała dom i zaciągnęła pożyczkę. Jedni - jak dziennikarze i ludzie ze środowiska - po prostu pukali się w czoło. Inni - jak bankierzy i potencjalni pożyczkodawcy - słysząc o pomyśle aktorki chcącej otworzyć "pierwszy w powojennej Polsce prywatny teatr dramatyczny" zacierali ręce, wietrząc szybki i łatwy zarobek.W atmosferze ogólnej sensacji (o sprawie pisały nawet brukowce) otworzył się w końcu Teatr Polonia. Był wtedy 2005 rok. Na pytana o kierujące nią wówczas pobudki Janda odpowiadała: - Działałam jako marzycielka, która chce się wybić na niepodległość artystyczną. I dodawała, że wobec braku interesujących propozycji sama postanowiła zadbać odpowiedni dla siebie repertuar.

Reklama

 

Kup sobie fotel

Ryzyko się opłaciło: bilety na spektakle schodziły na pniu, a zespół grał przed pełną publicznością. W głowie Jandy zrodził się więc pomysł otwarcia kolejnej sceny. W ten sposób powstał Och-Teatr, który - do spółki z Polonią - daje dziś pracę blisko 200 osobom. I słynie przy tym z niekonwencjonalnych inicjatyw. Żeby znaleźć dodatkowe środki na prowadzenie działalności aktorka postanowiła na przykład... sprzedawać fotele. Za 500 złotych można od tego czasu kupić w Och-Teatrze własne miejsce na widowni. Pierwszych 100 sztuk sprzedało się błyskawicznie i nie ma chyba dnia, by ktoś nie zapłacił za kolejny "sponsorski" fotel.Inaczej niż w wielu innych teatrach, które w okresie wakacyjnym zawieszają swoją działalność, u Jandy gra się także latem. Aktorzy występują wówczas na ulicy, a ich spektakle można wtedy obejrzeć za darmo. W czasie wakacji zdarza im się dawać nawet do 70 przedstawień - wszystko zależy jednak od tego, jak duże fundusze zdoła zebrać przez cały rok dotująca ich działania Fundacja Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. Niejedyny to zresztą przejaw "misyjnej" działalności aktorki. Polonia została bowiem otwarta w miejscu pierwszego kina działającego w powojennej stolicy. Aktorka dźwignęła je z ruin, przywracając w ten sposób warszawianom ważny dla nich zabytek. 

Luksus na każdą kieszeń

 

Okazuje się, że taka działalność może się opłacać. Teatry, nad którymi sprawuje pieczę fundacja Krystyny Jandy, w 2017 roku przyniosły zyski Nic więc dziwnego, że z propozycjami biznesowymi zaczęli się do niej zgłaszać kolejni przedsiębiorcy. Odmawiała. Zdanie zmieniła dopiero wtedy, gdy odezwał się do niej Jarosław Cybulski, którego znała jeszcze z czasów zarządzania poprzednią marką kosmetyczną.Cybulski - wcześniej menedżer szwedzkiego koncernu Cederroth AB - przekonał ją do swojej wizji. Obiecał, że zrobi dla niej krem, o jakim rozmawiali kiedyś wielokrotnie. Miał to być - jak mówi Janda - kosmetyk, który "działa na wszystko ". Uniwersalny i dobry do stosowania zarówno w dzień, jak i w noc. Oczekiwania miała jasne, bowiem już od czasów młodości sięgała tylko po apteczne mikstury - najpierw wymagała tego jej trudna cera, a potem wykonywany zawód (grając w teatrze makijaż zmieniała czasem nawet kilka razy dziennie). Recepturę nowego kremu Cybulski poprawiał i przerabiał stosując się do jej wskazówek. Kiedy wreszcie osiągnęli zadowalający rezultat, zaczęli rozważać jego wprowadzenie na rynek. Aktorka postawiła jeden warunek: gotowy produkt miał się odznaczać świetnym składem i przystępną ceną. Mówiła o tym w jednym z wywiadów: - Od dziesięciu lat prowadzę teatr i wiem, co znaczy ekskluzywny, ale przystępny. Nasza praca w fundacji polega na tym, żeby robić rzeczy z najwyższej półki, dostępne dla szerokiej publiczności. O tę samą zasadę chodziło w przypadku linii kosmetyków. 

Słupki idą w górę

Podejście Jandy musiało się najwyraźniej spotkać z uznaniem konsumentek, bo sprzedaż jej kosmetyków stale rośnie, a jej firma znajduje się już wśród przedsiębiorstw sprzedających w Polsce najwięcej kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Za powodzenie marki odpowiada zapewne fakt, że na rynek wprowadzano ją z głową - pracuje dla niej zespół specjalistów, którzy sprawdzili się już przy produkcji innych znanych kosmetyków. Poza tym oferowane przez nią produkty trafiły do szerokiej dystrybucji już w dniu swojej premiery - znajdziemy je m.in. w drogeriach Rossmann, w których zaopatruje się codziennie blisko 650 tys. klientów. Janda i Cybulski myślą obecnie nad uruchomieniem własnej linii produkcyjnej (na razie korzystają bowiem z usług zewnętrznych wykonawców) oraz nad stworzeniem autorskich perfum. Teraz skupiają się na wprowadzeniu na rynek nowej linii kosmetyków - kremów i koncentratów dermoindukcyjnych (pobudzających autoregeneracyjne mechanizmy skóry) oraz korneoterapeutycznych (wydatnie odżywiających wierzchnie warstwy skóry), a także innowacyjnych przeciwstarzeniowych podkładów i baz do makijażu, które poprawiają nie tylko wygląd, ale też zdrowotną kondycję skóry. Obserwując ich dotychczasowe poczynania, trudno nie uwierzyć w powodzenie ich kolejnych przedsięwzięć  - zwłaszcza, że okres rynkowej próby mają już dawno za sobą. Sama Janda mówi jednak o swoich biznesowych osiągnięciach z właściwą jej skromnością: - "Powodzenie moich kosmetyków przerosło moje oczekiwania. W świadomości klientów zaistniały szybko i dziś kojarzą je już nie tylko kobiety. Można powiedzieć, że stały się trwałym elementem życia wielu ludzi, którzy czekają na nasze kolejne produkty. Ufają nam, bo wiedzą, że zaproponujemy im tylko to, w co sami wierzymy. Swoich kosmetyków używam przecież nie tylko ja, ale też wielu aktorów występujących na co dzień w moich teatrach."

"Bądź prawdziwa"

Hasło marki - "bądź prawdziwa " - jest zarazem osobistym mottem aktorki, która mimo oczywistych sukcesów wciąż potrafi o sobie mówić z dystansem, wyznając, że "nigdy nie była specjalną fanką siebie". W jednym z wywiadów stwierdziła nawet: - Ciągle jestem z siebie niezadowolona i ciągle nie jestem zadowolona z tego, jak wyglądam. Kto wie, może właśnie dlatego ufają jej kobiety?

Materiał powstał we współpracy z marką kosmetyczną Janda.

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy