Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Decyzja na całe życie

Nie możesz mieć własnego dziecka – z różnych powodów. Adopcja może być rozwiązaniem, choć nie dla wszystkich. To naprawdę ogromna odpowiedzialność.

Nie możesz mieć dziecka, ale bardzo go pragniesz. Nie chcesz albo nie możesz poddać się in vitro. Co robić?

W placówkach opiekuńczych tysiące maluchów czeka na to, by znaleźć kochający dom. Ale przecież nie każdy jest w stanie adoptować dziecko i pokochać je jak własne. A nawet pary, które wydają się gotowe na takie macierzyństwo czy tacierzyństwo, nie zawsze powinny poświęcać się rodzicielstwu.

Bywa, że to wychodzi podczas procedur adopcyjnych. Nie każdy dotrwa do ich końca.

Chcieć i móc

Ostatnio o tym, że chce adoptować dziecko zaczęła mówić Małgorzata Rozenek-Majdan. Gwiazda ma dwóch synów urodzonych dzięki in vitro. Gwiazda TVN bardzo chciała zajść w ciążę po raz trzeci, z trzecim mężem Radosławem Majdanem, ale ostatnio wyznała, że zaczyna też brać pod uwagę właśnie adopcję. Jeśli faktycznie do tego dojdzie, gwiazda będzie musiała przygotować się na trudną drogę. Choć w Polsce nie ma jednolitych przepisów dotyczących procedur adopcyjnych - każdy ośrodek ma swoje, odrębne, to większość reguł jest taka sama. Preferowane są pary z minimum pięcioletnim stażem małżeńskim, rozwodnicy mają pod górkę. Liczy się także stan zdrowia oraz wiek. 40 lat różnicy między mamą i tatą, a dzieckiem to maksimum.

Reklama

Kandydaci na rodziców adopcyjnych powinni być wolni od nałogów, mieć stałe dochody, dobrą opinię z pracy. Weryfikacji służy wielomiesięczny system szkoleń i rozmów z urzędnikami i psychologami.

Czemu nie wszyscy dostają upragnione dziecko? "Czasem jest tak, że ludzie chcą adoptować nie tyle dziecko, a swoje marzenia, niespełnione tej kwestii", mówi SHOW dr Kamila Lenkiewicz, psychoterapeutka ze Środowiskowego Centrum Zdrowia Psychicznego dla dzieci i młodzieży Warszawa-Bielany.

"Czasem osoby, które nie mogą mieć dzieci, mają ogromne pragnienie ich posiadania, zapominając przy tym, że upragnione dziecko to przede wszystkim człowiek, a nie rzecz ze sklepu, która spełnia oczekiwania i marzenia. Bywa też tak, że urzędnik lub osoby pracujące z rodziną zainteresowaną adopcją, dochodzą do wniosku, że ze względów emocjonalnych ci ludzie nie poradzą sobie z nową rolą.

Dyskwalifikują m.in.: niestabilność emocjonalna, skłonność do używek oraz zachowań agresywnych czy do przemocy. W grę wchodzi też brak porozumienia między małżonkami. Czasem okazuje się, że tylko jedna strona chce bardzo zostać rodzicem", podkreśla nasz ekspert.

Ideał? Słodki bobas

 Choć chętnych do adoptowania jest więcej niż maluchów, wychowujących się bez rodziców, to liczba adopcji w Polsce maleje. Zazwyczaj utrzymuje się na poziomie ok. 3 tys. dzieci rocznie. Bywają lata, że do nowych rodzin trafia aż 3,5 tys. dzieci. Najchętniej adoptowane są niemowlęta.

Wraz z wiekiem dzieci, liczba adopcji maleje. Czyżby państwo nie ułatwiało przysposobienia, zwłaszcza najmniejszych? Do adopcji trafiają zwykle maluchy, których rodzice zrzekli się praw rodzicielskich bądź zostali pozbawieni ich przez sąd. Część ma nieuregulowaną sytuację prawną.

Najbardziej pokrzywdzone są te porzucone przez nieznanych rodziców oraz dzieci osób, które nie chcą zrezygnować całkowicie ze swego przychówku, mimo że od dawna się nim nie interesują. A każdego roku 800 niemowlaków zostaje porzuconych. Odnalezienie matki, odebranie jej praw rodzicielskich trwa. Szczególnie ważne jest to, by opuszczone maleństwa, szybko trafiły do kochającej rodziny.

Dlaczego? "Okres do trzeciego roku życia dziecka jest bardzo ważny ze względu na budowanie więzi z bliską osobą. Tą pierwszą jest z reguły matka biologiczna. Na szczęście, jesteśmy tak skonstruowani, że jeśli tej matki nie ma, to może ją zastąpić ktoś inny i zminimalizować w ten sposób szkody u dziecka. Ta pierwsza relacja jest relacją wzorcową, matrycą dla innych, które będą powstawać przez całe życie. Jeśli w okresie do trzeciego roku życia dziecko nie ma możliwości zbudowania stałej, bezpiecznej relacji, dającej poczucie przynależności, szacunku i miłości, to będzie to skutkowało różnymi problemami emocjonalnymi w wieku nastoletnim.

To dlatego wiele osób nie decyduje się na adopcję dzieci starszych, mając na uwadze to, że »starszak« być może nie będzie umiał stworzyć prawidłowej więzi", podkreśla nasz ekspert.

Potwierdza to przykład dwójki rodzeństwa (ich nie można rozdzielać), którą adoptowała przed laty Małgorzata Foremniak. Łatwo nie było. "Wzięłam do domu dzieci duże, miały 13 i 6 lat. Nic na siłę tu się nie będzie robić. Przy dużych dzieciach jest zupełnie inaczej. One mają twardy dysk zapełniony i z tym się żyje", opowiadała aktorka.

Trudna przeszłość

Ale nawet jeśli parze uda się adoptować niemowlaka, nikt nie da gwarancji, że wychowanie takiego maleństwa będzie bezproblemowe. Rodzice adopcyjni powinni znać powody, dla którego maluch nie jest wychowywany przez biologiczną mamę. Mają prawo być poinformowani o jego stanie zdrowia. Czy rodzice powinni zbadać przeszłość dziecka?

"To pytanie o motywy: czy chcę się poczuć mamą i tatą, czy spełniać swoje marzenia na temat dziecka. Jeśli para nie chce wychowywać zdrowego malucha, dobrze, żeby sprawdzili jego dokumentację, choć przecież i tak nie mają gwarancji, czy faktycznie będzie się on rozwijał bez problemów i nie pojawi się choroba, która okaże się przewlekła. Są też rodziny, które chcą się zaopiekować dzieckiem np. z niepełnosprawnością czy chorym. W obydwu przypadkach dokładnie badałabym motywację takich rodziców. Przysposobienie chorego dziecka jest szlachetne, jeśli tylko rodzic nie oczekuje od podopiecznego wdzięczności, która miałaby się przejawiać w konkretnych zachowaniach. Jeśli natomiast przychodzą rodzice, którzy twierdzą, że chcą mieć zdrowe dziecko trzeba zapytać: co zrobią, gdy dziecko zachoruje?", pyta Kamila Lenkiewicz.

Z takim przypadkiem musiał zmierzyć się Wojciech Malajkat. Chłopiec, którego adoptował aktor, Kacper, cierpi na ADHD. Malajkat nie ukrywa, że pogodzenie się z tym było trudne. Ale jest dojrzałym człowiekiem i ojcem. Dla niego nie ma znaczenia, czy to jego własne dziecko, czy nie - po prostu je kocha, pomaga mu i akceptuje takim, jakie ono jest.

Nie zawsze jednak rodzice wytrzymują skrajnie odmienne zachowania dziecka, jego bunt albo nie potrafią zaakceptować jego choroby - czy to ADHD, Zespół Aspergera czy też FAS (alkoholowy zespół płodowy). Dochodzi do rozwiązania adopcji. Takich przypadków jest niemało. To ogromny stres nie tylko dla rodziców i dziecka, ale i urzędnika, którego decyzją do adopcji doszło. Także dlatego procedury adpocyjne trwają zwykle bardzo długo.

 Katarzyna Jaraczewska

SHOW


Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy