Reklama

Etykieta wręczania prezentów

Wywiad z Wojciechem S. Wocławem, dyrektorem generalnym Polskiej Szkoły Etykiety

Wywiad z Wojciechem S. Wocławem, dyrektorem generalnym Polskiej Szkoły Etykiety

Perfumy wyrażają szczególny rodzaj troski o obdarowaną osobę, alkohol nie zawsze zostanie przyjęty z uśmiechem, a niektóre kwiaty mogą urazić starszą ciocię. O tym, jak wręczać prezenty, na co uważać, by nie zakłopotać obdarowanego i co możemy nazwać prezentem uniwersalnym, opowiada Wojciech S. Wocław, dyrektor generalny Polskiej Szkoły Etykiety.

Alkohol i kwiaty to prezenty uniwersalne, ale jednak bezosobowe. Jak i komu wypada je wręczać?

Na pewno większość z nas tak do tych prezentów podchodzi, ale z punktu widzenia savoir-vivre’u sprawa nie do końca jest taka oczywista... (śmiech) Zdaniem autorów wielu poradników dobrych manier kwiaty to uniwersalny prezent, ale przede wszystkim dla pań. Panom bukiety wręczamy rzadko. Jeśli już, to nauczycielowi na zakończenie roku, jubilatowi podczas uroczystości w pracy czy solenizantowi na imieninowej imprezie. Osobiście jednak uważam, że i mężczyznom warto kwiaty wręczać, na przykład podczas odwiedzin singla.

Reklama

Z alkoholem trzeba za to uważać. O ile butelka odpowiedniego trunku to dobry pomysł w przypadku miłośnika whisky, o tyle wino przyniesione na kolację do znajomych to nie zawsze najlepsze rozwiązanie. Gospodarz mógłby poczuć się zobowiązany do otwarcia naszego alkoholu i w ten sposób zmuszony do zrezygnowania z podania wina, które wybrał specjalnie na tę okazję. Tego byśmy nie chcieli...

W jakich przypadkach wypada pojawić się z winem?

Co innego, gdy wybieramy się na przyjęcie w stylu "bring a bottle party“. Wtedy oczywiste jest, że dokładamy się do wspólnego barku. Kiedy decydujemy się wręczyć alkohol, warto mieć pewność, że osoba, którą chcemy obdarować, nie borykała się z chorobą alkoholową. W gronie bliskich znajomych problemu nie ma, ale pomyślmy, że wybieramy się na pierwsze prywatne spotkanie ze znajomymi z pracy. Okazuje się, że to wcale nie taka prosta sprawa...

Jaki prezent uważa pan w takim razie za najbardziej uniwersalny?

Pudełko czekoladek! Nikt się nie obrazi, za to wszyscy będą szczęśliwi. Musimy oczywiście w tym miejscu powiedzieć, że po otrzymaniu takiego upominku należy go otworzyć i poczęstować obecnych. Chyba że to urodziny i już trzydzieste siódme opakowanie słodyczy... (śmiech)

W przypadku kwiatów czeka na nas jeszcze jedna pułapka - róże oznaczają wyznanie miłości, żonkile z kolei zazdrość. Czy mowa kwiatów nadal obowiązuje?

Sam się czasem zastanawiam, czy dziś jeszcze dla kogokolwiek jest to czytelne. Jeśli założymy jednak, że dla pewnych osób to sprawa oczywista, wypada i ten język poznać. Czerwony to namiętność, różowy - miłość, żółty - zazdrość, biały - niewinność. W polskiej tradycji chryzantemy i kalie to kwiaty kojarzone ze śmiercią. Najczęściej wykorzystuje się je w wieńcach pogrzebowych i z tego powodu nie wręczałbym ich starszym ciotkom, nawet jeśli są elementem bardzo artystycznej wiązanki.

Swój język mają również perfumy. Janusz L. Wiśniewski napisał o nich: "Są jak wiadomości, którą chce się przekazać. Nie potrzeba do tego żadnego języka. Można być głuchoniemym, można być z innej cywilizacji, a i tak zrozumie się tę wiadomość". Co pan sądzi o takich zapachowych wyznaniach?

Myślę, że już samo wręczenie perfum to odpowiednia wiadomość, najczęściej chyba właśnie... miłosna. Dla mnie perfumy wyrażają szczególny rodzaj troski o obdarowaną perfumami osobę. Dopełniają całości, jak powiada moja przyjaciółka - są jak nasz logotyp. Perfumy dają nam poczucie luksusu i zbytku, na który możemy sobie pozwolić. To świetny prezent dla osób, które pozostają ze sobą w bliskich relacjach, również dlatego, że wręczając perfumy, musimy mieć pewność, co do preferencji obdarowanego.

Zapach perfum jest nieustannie z nami, stąd lepiej, by wręczali je nam partnerzy, dzieci, rodzice albo przyjaciele, ale nie np. szef w pracy. Jeśli podarowałbym swojej asystentce buteleczkę perfum, przekroczyłbym pewną granicę. Perfumy mają też swój dosłowny język: lekkie sugerują dzień, ciężkie - wieczór, orzeźwiające - lato, piżmowe i skórzane - zimę. Dodam jeszcze, że te nad wyraz intensywne stosowane są przez osoby o niskim poziomie empatii, szczególnie gdy rzecz zdarza się w pracy, na siłowni czy w restauracji.



Czy wolno nam przyjmować prezenty w sytuacjach zawodowych? Parę lat temu dyskusję wywołały słowa ówczesnego RPO Janusza Kochanowskiego o wręczeniu lekarzowi filiżanki Rosenthala. Kiedy Pana zdaniem przestajemy mówić o dowodzie wdzięczności, a zaczynamy - o łapówce?

W krajach zachodnich bardzo często reguluje to wewnętrzna polityka firmy, która nie pozwala pracownikom przyjmować prezentów w sytuacji, gdy ich wartość przekracza np. 25 dolarów. Droższe prezenty nierzadko się zwraca, powołując się właśnie na stosowne przepisy. W sytuacjach zawodowych musimy być bardzo ostrożni z przyjmowaniem prezentów. Z jednej strony to część etykiety w biznesie i budowania dobrych relacji, zaś z drugiej - musimy pamiętać, że prezent może być odebrany jako łapówka. Będzie tak, jeśli wręczymy upominek po to, żeby kogoś przekupić, żeby wpłynąć w określony sposób na rozwój współpracy.

Osobiście nie widzę problemu we wręczeniu kwiatów, pudełka czekoladek czy własnej roboty ciasta lekarzowi, któremu zawdzięczamy powrót do zdrowia. Jeśli mamy wątpliwości, powstrzymajmy się od wręczania prezentów i wyraźmy wdzięczność słowami.



Czy według pana pierścionek zaręczynowy stanowi odpowiedni prezent pod choinkę?

Jeśli para spędza święta razem i jeśli tylko wybranka po odpakowaniu takiego prezentu usłyszy odpowiednie pytanie i mężczyzna w ten sposób "dopełni dzieła“, to może to być naprawdę piękny pomysł na zaaranżowanie oświadczyn. Tylko czy wypada go wręczać w obecności innych?

Dawniej mężczyzna pytał o rękę wybranki jej ojca. Na całe szczęście od kilku dziesięcioleci zakochani mogą w tej mierze polegać na sobie.

Torebka prezentowa czy papier przewiązany wstążką? Czy etykieta mówi nam coś na temat pakowania prezentów?

Etykieta powiada, że opakowanie jest równie ważne, co sam prezent. Kiedy byłem dzieckiem, moją wyobraźnię rozpalały prezenty z "Kevina samego w domu“ i podobnych amerykańskich filmów. Ogromne kartony, opakowane w piękny kolorowy papier i owinięte złotą wstążką. Marzyłem, by takie dostawać. Dziś, jeśli mogę, to sam pakuję w ten sposób prezenty dla swoich bliskich. Odpakowywanie prezentu to część radości z jego otrzymania. Kiedy można to robić dłużej - dłużej przeżywa się te przemiłe chwile. Nie chciałbym się narazić producentom torebek na prezenty, z których sam przy wielu okazjach korzystam, ale chciałbym zaapelować do wszystkich: pakujmy pięknie i starannie prezenty!

Dziękujemy za rozmowę!

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama