"Wyssał ze mnie wszystko, zgubiłam godność". Agnieszka żyła w "domu dobrym"
- "Czekaj, mam coś". Przyniósł sznury. Obwiązał mnie i zgwałcił. Po wszystkim poszedł do kuchni - Agnieszka po pierwszym razie zaczęła odłączać się od swojego ciała. O tym, co jej robił jej mąż, nie mówiła nikomu, choć telefony potrafiły dzwonić nieprzerwanie. Jak wynika z nowego raportu dot. doświadczania i reagowania na przemoc w Polsce, jesteśmy nią tak poturbowani, że... nie reagujemy. Trudne do przełknięcia dane wyłaniają portret Polaka wystraszonego, skrzywdzonego i poszukującego. Często winy w ofierze.

Spis treści:
- Im bliżej, tym dalej
- Filmowy wstęp do życia
- Raport reagowania
- Od rys do zmiażdżenia
- Sama sobie winna
- Ofiary pod mikroskopem społecznym
- Instytucjonalny brak zaufania
- Akcja bez reakcji
- Trwanie w gotowości
Im bliżej, tym dalej
Odmieniona już przez wszystkie przypadki, z wielu domów wymieciona, w innych lęgnie się, dojrzewa, pęka jak dojrzały wrzód. Przemoc domowa: fizyczna, psychiczna, ekonomiczna i seksualna. Choć znana, słyszalna, rozumiemy ją na odległość. Im jest bliżej, tym chętniej robimy uniki, szukamy wymówek, innych odpowiedzialnych, odważniejszych. Ale słoń w pokoju nie znika. W najnowszym raporcie w związku z premierą filmu "Dom Dobry" Polacy okazują się być nią poturbowani w skali, jaką trudno okiełznać. I choć po doświadczeniu przemocy, według zdrowego rozsądku powinniśmy być czujni, pomocni i chętni na reakcję, to na tym etapie coś przestaje "klikać". Boimy się.
- Leżałam w łóżku zapłakana. Przyszedł bez zapowiedzi, miał klucze do mojego mieszkania. Przytulił mnie tak, jakby wiedział, że to mnie poskłada, że to mnie uratuje. Pocałował mnie i wstał. “Czekaj, mam coś”. Przyniósł sznury. Obwiązał mnie i zgwałcił. Po wszystkim poszedł do kuchni i zajął się swoimi sprawami
Agnieszka (imię zmienione) wyrzuca z siebie kwadratowe zdania. Rozrzuca je jak puzzle. Ostre krawędzie ranią.
Filmowy wstęp do życia
Na Facebooku armatnie salwy: "Byłem w kinie. Brakło mi słów". "Ta cisza po seansie była najgorsza." "Pławienie się w mordobiciu". "Faceci też są ofiarami". "Bez przesady z tym, gra aktorska ok, ale gdzie tu jakiś sens?". "Romantyzowanie cierpienia to konik Smarzowskiego". Listopad mija pod znakiem "Domu dobrego". Dyskusja trwa, pokrętło przykręcone, by głosy ofiar były słyszalne. Wszyscy mają coś do powiedzenia. Twórcy w ogniu pytań, donosy o myleniu głównego bohatera z aktorem, który nadał mu kształt. Głuche odgłosy odbijania się echa od jednostek, które "miały pomóc". Jest przestrzeń na rozmowę, niekoniecznie na działanie. Statystyki, liczby, słupki dla wtajemniczonych. Umorzenia. Wstyd. Milczenie. Polska przemoc ma dwie twarze: poważnych specjalistów, którzy wypowiadają się na wszystkich platformach, alarmują, tworzą plany zmian; i tę widoczną jedynie w mieszkaniu, w domu. Tak często uznawanym za dobry.

Raport reagowania
W temacie przemocy domowej, oprócz twardych statystyk, wypiętrzonych, kolorowych słupków, w których ofiary stają się numerem w ewidencji, ważne jest zrozumienie otoczenia. Badanie Experience Institute na zlecenie Warner Bros. Discovery i Feminoteki "Społeczne postawy, przekonania i reakcje wobec przemocy w bliskich relacjach" dotyka tego, czego nie lubimy. Reakcji. I jej braku. Czym się zasłaniamy, gdy podgłaśniamy telewizor? Miękkim kocem wygłuszającym wyrzuty sumienia: robić tak, żeby nie pogorszyć sytuacji. Nie zrobić zamieszania. Nie oskarżyć o coś, czego nie jesteśmy pewni. Nie szukać placówek, numerów telefonów. "Po co robić zamęt". "Jakby chciał/a, to by odszedł/odeszła". "Oni oboje coś mają za uszami". "Lepiej się nie wtrącać, bo nie wiadomo co to za ludzie, jakie mają znajomości na stołkach".
Z badania przeprowadzonego na grupie ponad tysiąca osób wyłania się obraz społeczeństwa wyjątkowo świadomego, ale też skrzywdzonego. I wystraszonego. Bo co czwarty dorosły Polak doznał w swoim życiu przemocy domowej. Co trzecia kobieta i co piąty mężczyzna. Rozumiemy przemoc na poziomie bycia jej ofiarą, a jednocześnie tylko połowa (52 proc.) z nas reaguje, gdy doświadcza jej ktoś nam dobrze znany. Rozrzut pomiędzy wielkimi słowami i obietnicami zmian a tym, jak rzeczywiście zachowujemy się w obliczu najtrudniejszych sytuacji w raporcie określany jest jako "ściana milczenia". Przy stole w kawiarni powiemy, naturalnie, że to złe, że trzeba "coś z tym robić", ale w praktyce wciąż przytłacza nas paraliż strachu, bezradności i niepewności. 82 proc. z nas zgadza się z tym, że przemoc domowa to ogromny problem w naszym kraju. I co dalej?
Od rys do zmiażdżenia
- Po lovebombingu płynnie przeszliśmy do zaręczyn, a po 9 miesiącach wzięliśmy ślub. Rysy i drobne pęknięcia pojawiły się już na etapie przygotowań do ceremonii. Do ślubu ciągnął on. On chciał, bym przyjęła jego nazwisko. Ale za obiad i jego koszulę płaciłam ja - Agnieszka otwiera drewnianą skrzynkę. W środku stos wydrukowanych zdjęć. Przytulają się, całują. On obejmuje ją ramionami, ona w nich zdaje się być maleńka. Uśmiechają się, sukienka powiewa na wietrze. Zbliżenie na obrączki.

- Zainteresowanie mną malało, odkąd zostałam jego żoną. Wyjeżdżał za granicę do pracy na dłużej, niż obiecywał. Spał z innymi kobietami. Gdy wracał, sprawdzał mój telefon, chodził na spotkania z moimi znajomymi. Wypytywał z kim jestem i kiedy będę. Groził, że pobije ojca mojego syna. Z zasypywania mnie komplementami płynnie przeszedł do zabierania mi życia. Moje sukcesy były jego osiągnięciami. Moje pieniądze były jego pieniędzmi. Zaczęła się obsesja na punkcie seksu. Narkotyków. A ja powoli stawałam się pusta w środku. Jak skorupa - Agnieszka odrywa kawałek skórki przy paznokciu. Krew wypływa, chwyta za chusteczkę. Resztę rozmowy będzie przykładać i odrywać ją od uszkodzonej tkanki. Sprawdzać, czy okrzepła. Jak ona.
Powoli stawałam się pusta w środku. Jak skorupa
Sama sobie winna
Grubość soczewki, przez którą przepuszczamy przemoc jako społeczeństwo, boleśnie ujawnia to, że 39 proc. mężczyzn uważa, że osoba doświadczająca przemocy sama jest sobie winna - zwłaszcza, gdy była pod wpływem substancji odurzających. I nie mówimy tu tylko o alkoholu.
Agnieszka dostawała od byłego męża proszki, grzybki i zioła. Reklamował je jako "wzmacniające doznania łóżkowe". Gdy na depresję dostawała leki, przynosił jej do popicia ich piwo. Nie była w stanie reagować. Sprzeciwiać się. Trochę traciła przytomność, trochę szum w głowie tłumił fizyczne doświadczenia. Nie zawsze wiedziała, gdzie jest. Wtedy ustawiał nagrywanie w telefonie.
- Nawet jak próbowałam, mówiłam nie, odsuwałam go, nie reagował. Rozkładał mi nogi, w biodrach strzelało. Bił z całej siły z otwartej ręki w pośladki, mówił, że to klapsy. Bolało. Mówił, że bez tego robi się nerwowy. Robił, co chciał, kiedy chciał. Nie miałam ciała - gdy mówi, omija siebie. Oczy jej matowieją.
39 proc. mężczyzn uważa, że osoba doświadczająca przemocy sama jest sobie winna
Gdy przypadkiem trafiła na cały folder filmów pornograficznych z nią i innymi kobietami, nagrywanych bez jej wiedzy i świadomości, skonfrontowała się z nim dopiero po jakimś czasie.
- Pytał dlaczego grzebię mu w komputerze. Mówił, że nie wiedział, co tam ma. Był zły. Wina była moja - Agnieszka ma uszkodzony kręgosłup, boli ją biodro. Czeka na rezonans. To jedna z pamiątek po gwałtach małżeńskich. Otarcia się zagoiły, duszę reperuje u specjalistów.

Ofiary pod mikroskopem społecznym
Ekonomiczna, psychiczna, fizyczna i seksualna. Takie rozróżniamy rodzaje przemocy. Występują w różnych konfiguracjach, czasem wszystkie naraz. Każda tak samo niszcząca. Choć nie każda ma swoje miejsce w naszych umysłach. Wyniki badania boleśnie potwierdzają, że kojarzymy przemoc głównie ze znęcaniem się, krzywdą, krzykiem, wyzwiskami i alkoholem. Znacznie mniej znaczy dla nas gwałt małżeński i notoryczne znęcanie się psychiczne. A to ono zostawia rany rozleglejsze niż niejeden atak fizyczny.
Według danych z raportu to kobiety zgłaszają doświadczenie przemocy domowej w różnej formie częściej niż mężczyźni (33 proc. i 19 proc.). Najczęściej koreluje ona z rozpadem związku. Niemal połowa (49 proc.) osób po rozwodzie potwierdza, że jej doświadczyła.
Jeśli chodzi o postrzeganie roli ofiara - sprawca, nadal nie wszyscy uważają, że sprawca i tylko sprawca ponosi winę i wyłączną odpowiedzialność za przemoc. Takiego zdania jest aż 82 proc. kobiet i jedynie 71 proc. mężczyzn. Gdy postawiono tezę, że ofiara nigdy nie ponosi winy za przemoc, której doświadcza, jest jeszcze gorzej: z tym zgadza się 69 proc. kobiet i marne 54 proc. mężczyzn.
Tylko 69 proc. kobiet i 54 proc. mężczyzn zgadza się ze stwierdzeniem, że osoba doświadczająca przemocy domowej nigdy nie jest za nią odpowiedzialna
Tak długo, jak długo będziemy przykładać lupę do cierpienia, podważać strupy, by sprawdzić, czy "aby na pewno", wątpić - tak długo kolejne ofiary nie będą zgłaszać się po pomoc.
Instytucjonalny brak zaufania
Choć chcemy i deklarujemy reagowanie i pomoc, zwykle na tym etapie zaczynają się wątpliwości. Brak zaufania do instytucji. Joanna Gzyra-Iskandar, rzeczniczka Feminoteki mówi, że to właśnie ta kwestia zrobiła na niej największe wrażenie w raporcie. Brak zaufania do wymiaru sprawiedliwości deklaruje co czwarty Polak. Jeszcze większy brak wiary w możliwość pomocy z ich strony wyrażają osoby, które doświadczyły przemocy (34 proc.). Podobnie jest z Ośrodkami Pomocy Społecznej: 31 proc. skrzywdzonych osób deklaruje do nich nieufność.
- To pokazuje, że osobom, które doświadczyły przemocy, te instytucje nie dają poczucia bezpieczeństwa. To powinno być dużym "red flagiem" dla naszego rządu - mówi. Ale to tylko ziarenko w żwirze tłumaczeń dla braku reakcji. Przede wszystkim musielibyśmy pozbyć się naleciałości: gnijącej od niebicia żony wątroby, doszukiwania się prowokacji, powodu. Wtedy "Agnieszki" umiałyby dojrzeć w tunelu wstydu neon z napisem "wyjście".
Gdy Agnieszka po miesiącach przymusowych kontaktów seksualnych, manipulacji i wykorzystywania poszła na policję, usłyszała, że "pewnie prawnik jej kazał to zgłosić, żeby miała dowody do rozwodu". Kolejny policjant poinformował ją życzliwie, że nie ma dziś nikogo, kto mógłby się nią zająć. Dopiero kobieta - policjantka ruszyła sprawę. Nie upuściła "gorącego ziemniaka" przemocy. Agnieszkę pokierowano do OPS-u. Założono Niebieską Kartę. Zapewniono pomoc psychologiczną.

- Nie miałam już wtedy pieniędzy na terapię. On zresztą też mnie od niej odwodził. Nie chciał, żebym zrozumiała, że to przemoc. Jednocześnie mówił, że ma dość mojego płakania. Że nie może na mnie patrzeć i musi wyjść - psycholog pomógł, ale gdy pojawiły się "myśli rezygnacyjne", Agnieszka trafiła do psychiatry. Tam usłyszała diagnozę: depresja, PTSD. Po drodze doszły też diagnozy autyzmu i ADHD. Jej mózg odłączał się od ciała. Chronił się.
Akcja bez reakcji
Joanna Gzyra-Iskandar o reakcjach obojętnych, bagatelizujących w instytucjach słyszała od kobiet wielokrotnie. Doszukiwanie się winy w pokrzywdzonych nie jest marginesem wśród reakcji policji czy urzędników. Szerokie pytania wypowiadane półgębkiem: może to zemsta po kłótni, może chce wydoić kasę, może sama odwaliła, no to ma. Akcja - reakcja.
Choć wytyczne dla wszystkich są jednakowe, brak szkoleń jest mocno widoczny.
- Mamy w Polsce dobre procedury: policjanci mogą przybyć na interwencję, wyprowadzić sprawcę na dwa tygodnie, zakazać kontaktu. To daje czas pokrzywdzonym, by złożyć wniosek do sądu o przedłużenie zakazu zbliżania, na rozpatrzenie takiego wniosku sąd ma trzy dni. W tym czasie policja powinna trzykrotnie sprawdzić, czy sprawca nie łamie postanowień. Przez brak odpowiednich szkoleń ta procedura nie zawsze jest wdrażana. Służby często nie rozróżniają sytuacji konfliktowej od przemocowej i to też jest elementem rdzenia problemu - mówi.
Ale ważna jest też edukacja, bo kształtowanie postaw i reakcji wobec przemocy, stawiania granic, by jej w miarę możliwości unikać, jest kluczowe na najwcześniejszym etapie życia według rzeczniczki Feminoteki. Nauka o tym, czym jest świadoma zgoda na kontakt seksualny, jest kluczowa i powinna być "wkuwana" od małego. Według raportu co czwarty dorosły Polak nie rozumie, że seks bez zgody to przemoc.

Gdy temat tego, co dzieje się w polskich domach, wypływa i przestrzeń medialna i internetowa wdzięcznie oddają czas i miejsce na jego wybrzmienie za sprawą "Domu Dobrego", warto, oprócz świadomości istnienia problemu wiedzieć, co robić. I reagować. Pomimo ograniczonego zaufania do instytucji, nadal pierwszym wyborem w przypadku przemocy domowej jest telefon na 112 lub udanie się na komisariat policji. Machina działa sprawnie, o ile w pierwszym, najważniejszym momencie zgłaszania, nie trafimy na kłodę bagatelizowania. Są psychologowie. Pomoc prawna. Jest Feminoteka i inne organizacje pozarządowe. Bezpłatna aplikacja SafeYou, która po naciśnięciu jednego przycisku SOS przesyła alert do trzech wybranych numerów i rozpoczyna nagrywanie dźwięku z otoczenia. Całodobowe telefony zaufania i pomocy. Poprowadzą, wesprą. Zapewnią obecność. Ukoją.
Trwanie w gotowości
- Leżałam i płakałam. Spałam. Brałam leki, byłam pusta, przezroczysta. On wyjeżdżał, wracał. Gwałty się powtarzały. Zaczęłam notorycznie mdleć - Agnieszka mówi, że dopiero teraz rozumie, że trwała w krańcowym napięciu, którego jej ciało nie było w stanie dźwigać. Nie myślała o pomocy. Zapomniała, czym jest rozmowa. Nie ufała nikomu. Wstydziła się. Zapadła się w sobie.
Telefony dzwoniły, mówił moim znajomym, że się o mnie martwi, żeby sprawdzili co ze mną. Nie odbierałam. Oni byli od niego. Nie mówiłam nikomu. Bolało mnie wszystko.
W takiej sytuacji szczególnie trudno jest pomóc. Wolimy wzruszyć ramionami: no jak nie chce gadać, to co na siłę zdziałam?
- Rzeczywiście, przymuszanie do zasięgnięcia pomocy, natarczywe wydzwanianie nie będzie dobrym rozwiązaniem. Nie weźmiemy osoby w takim stanie za rękę i nie poprowadzimy do specjalisty. Ona musi tego chcieć. Trwajmy. Bądźmy obecni. Odzywajmy się regularnie, nawet gdy nie odpowiada. Budujmy poczucie, że jesteśmy i czekamy. W gotowości - radzi Joanna Gzyra-Iskandar.
Agnieszka ostatkiem sił wybrała numer do mamy. To był pierwszy krok. Prokuratura umorzyła sprawę. Za drugim razem Agnieszka załączyła dowody: filmiki, jak jest gwałcona, nakręcone z ukrycia. Agnieszka nie wie, ile par oczu je widziało. Wystarczających podstaw do wszczęcia postępowania żadna z nich się nie dopatrzyła.

Agnieszka jest już po seansie "Domu Dobrego". Widząc reakcje kobiet na sali, oglądając sceny, które znała ze swojego życia, pierwszy raz poczuła, że nie jest sama. Że są inne, przeżyły. Ale są też te, które kończą się cicho, za cicho. Jak ona kiedyś. Po terapii, dobrze dobranych lekach, rozwodzie, wymianie zamków w drzwiach postanowiła, że jej historia musi się przydać. Być komuś kołem ratunkowym.
- Wyssał ze mnie wszystko, zgubiłam godność. Wiarę. Zrezygnowałam z marzeń, pracy. Jeśli to, że udało mi się z tego wyjść, może być świadectwem, niech będzie. Choćby była to jedna kobieta. Już się nie wstydzę - Agnieszka dopija wodę. Szybko ubiera płaszcz, spieszy się do życia. Niebawem ma randkę. Wierzy, ale ostrożnie. Nadal trochę kuleje.
***
Pełny raport na oficjalnej stronie Feminoteki
***
Doświadczasz przemocy? Ktoś w twoim otoczeniu potrzebuje pomocy?
- Telefon przeciwprzemocowy Feminoteki: 888 88 33 88
- Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie: 800 120 002
- Całodobowy telefon zaufania dla osób doświadczających przemocy: 116 123
- "Niebieska Linia" (telefon całodobowy): 800 12 00 02
- Numer alarmowy: 112
- Bezpłatna aplikacja SafeYou - do pobrania na telefon











