Reklama

Masło, margaryna czy olej?

Czego nie mówią nam producenci?

70 proc. udarów dotyka osoby, które mają prawidłowy poziom cholesterolu. Czemu więc pogląd, że należy jeść margarynę zamiast masła ma się dobrze?

Mówi się, że margaryna jest źródłem dobroczynnych kwasów tłuszczowych nienasyconych. Rzadziej wspomina się, że te kwasy w procesach technologicznych, którym są poddawane, ulegają przekształceniu w kwasy tłuszczowe nasycone. Co gorsza, podczas ich utwardzania powstają sztuczne izomery trans! Z badań prowadzonych przez skandynawskich naukowców wynika, że im większe spożycie margaryn zawierających izomery trans, tym większe zagrożenie otyłością, cukrzycą typu 2, miażdżycą, udarami mózgu i nowotworami.

Reklama

Ważne proporcje

Olejom roślinnym szkodzi obróbka termiczna. Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie powinno się ich używać do smażenia i pieczenia. Spożywane na zimno też nie są aż tak zdrowe. A to ze względu na proporcje nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-6 do omega-3. Korzystny ich stosunek wynosi 4:1. Tymczasem np. w oleju słonecznikowym zawartość omega-6 jest wielokrotnie większa. Optymalne proporcje tych kwasów mają tylko oleje rzepakowy i lniany oraz oliwa z oliwek. Najlepiej spożywać je na zimno, choć smażenie na oliwie jest znacznie korzystniejsze niż na oleju. Dzienne zapotrzebowanie organizmu na nienasycone kwasy tłuszczowe wynosi 5,5 g oleju. To łyżeczka do herbaty.

Kwasy tłuszczowe zawarte w olejach, w przeciwieństwie do tych znajdujących się w tłustych rybach morskich, nie są biologicznie aktywne. To znaczy, że abyśmy mogli odnieść korzyści zdrowotne, muszą zostać przekształcone przekształcone w naszym organizmie. Problem w tym, że często do tego nie dochodzi, co uruchamia szereg negatywnych zjawisk.

Sztuczne izomery trans hamują pożądane przemiany kwasów omega- 3 i omega-6. Także nadmiar kwasów omega-6 uniemożliwia przekształcenie kwasów omega-3. A jeśli nie dochodzi do tych przekształceń, miejsce kwasów omega-3, których nie dostarczamy lub dostarczamy za mało, zajmują szkodliwe izomery trans. Wbudowują się w błony naszych komórek, które przez to ulegają usztywnieniu, co zaburza funkcjonowaniu różnych narządów. Z kolei na małą aktywność enzymów, odpowiedzialnych za przekształcenia omega-6 i omega-3, wpływa niewłaściwa dieta: niedobory magnezu, cynku, witamin.

Winny cholesterol?

Nadmierne spożycie kwasów omega-6 może prowadzić do miażdżycy, zakrzepów, alergii, nowotworów sutka, prostaty, jelita grubego, czyli do tego, co zwykle przypisuje się kwasom tłuszczowym nasyconym. Głównym zarzutem wobec tych kwasów jest to, że zawierają cholesterol, który ma niekorzystne działanie. Tymczasem on też jest potrzebny organizmowi, a spożycie tłuszczów zwierzęcych zwiększa zarówno poziom złego, jak i dobrego cholesterolu.

Pogląd, że to właśnie podwyższony cholesterol jest główną przyczyną miażdżycy, nie wytrzymał próby czasu. Okazuje się, że istnieje kilkanaście innych czynników ryzyka rozwoju miażdżycy, np. wysoki poziom homocysteiny i trójglicerydów, niedobory przeciwutleniaczy i stany zapalne naczyń krwionośnych, które są następstwem zaburzeń metabolizmu. Do miażdżycy bardziej niż spożycie tłuszczów zwierzęcych przyczynia się niewłaściwa proporcja omega-6 do omega-3 i jedzenie tłuszczów trans.

Nie należy unikać produktów mlecznych i masła. Wybierajmy prawdziwe, bez dodatku olejów roślinnych, unikajmy kupowania miksów! Niedobór tłuszczów zwierzęcych nam szkodzi. Zawierają one łatwo przyswajalne antyoksydanty, witaminy A, D, E, K. Konieczne jest również jedzenie ryb morskich, które są dobrym źródłem omega-3.

Więcej porad:

Skórka od banana wybieli zęby lepiej niż najdroższa pasta

Jak dbać o storczyki, aby kwitły przez wiele lat?



Rewia
Dowiedz się więcej na temat: masło | cholesterol | margaryna | olej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy