Reklama

Miłość od pierwszego… zaparzenia

Zakochałem się. Totalnie, całkowicie, na maksa.

Zakochałem się. Totalnie, całkowicie, na maksa.

 

Przez gałki oczne i kubki smakowe, aż na sam najodleglejszy skrawek mej duszy. Wygląda jak postać z kreskówki. Patrzy na mnie tymi swoimi ogromnymi „oczami” i uśmiecha się od samego rana, jak tylko przekroczę próg kuchni.

 

 


Ekspress dostałem w prezencie, jako specjalny gadżet do mojego nowego mieszkania. Najpierw pomyślałem, że ekspres to ekspres i nie ma, czym się za bardzo ekscytować. Inspiracje kawowe nie są mi obce, ekspresy też nie.

 

 

Uwielbiam kawę we wszystkich możliwych postaciach, ale jeszcze nigdy nie przeżyłem czegoś tak cudownego jak tego dnia, gdy po raz pierwszy zaparzyłem espresso z moim małym, zabawnym przyjacielem.

Reklama

 

 

To było coś, czego nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć, poczuć, zbadać organoleptycznie. Podobno to zasługa zaawansowanej technologii, którą wcisnęli pod to urocze opakowanie, ale jak dla mnie to czysta magia.

Przestałem więc wydawać pieniądze na kawę w drodze do pracy i za zaoszczędzoną sumkę zapisałem się na kurs włoskiego.

 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy