Reklama

Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i ta jesień....

Przez cały rok wypatruję świeżych warzyw. Gdy tylko zaczynają się pojawiać, szukam ich jak szalony na Kleparzu i wszelkich krakowskich rynkach. Staram się też obserwować, jak pogoda i inne czynniki wpływają na to, co mogę w danym momencie kupić.

Przez cały rok wypatruję świeżych warzyw. Gdy tylko zaczynają się pojawiać, szukam ich jak szalony na Kleparzu i wszelkich krakowskich rynkach. Staram się też obserwować, jak pogoda i inne czynniki wpływają na to, co mogę w danym momencie kupić.

 

 

Addio Pomidory - Kabaret Starszych Panów, 1959

 

 

Jednym z warzyw, które obserwuję ze szczególną uwagą, są pomidory. Dawno temu Wiesław Michnikowski z Kabaretu Starszych Panów śpiewał:

To cóż że jeść ja będę zupy i tomaty,

gdy pomnę wciąż

wasz świeży miąższ

w te witaminy przebogaty...

Addio pomidory, addio utracone

Przez długie, złe miesiące

wasz zapach będę czuł.

Reklama

 

Należąca już dziś do kanonu piosenka pochodzi z 1959 roku. Pozornie wydaje się, że sytuacja zmieniła się od tej pory całkowicie: pomidory są dostępne przez cały rok. Ale czy rzeczywiście?

Podczas mojej ostatniej wizyty na krakowskim Kleparzu zrobiłem szybki research. Poza koktajlowymi, znalazłem cztery gatunki pomidorów. Dwa pochodziły z podkrakowskich upraw, i w smaku były... nie najgorsze. Dwie pozostałe odmiany widuję natomiast zawsze wyłącznie na jednym stoisku. Dostępne u starszej pani pomidory malinowe i bawole serca są o wiele droższe od tego, co dostać można w innych miejscach – kosztują 16 złotych za kilogram. Jednak, kiedy przychodzę na rynek wczesnym popołudniem, kobiecie zostają na ogół już tylko ostatnie sztuki.

Jest więc na pomidora droższego i wyrazistego w smaku popyt, jednak w sklepach i tak uświadczyć niemal go nie można. Zastanawiam się więc - jak to możliwe, że w środku sezonu na największym placu handlowym Krakowa mogę kupić w zasadzie tylko pomidory przemysłowe? Czy nie opłaca się wysiewać więcej gatunków pomidorów gruntowych? Owszem, takie odmiany są trudniejsze w uprawie, trzeba podwiązywać krzaki, nawozić, pilnować z większą starannością. Ale to przecież przez rolnika teoretycznie jest do wykonania. Dlaczego my – konsumenci – nie potrafimy wymusić na producentach pomidorów (i nie tylko) lepszej klasy?

Nie mówię tu o San Marzano, których po prostu nie da się w Polsce uprawiać, ale właśnie o gatunkach tradycyjnie polskich, takich jak bawole (nazywane też często byczymi) serca, malinowe, truskawkowe. Za nimi tęsknię najbardziej, i paradoksalnie uważam, że Michnikowski z Przyborą, nagrywający „Addio pomidory” w czasach, gdy nie było masowej, napędzanej sterydami produkcji, byli w lepszej sytuacji niż my obecnie. Pomidor był dostępny krótko, ale był pomidorem, nie wyrobem styropiano-podobnym. Kabaret Starszych Panów miał za czym tęsknić i miał o czym śpiewać.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy