Reklama

Och, Ryan!

Ryan Gosling to niewątpliwie jedno z najgorętszych nazwisk tego sezonu. Ubiegłoroczne „Drive” i „Idy marcowe” stały się dla niego momentem przełomowym. Dzięki tym kasowym produkcjom ukazał się szerszej publiczności i przyprawił o drżenie serca milionów kobiet na całym świecie. Warto jednak wspomnieć, że jego kariera skrywa mnóstwo innych równie wartościowych kreacji filmowych. Bohater hitu „Kocha, lubi, szanuje” potrafi nas jeszcze rozbroić w co najmniej kilku postaciach.

Ryan Gosling to niewątpliwie jedno z najgorętszych nazwisk tego sezonu. Ubiegłoroczne „Drive” i „Idy marcowe” stały się dla niego momentem przełomowym. Dzięki tym kasowym produkcjom ukazał się szerszej publiczności i przyprawił o drżenie serca milionów kobiet na całym świecie. Warto jednak wspomnieć, że jego kariera skrywa mnóstwo innych równie wartościowych kreacji filmowych. Bohater hitu „Kocha, lubi, szanuje” potrafi nas jeszcze rozbroić w co najmniej kilku postaciach.

Po pierwsze „Fanatyk” (reż. Henry Bean, 2001). Ten film otworzył Goslingowi drzwi do kariery. Po wybitnym wcieleniu się w rolę Żyda – antysemity, który usilnie poszukuje recepty na godziwe łączenie ortodoksyjnej wiary z normalnym życiem został okrzyknięty jednym z najbardziej obiecujących aktorów młodego pokolenia. Film został obsypany górą nagród, w tym między innymi na prestiżowych Festiwalach w Toronto, Monachium i Jerozolimie.

Po drugie niezapomniany „Pamiętnik” (reż. Nick Cassavetes, 2004). Gosling wciela się tutaj w rolę Noah, którego postać została bezbłędnie nakreślona na papierze przez samego Nicholasa Sparks’ a (na podstawie jego książek powstały także „List w butelce” z Kevinem Costnerem oraz nieco przerysowana i karykaturalna „Szkoła uczuć” z Mandy Moore w roli głównej). Film opowiada o wielkiej miłości, która rodzi się między dwojgiem młodych ludzi. Los sprawia jednak, że ich drogi rozchodzą się na 7 lat, w czasie których oboje dorośleją i układają życia z dala od myśli o ukochanym lecie, które ich złączyło. Niefortunnie jednak znów wpadają na siebie i uczucie odżywa. Film jest jedną z najpiękniejszych opowieści miłosnych zdaniem każdego, kto ten film zobaczył. Jego urokowi nie mogą oprzeć się nawet panowie. Panie za to, długo jeszcze po jego obejrzeniu będą śnić i marzyć na jawie o Noah.

Reklama

Po trzecie „Szkolny chwyt” (reż. Ryan Fleck, 2006). Po romantycznym „Pamiętniku” to dość duża odmiana. W tym filmie Gosling wciela się w rolę nauczyciela uzależnionego od narkotyków. Właśnie przy tym zdaniu wahałam się, czy nie lepiej brzmiałoby „walczącego z nałogiem”. W fabule jednak nie znalazłoby się nic, co by za tym poświadczyło. Jest to gorzka opowieść o niebezpieczeństwach związanych z nałogiem i ze środowiskiem, w którym on się rozwija. Film opowiada o splatających się ze sobą losach człowieka będącego od lat uzależnionym od narkotyków i młodej dziewczynki, która pomimo szczerej chęci pomocy mu jest jednak równie zafascynowana wszystkim, w co jest on wplątany. Wcielający się w główną rolę kanadyjski aktor dość dokładnie i realistycznie buduje portret człowieka, który pragnie być lepszym, lecz jednak brakuje mu w tym wszystkim zastępstwa dla radości i odprężenia, które dają mu narkotyki.

Po czwarte „All good things” (reż. Andrew Jarecki, 2010). To według światowych recenzentów jeden z najbardziej i najdłużej trzymających w napięciu thrillerów od czasu „Lśnienia”. O gęsią skórkę przyprawia tym bardziej, że oparty jest na faktach. W tym filmie Gosling wciela się w syna właściciela prestiżowej i majętnej korporacji. Całe jego młode życie nakreślone było traumatycznymi przeżyciami, których kres wydaje się przynosić poznanie pięknej blondynki imieniem Katie. Młoda para wyprowadza się z daleka od zwariowanej rodziny Davida. Coś jednak sprawia, że idylla nie trwa zbyt długo i małżeństwo wraca w rodzinne strony głównego bohatera. Katie i David coraz bardziej oddalają się od siebie, czego uwieńczeniem jest tragiczny finał. Do końca filmu pozostajemy w napięciu którego z bohaterów szaleństwo ogarnie najbardziej.

Po piąte „Blue Valentine” (reż. Derek Cianfrance, 2010). Niekwestionowaną zachętą do obejrzenia filmu może być to, że w tym projekcie Goslingowi partneruje obsypana w roku 2011 rozlicznymi nagrodami i nominacjami za „Mój tydzień z Marilyn” piękna Michelle Williams. Para tworzy w „Blue Valentine” niezapomniany duet. Nie jest to jednak film o miłości. Na pewno nie takiej, która pokrzepia i budzi w nas nadzieje. Wywołuje za to łzy i szczerą gorycz. Jest to historia pary, której początki są równie piękne jak w każdym typowym love story. Trudne, acz piękne. W życie obojga wkrada się jednak rutyna, a na jaw wychodzą wstydliwe zachowania, z którymi oboje nie potrafią sobie poradzić. Są sfrustrowani i głęboko nieszczęśliwi. Reżyser maluje na ekranie do bólu prawdziwy portret współczesnych, młodych par, których oczekiwania i pierwsze miłosne podrygi nie mają szansy na przetrwanie i szczęśliwe zakończenie.

To tylko niektóre z propozycji projektów, w których Goslingowi udało się stworzyć wybitne kreacje. Warto prześledzić jego karierę od początku, udać się czym prędzej do wypożyczalni filmowej, wybrać którąś z pozycji z jego udziałem i na ekranie telewizyjnym delektować się, jeśli nie grą aktorską to samą postacią przystojnego aktora. Bez względu na powód, warto.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy