Reklama

Ulubiona kobieca postać literacka

Szukałam w zakamarkach mojej głowy najbardziej ulubionej kobiecej postaci literackiej i nic..pustka. Zdecydowanie moimi faworytami widać są mężczyźni, poczynając od Małego Księcia, poprzez Kubusia Puchatka ,a kończąc na Ojcu Chrzestnym.

   Szukałam w zakamarkach mojej głowy najbardziej ulubionej kobiecej postaci literackiej i nic..pustka. Zdecydowanie moimi faworytami widać są mężczyźni, poczynając od Małego Księcia, poprzez Kubusia Puchatka ,a kończąc na Ojcu Chrzestnym.

    Szukałam w zakamarkach mojej głowy najbardziej ulubionej kobiecej postaci literackiej i nic..pustka. Zdecydowanie moimi faworytami widać są mężczyźni, poczynając od Małego Księcia, poprzez Kubusia Puchatka ,a kończąc na Ojcu Chrzestnym. Lecz nagle – jest , jak ja mogłam zapomnieć o Ani Shirley ,bohaterce książki „Ania z Zielonego Wzgórza” L.M. Montgomery. Cudownej, rudowłosej istotce, z mocą piegów na nosie. Jest to bohaterka, która od dzieciństwa, po me dorosłe życie, nieustannie przywołuje uśmiech na mojej twarzy i absolutnie nic nie traci na swojej, jako postaci literackiej – aktualności .

Reklama

Wychowali ją rodzeństwo Maryla i Mateusz Cuthbertowie , którzy czekali na chłopca z sierocińca a zjawiła się właśnie ona, chudziutka dziewczynka. Przeżyła wtedy wieli dnie strachu w obawie, że ją odeślą z powrotem. Zawładnęła jednak szybko sercami zarówno mieszkańców Zielonego Wzgórza, jak i w przyszłości czytelników powieści. Dlaczego ?

Najprawdopodobniej dlatego, ze nie było żadnej innej istoty, która by wpadała stale w nowe tarapaty, i miała przy tym tak niesamowity wdzięk jak ona. Ja, jako czytelnik od razu się z nią utożsamiam. Ponadto zaimponowała mi swoją pracowitością i systematycznością, czymś, czym ja sama mam nieraz problem . W obecnych czasach ,brakuje nam otwartości jaką miała, i nieraz wstydzimy się marzeń czy fantazji. Ania potrafiła zobaczyć zarówno cuda otaczającego świata ,jak i wewnętrzne piękno ludzi wokół niej. Umiała w piękny sposób dawać radość innym. Zjednała mnie również tym, że swoją siłę czerpała z bardzo dużej ilości przeczytanych książek. One pozwalały również na intensywne marzenia. Chyba najbardziej identyfikowałam się właśnie z tą bohaterką, tak naprawdę to zazdrościłam jej miedzianych (później kasztanowych ) włosów i piegów na nosie. Czyli tego co dla niej było zmorą. Można o niej pisać wiele, przytaczając zarówno zabawne jak i czasem smutne przygody, lecz to i tak nie odda klimatu powieści, który autorka cudnie tworzy poprzez charakterystykę Wyspy Księcia Edwarda , jak i trafne opisy jej mieszkańców. Poczytajmy o Ani w chłodne , zimowe wieczory a zrobi nam się cieplutko od jej wewnętrznego żaru. I nie wstydźmy się, że to książka dla młodszych – ona jest dla każdego, kto uwielbia marzyć.

 

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama