Reklama

Czym różni się pasja od zakupu karnetu na rozrywkę?

Wpisałam w Google swoje nazwisko. Wyświetliły się informacje o innych osobach o tych samych danych i fotorelacja z rejsu, w którym uczestniczyłam jakiś czas temu. Zatęskniłam za morzem.

Wpisałam w Google swoje nazwisko. Wyświetliły się informacje o innych osobach o tych samych danych i fotorelacja z rejsu, w którym uczestniczyłam jakiś czas temu. Zatęskniłam za morzem.

Mieszkam na śląsku. Od ostatniego rejsu morskiego byłam w Gdyni więcej razy, niż w Katowicach. Codziennie rano piję kawę w kubku z napisem "Gdynia moje miasto". Moja przygoda z morzem zaczęła się właśnie tam.

Ciotka mieszkała w Orłowie, dosłownie kilka minut od plaży. Jej dom był pełen bibelotów i obrazów, które namalował Piotr. Wszystko miało tam swoje, odpowiednie miejsce. Przez szklane drzwii wychodziło się na kamienny taras, który spływał szerokimi stopniami do ogrodu. Pamiętam bursztyny w szklanym pojemniku na meblościance. Były matowe i nieregularne, niczym nie przypominały tych z Jarmarku Dominikańskiego w Gdańsku. Zakochałam się w morzu mając 7lat, kiedy spacerowałam z różową parasolką po orłowskim molo i Skwerze Kościuszki w czasie deszczu, a cumy "Daru Pomorza" wydawały mi się tak potężne, że aż bałam się ich dotknąć.

Reklama

Przypadkowo trafiłam na ludzi tak samo zakochanych w morzu, jak ja - i przypadkowo wybrałam się poraz pierwszy w rejs po Bałtyku.  Nie raz przeklinałam w myślach Posejdona, wypominając mu sztormową pogodę, 8 w skali Beauforta.  Wisząc na burcie, zielona od mdłości, modliłam się o to, żeby zasnąć i więcej się nie obudzić.

Morze nauczyło mnie pokory, choć nieco późno. Zrozumiałam lekcje dopiero po czasie. Chociaż spoglądałam na morskie fale od swojego ostatniego rejsu nie raz, tęsknię za morzem. Tęsknię za kołem sterowym i niewygodną koją, za jedzeniem podczas przechyłów, kiedy jedzenie wypadało nam z talerza, za "psimi wachtami" od północy do 4 nad ranem i dyżurami w kambuzie - pokładowej kuchni - gdzie nie zrobienie sobie krzywdy podczas przygotowania posiłków graniczyło z cudem.

Tęsknię za morzem. Chociaż mogę kupić bilet na prom, co jest na wyciągnięcie ręki, nic nie zastąpi mi łopotu żagli. Tylko ciężka praca włożona w miłość naszego życia daje z niej satysfakcję. Tylko miłość, wierność, przywiązanie i respekt.

Karnet na pilates czy uczestnictwo w kole miłośników podróży koleją nam tego nie zapewni. Nigdy.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy