Reklama

Gdy jedyną zasadą jest miłość. Drugi gatunek kobiet.

"(...) ogół dziewcząt na świecie dzielił się na dwa gatunki: pierwszy - wszystkie dziewczęta na świecie oprócz niej są to zwykłe sobie dziewczęta, mające wszelkie ludzkie niedoskonałości; i drugi gatunek - ona jedna, bez żadnej ułomności, górująca nad wszystkim, co ludzkie". To właśnie ona powiedziała: "ja mogę żyć tylko miłością, wy zaś żyjecie według zasad". I za to ją uwielbiam.

"(...) ogół dziewcząt na świecie dzielił się na dwa gatunki: pierwszy - wszystkie dziewczęta na świecie oprócz niej są to zwykłe sobie dziewczęta, mające wszelkie ludzkie niedoskonałości; i drugi gatunek - ona jedna, bez żadnej ułomności, górująca nad wszystkim, co ludzkie". To właśnie ona powiedziała: "ja mogę żyć tylko miłością, wy zaś żyjecie według zasad". I za to ją uwielbiam.

Świat literackiej fikcji od świata prozy codzienności dzieli w rzeczywistości dużo cieńsza linia, niż mogłoby się niejednokrotnie wydawać. I im więcej rozdziałów ma księga naszego życia, tym linia ta wydaje się bardziej zatarta.

Annę poznałam będąc w liceum. Jej osoba zafascynowała mnie równie mocno, jak jej namiętne uczucie, o którym każda nastolatka marzy skrycie. Jako młoda kobieta, która o namiętności marzy otwarcie, wróciłam do Anny. I zrozumiałam, dlaczego będę do niej wracać, dlaczego to na nią wskażę, gdy zostanę zapytana o ulubioną literacką postać kobiecą. Dlaczego jest mi taka bliska.

Reklama

Karenina jest piękną kobietą i zmysłową kochanką. Za to ją podziwiamy, tego jej zazdrościmy, do tego dążymy. Karenina jest jednocześnie wrażliwa - wydawać by się mogło, że za ponadprzeciętną urodą pewnej siebie kobiety skrywa się ponadprzeciętna wrażliwość. Piękne ciało maskuje mieszankę wybuchową uczuć i emocji. Piękne oczy i czarujący uśmiech skrywają wnętrze, które rozsadza namiętność i duszę, którą dręczą wyrzuty sumienia.
Pewnie właśnie z powodu owej wrażliwości Karenina intensywniej odczuwa różne emocje, zna więcej smaków, jakie oferuje życie. Ktoś, kto nie doświadczył tego stanu powie o niej: szczęśliwa! Ktoś, kto jest równie wrażliwy będzie wiedział, że szczęście balansuje na granicy rozpaczy. Rozpaczy wyboru, rezygnacji z jednego szczęścia na koszt innego, wyboru pomiędzy jednym smakiem, a innym...

Anna, nie zważając na nic - na obowiązujące zasady i konwenanse - żyje według zasady miłości i idzie za głosem serca, w imię swojego szczęścia. Szczęścia, o które potrafiła walczyć. Współczesne „Anny” – jakkolwiek mają na imię – chociaż są dużo bardziej wyemancypowane niż Karenina, tak często tego nie potrafią. Marzenia pozostają marzeniami, na które sobie pozwalamy stojąc w korku, jadąc zatłoczonym metrem, podczas ciepłej kąpieli, chwilę przed snem...

Moja Anna jest więc nie tylko najpiękniejszą i najbardziej zmysłową bohaterką literacką, jaką znam. Przede wszystkim jest bohaterką najpełniejszą, najbardziej wyrazistą... To jej magnetyzująca osobowość, niezwykle silny ładunek emocji, sprzeczności, splatające się niejednoznaczności nadają jej życiu barw, sensu.

Anna jest kobietą zarazem fatalną i tragiczną. Fatalną, bo doprowadzającą mężczyzn do zguby. Tragiczną, bo zagubiła samą siebie. Ten fatalizm i tragizm plasują Kareninę w grupie kobiet, którym się zazdrości i współczuje jednocześnie. Nieludzkim byłoby za tę jej rozpacz Annę pokochać, jakby nasze uwielbienie miało jej wynagrodzić łzy bólu i rozpaczy. Kareninę podziwiam i uwielbiam za odwagę i siłę, za determinację, by nie być nijaką. By nie być elementem tła. By być sobą. By być szczęśliwą. By nie oglądać się na to, co powiedzą ludzie. By życie nie było szarą codziennością, ale magicznymi chwilami pełnymi emocji -  często skrajnymi, sprzecznymi, ale do bólu autentycznymi.

Życie w zgodzie z własnym ja, z tym co czujemy, z myślami, które wypełniają umysł często określane jest przez postronnych jako „bycie wyjątkowym”. Anna uświadomiła mi, jak prawdziwy jest ten paradoks: bycie po prostu sobą to bycie wyjątkową.

 

 

 

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy