Reklama

Praca - konfrontacja marzeń z rzeczywistością

 

- Dzwonię do pani, ponieważ chciałabym przedstawić naszą najnowszą publikację wydawniczą…

 

- Proszę pani, ja mam już 89 lat. Leżę w łóżku niemal zupełnie unieruchomiona. Dwa razy w tygodniu odwiedza mnie pielęgniarka.  Nie mam już sił ani ochoty czytać.

 

 

- Mówić o płytach CD w zestawie – podpowiada trenerka.

 

 

- Pani Henryko jeśli nie ma pani sił czytać książki, może pani jej słuchać dzięki płytom CD zawartym w zestawie. W ten sposób nie musi pani wysilać oczu.

 

 

Reklama

- Żywiej, pani Justyno! Zbyt monotonnie pani rozmawia z klientem.

 

 

Kiwam głową na znak, że rozumiem, wysłuchując pani Henryki, która – jak się okazuje – nie ma w domu sprzętu do odtwarzania „stalowego krążka”.

 

 

- Może to być świetny prezent. Zbliżają się Święta! Reagować pani Justyno. Dalej, szukamy pomysłów – poucza natrętny głos rozbrzmiewający tuż nad głową.

 

 

- Rozumiem pani Henryko. W takim razie życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Dziękuję za rozmowę. Do widzenia – odkładając słuchawkę autentycznie martwię się o zdrowie i samopoczucie rozmówczyni.

 

 

- I co powiedziała?

 

 

- Podziękowała za telefon i fantastyczną ofertę, ale nie jest zainteresowana.

 

 

- Ale pytała pani dlaczego? Nie zbija pani obiekcji klienta. Jak mówi, że ma już taką książkę, to udowadniamy, że tak wyjątkowej, jaką oferuje nasze wydawnictwo nie. Jeśli mówi, że nie ma pieniędzy to można przełożyć zamówienie o kilka tygodni. Do tego czasu będzie renta, emerytura czy wypłata i odłoży sobie odpowiednią kwotę.

 

 

- Dobrze, będę pamiętać – odpowiadam, zastanawiając się czego musiałaby sobie odmówić staruszka, której z 900 zł renty ledwie wystarcza na opłaty, leki i opiekę medyczną oraz jedzenie.

 

 

- No, a teraz kolejny klient. Tylko dynamiczniej i nie pytać, „czy jest pani zainteresowana nabyciem publikacji?”. Nie pytamy nigdy o to, ponieważ w ten sposób sugerujemy odpowiedź. „To co, kiedy wysyłamy paczkę?”. W ten sposób, ok.?

 

 

- Dobrze.

 

 

- No to jedziemy.

 

 

A ja coraz bardziej zaczynam się stresować i martwić o mój kręgosłup moralny. Chyba grozi mi skolioza.

 

 

 

 

 

Sytuacja na rynku pracy może zasiać poważne wątpliwości w naszych głowach. Rozpoczynając studia polonistyczne, na które dostałam się dzięki dobrze zdanej maturze z języka polskiego na poziomie rozszerzonym, byłam przekonana o słuszności swojego wyboru. Praktyki pedagogiczne odbyte kolejno w szkołach podstawowej, gimnazjalnej i średniej, pozwoliły mi wierzyć, że urodzona ze mnie pani pedagog. Zajęcia z młodzieżą okazały się niesamowitym doświadczeniem. Wymagały ode mnie dyscypliny, skupienia i masy czasu przeznaczanego na przygotowywanie materiałów naukowych, ale wiedziałam, że to jest właśnie tym, co chcę robić w życiu. Pani Profesor wskazała mi kierunek, przeciwny do tego, jaki dawno temu obrali starsi stażem pracy poloniści. Bałam się, a jednak nie uległam owczemu pędowi i zmowie rówieśników.

 

Dziś mam 24 lata i za miesiąc bronię pracy magisterskiej. Nie mam jednak szansy na spełnienie marzeń. Uczę się więc telemarketingu, wysyłam CV do salonu odzieżowego, biorę udział w konkursach literackich i z uporem maniaka gram w lotto.

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy