Reklama

38 kg w dół, satysfakcja w górę

Marzeniem każdej kobiety jest bycie atrakcyjną i seksowną. Ale co zrobić kiedy waga wskazuje dużo za dużo, przez co samoocena sięga dna...? Zmotywować się i schudnąć.

Marzeniem każdej kobiety jest bycie atrakcyjną i seksowną. Ale co zrobić kiedy waga wskazuje dużo za dużo, przez co samoocena sięga dna...? Zmotywować się i schudnąć.

Mam 21 lat i odkąd pamiętam byłam gruba. Po dzień dzisiejszy pamiętam uwagi innych ludzi kierowane pod moim adresem, niektóre sprawiały ból, który do tej pory łamie mi serce. A przecież byłam tylko dzieckiem, łatwo zranić uczucia młodej osoby, zwłaszcza, gdy złośliwości padają z ust najbliższych. I mimo, że wstydziłam się swojego wyglądu nie potrafiłam wziąć się w garść i się odchudzić. Oczywiście podejmowałam kilka prób, ale każda prędzej czy później kończyła się tym samym-efektem jojo. Jadłam dużo, nie interesowała mnie wartość kaloryczna tego, co jem. I tyłam, z każdym dniem coraz bardziej. Zawsze prowadziłam bierny tryb życia, nie uprawiałam żadnych sportów. W konsekwencji w wieku 19 lat moja waga dochodziła do 100kg! Wszystko zmieniło się w Nowy Rok 2010 po obejrzeniu zdjęć z minionej nocy. Sylwestra spędziłam z przyjaciółką Moniką, jej mężem i naszymi siostrami w klubie. Głównie to siedziałam przy stoliku w barze, bo nie miałam ochoty tańczyć, wstydziłam się wyjść na parkiet. Zrobiliśmy kilka zdjęć, które okazały się przełomem w moim życiu. Nazajutrz oglądając je popłakałam się, nie mogłam na siebie patrzeć, czułam do siebie obrzydzenie. Tego dnia postanowiłam rozpocząć walkę z moją wagą, to było moje postanowienie noworoczne, które pragnęłam doprowadzić do spełnienia. Wprowadziłam zmiany w moim żywieniu, mój jadłospis ograniczyłam do1200kcal dziennie, zaczęłam obliczać kalorie, zrezygnowałam całkowicie z alkoholu i słodyczy. Jadłam to, co lubię, ale w małych ilościach. Mimo szczerych chęci nie mogłam przekonać się do sportu, kilka razy zaczynałam uprawiać jogging, ale zapał szybko mijał. Spacery z psem stanowiły jedyną aktywność, na jaką było mnie stać. Konsekwentnie trzymałam się mojego planu, z dnia na dzień czułam, że tracę kilogramy, a zyskuję pewność siebie. Mimo to, przez długi okres czasu nie stawałam na wadze… Bałam się, że spadek wagi może być zbyt wolny, że może mnie zniechęcić do dalszego działania. Czasem ogarniały mnie chwile zwątpienia, ale moja wewnętrzna siła kazała mi walczyć. Rok później było mnie mniej o 25 kg. Byłam z siebie dumna! Bez pomocy nikogo udało mi się osiągnąć tak wiele. Na mojej studniówce czułam się pięknie, choć moja figura nadal pozostawiała wiele do życzenia. Dlatego nie poprzestałam na laurach i odchudzałam się nadal. Po półtora roku od wspomnianego Sylwestra ważyłam 62kg…i ważę tyle do tej pory, choć moim marzeniem jest dojść do 55kg to moja meta, do której dotrę mam nadzieję jeszcze w tym roku. Czuję się atrakcyjna, zakupy dawniej będące koszmarem dziś stanowią przyjemny aspekt spędzania wolnego czasu, jestem szczęśliwa, a moja samoocena niewyobrażalnie wzrosła.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy