Reklama

Bajki na dobranoc

 

Wpadł mi ostatnio w ręce pewien obrazek, taka gra-zagadka dla dorosłych, której zadaniem jest udowodnić, że to jak Człowiek widzi, postrzega, interpretuje różne rzeczy czy zjawiska zależy tylko i wyłącznie od tego, co w życiu przeżył, czego doświadczył. I tak oto, ankietowani dorośli patrząc na ilustrację widzą w niej namiętnie całującą się parę, natomiast dzieci, z natury swej istoty niewinne, widziały na nim jedynie kilka delfinów... Jakie to słodkie.

 

 

Zaczęłam się nad tym wszystkim głęboko zastanawiać, przywołując w pamięci znane mi bajki dla dzieci, cierpliwie opowiadane czy czytane przed zaśnięciem przez moją babcię, czasem rodziców.

Reklama

 

 

Weźmy sobie np. taką wioskę Smerfów. Jedna blond kicia, ubrana w skąpą (naprawdę skąpą) sukienkę mini a wokoło niej tylko ciemny las i całe stado niebieskich samców. A równowaga zachowana. Chcąc nie chcąc, nasuwa się przypuszczenie, że albo mamy do czynienia z wioską pełną gejów albo z cichodajką, co w sumie tłumaczyłoby nagłe pojawienie się małych Smerfiątek, tylko kto jest ojcem? Papa Smerf...?? Pachnie mi to kompleksem Elektry, a to bardziej kwalifikuje się na kozetkę u psychoanalityka niż scenariusz bajki dla dzieci. Że nie wspomnę o Gargamelu, starym kawalerze mieszkającym z kotem. Jego monologi kierowane do owego futrzaka mają w sobie coś z obłedu. I ta ciągła chęć odwetu i pogoń za małymi, niebieskimi stworzonkami po ciemnym jak d**a lesie. Myślę, że twórcy programów edukacyjnych o zgubnym wpływie narkotyków na psychikę młodego człowieka, powinni czerpać inspirację z bajki o Smerfach.

 

 

Albo Kubuś Puchatek i jego Paczka, w skład której wchodzą: naspidowany Tygrysek, upalony Osioł, Królik na detoksie, Prosiaczek ogarnięty manią prześladowczą, no i creme de la creme całej historii czyli Krzyś. Chłopiec żyjący w wyimaginowanym świecie, który całymi dniami woli bujać się po ciemnym lesie, niż kopać w piłkę z kolegami z podwórka.

 

 

Że nie wspomnę o Śpiącej Królewnie i Krasnoludkach, przy których wracamy do zagadnienia poruszonego już w wątku o Smerfach...

 

 

Albo taki Kopciuszek. Dziewczę które całe życie spędza na snuciu fantazji o Pięknym Księciu z Bajki, usługuje innym, daje sobą pomiatać a jej największym hobby i pasją w życiu jest jazda figurowa na szmacie ze zmiotką w dłoni. Która wciąż liczy na to, że jej poświęcenie oraz ewidentny brak asertywności wobec przyrodnich sióstr i złej macochy, pewnego dnia zostaną wynagrodzone...

 

 

Morał z tego taki, że wychowana naw/w bajkach mając dzisiaj dzień wolny od pracy, zamiast dogadzać sobie na każym kroku (relaksować się i odpoczywać), zasuwam na szmacie od rana, w duchy przeklinając te moje 50m2 szczęścia. Chyba napiszę do dewelopera list ze skargą, dlaczego przy sprzedaży mieszkania nie dorzucił pani sprzątającej gratis??*

 

* UWAGA!!! Tekst TYLKO dla ludzi z poczuciem humoru.

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy