Reklama

Droga na szczyt

Zauroczeni górami starajmy się tak żyć, by dokonywane przez nas codzienne wybory okazały się właściwe oraz, by doprowadziły nas na szczyty dobra, piękna i miłości.

Zauroczeni górami starajmy się tak żyć, by dokonywane przez nas codzienne wybory okazały się właściwe oraz, by doprowadziły nas na szczyty dobra, piękna i miłości.

Zdobyty przeze mnie szczyt nie dotyczy gór w dosłownym tego słowa znaczeniu. Sprawa jest bardziej poważna, chodzi bowiem o pokonanie smutku, związanego z kłopotami trudnej codzienności, by poradzić sobie z ostatecznym atakiem szczytowym i osiągnąć takie uspokojenie, jakie jest udziałem każdego himalaisty po osiągnięciu szczytu.

Zaczęło się od rozwodu. Po otrząśnięciu się z przykrych chwil postanowiłam zrobić coś diametralnie przeciwnego. Rozpoczęłam studia doktoranckie, które mam zamiar w niedługim czasie zwieńczyć tytułem doktora teologii.

Reklama

 Kolejnym podejściem "pod szczyt" był wyjazd do Turcji, gdzie udało mi się zwiedzić to wszystko, o czym od kilku lat marzyłam. Spędziłam więc cudowne chwile przejeżdżając przez majestatyczne góry Taurus do Pamukkale, gdzie chodziłam boso po wapiennych tarasach i obejrzałam starożytne Hierapolis z do dziś zachowanym amfiteatrem. Byłam także w Bursie- dawnej stolicy Turcji oraz w Stambule. W ciągu 2 dni zwiedziłam dokładnie całe miasto w dzień i w nocy, z lądu i z morza, a w nim: Hagię Sofię, Błękitny Meczet, Hipodrom, Pałac Topkapi, gdzie znajdują się niezwykłe skarby sułtanów, największy Bazar świata (Wielki Bazar) z 3,5 tysiącami sklepików, Bosfor i most łączący Europę z Azją. Niezwykłych wrażeń dostarczyła mi Ankara z Mauzoleum Ataturka, największego bohatera Turcji (nigdy czegoś takiego ogromnego a zarazem pięknego nie widziałam). Największym cudem okazała się jednak Kapadocja, a w niej: muzeum Goreme, gdzie znajdują się kościoły wyrzeźbione w tufie wulkanicznym, wzgórze Uchisar, skąd rozpościera się panoramiczny widok na Kapadocję, wiele tarasów widokowych, a także „Noc Turecka” w jednej z jaskiń. Muszę wspomnieć również o Konyi i muzeum Mevlany, założyciela zakonu Tańczących Derwiszów.

Aktualnie kończę remont mieszkania. Jest to kolejny krok "ataku szczytowego", polegający na zmianie szaro-kremowej codzienności w kolorową tęczę lepszej przyszłości. Ufam, że opisane przeze mnie działania „uatrakcyjnią” nadchodzące lata i pomogą mi przejść przez życie w sposób szlachetny i twórczy. Będzie to dla mnie jak osiągnięcie najtrudniejszego szczytu, z którego rozciąga się cudowny widok dookoła (na przyszłość).

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy