Reklama

Magia sobotniego poranka

Zawsze uważałam, że sobotni poranek powinien osłodzić nam trudy całego tygodnia. Wówczas nabieramy siły i ochoty do podjęcia nowych wyzwań ze świadomością braku pośpiechu i wolności wyboru. Czy może być coś piękniejszego?

Zawsze uważałam, że sobotni poranek powinien osłodzić nam trudy całego tygodnia. Wówczas nabieramy siły i ochoty do podjęcia nowych wyzwań ze świadomością braku pośpiechu i wolności wyboru. Czy może być coś piękniejszego?

 

Sobotni poranek to magiczna chwila. Czas staje w miejsu a my możemy upajać się świadomoscią, że nie trzeba iść do pracy. Jest to również obietnica nieskończonych możliwości. Czy postanowimy nie wychodzic z łóżka do godziny 12, czy też wsiądziemy o tej godzine do samolotu lecącego do Paryża. To pole do popisu dla naszej siły wewnętrznej, która od poniedziałku do piątku zniewolona jest przed konwenanse i nieustanne „muszę”.

Idealnym rozpoczęciem poranka jest zapach aromatycznej kawy podanej prosto do łóżka. Po pierwszym łyku, światło nabiera barwy miodu a dźwięki zlewają się w muzykę, która przyspiesza o bicie serca. Kofeina wraz z chęcią do życia powoli rozrzedza krew. W końcu jesteśmy gotowi wstać. Po skropieniu twarzy wodą i umyciu zębów, pora na dalsze doznania smakowe.

Reklama

Naleśniki...ciasto w kształcie słońca zdaje się być ambrozją zesłaną przez bogów na ziemię. Wszystko po to, aby wynagrodzić nam katusze dni powszednich. Chrupiące tosty z masłem, są w stanie skruszyć nawet najtwardsze serce. Na koniec uczty następuje chwila kontemplacji. Co mnie dziś czeka? Nie wiem... i to właśnie jest niesamowite.

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy