Reklama

Między nami kobietami

Kobietą być… Nie ulega przecież wątpliwości, że jest nią każda z nas; bo porównując się do Ewy, jak najbardziej mamy wszystko co zostało jej darowane…

Kobietą być… Nie ulega przecież wątpliwości, że jest nią każda z nas; bo porównując się do Ewy, jak najbardziej mamy wszystko co zostało jej darowane…

Co więc znaczy być kobietą? Kiedy mowa o kobiecie, to jak najbardziej myślimy o kobiecości, która niewątpliwie się z nią łączy.  

Od razu nasuwają mi się pytania: Ile jest kobiecości w nas kobietach? Co to w ogóle kobiecość? Jak się ją wyraża? 

Kobiecość jest zdecydowanie nieodłącznym atrybutem kobiet. Przyznaję i nie wstydzę się tego: lubię się przyglądać kobietom, lubię z nimi rozmawiać. Każda jedna to druga ja, tylko w innym opakowaniu. A tym opakowaniem jest nie tylko ubiór, ale też cechy, które kształtuje życie. To rozmowy z pierwszą kobietą, czyli matką, od których tak wiele zależy. To ona stara się nas wtajemniczyć i pomóc rozwikłać tajemnice naszej płci. Od niej głównie zależy jak będziemy postrzegać i siebie, i mężczyzn, z którymi będziemy tworzyć związki. 

Reklama

Na opakowanie wpływa również miejsce, w którym najczęściej przebywamy i mimochodem zmieniamy się, próbując wtopić w otoczenie,  przesiąkamy tym środowiskiem, wpływ również ma charakter pracy, trendy, moda. Opakowanie potrafi bardzo zmienić nas, a szczególnie wnętrze. Bo, to jakie jesteśmy i jak się czujemy, zależy głównie od tego, co o sobie myślimy.

Myśląc o kobietach, a szczególnie o kobiecości, przychodzi mi na myśl pewna dziewczyna/kobieta.

Lubię się jej przyglądać. Dlaczego? Pięknie chodzi, pięknie się porusza. Idzie zmysłowo, z podniesioną głową, wyprostowanymi ramionami, i uśmiecha się do świata. Pomimo spodni jest zwiewna, choć dodam, że gdy ją zobaczyłam po raz pierwszy, nie wydała mi się ładna.

Cóż to znaczy być ładną? Regularne rysy? Uroda w stylu Barbie? Niech przypomnę sobie jej wygląd... No nie pamiętam szczegółów, tylko całość: zadowolenie w jej wyrazie twarzy, uśmiechnięte oczy.Taką ją zawsze odbieram, gdy ją widzę. I taka mi się podoba. Ciekawe, co myślą o niej mężczyźni, gdy na nią patrzą? Według mnie ich wzrok przyciąga jej sposób poruszania się, lekko kołyszące biodra, to spojrzenie, eteryczność, no i ten uśmiech, ach, wiem! Ona czaruje uśmiechem!!

I, jak zaznaczyłam, nie nosi spódniczek, sukienek…

Wydaje mi się, że bycie kobietą zaczyna się w środku, w sposobie myślenia, akceptowania siebie, akceptowania swojego ciała. To również dbanie o siebie, zarówno na płaszczyźnie fizycznej, jak i umysłowej.

Znów przypomniały mi się moje spostrzeżenia, z czasów bardzo dawnych, bo szkolnych, ale bardzo pasujących do tematu. Przypominam sobie koleżankę ze szkolnej ławki. Dwa, trzy miesiące przed maturą. Z szarej myszki, wiecznie  ubranej w sweter robiony na drutach, ciągle poprawiany  i zaciągany na biodra, w wiecznie tych samych spodniach, z włosami niestety wciąż się przetłuszczającymi (nie wiem, po co nosiła długie, skoro stale były nieciekawe i wyglądała w nich jak taka topielica (widocznie jej to odpowiadało)), zmieniła się w jakże piękną dziewczynę.

Któregoś dnia przyszła do szkoły w trwałej ondulacji; jej włosy nabrały ładnego blond koloru (myślę, że to zasługa trwałej, która rozjaśnia włosy, a nie farby). Bardzo ładnie było jej w kręconych włosach. Nie pamiętam bluzki (na pewno to nie był ten sweter), ale na pewno założyła spódnicę. Nie zapomnę spojrzeń kolegów i ich pogwizdywań, bo Tereska z  brzydkiego kaczątka zamieniała się w łabędzia. Okazało się, że poznała chłopaka; pewnie robiła to po części dla niego, ale myślę, że przede wszystkim dla siebie, żeby dobrze czuć się u jego boku. Od dziewczyn dostała słowa uznania, od chłopaków, fiu, fiu… pogwizdywania: szczere, pozytywne…

Czas na mnie…      

Czy czuję się kobietą? Tak!!! Minęły jednak lata, nim stało się to dla mnie takie oczywiste.

Nie przeszłam tej metamorfozy tak, jak moja koleżanka. Miałam kompleksy, bo przecież, która dziewczyna ich nie ma? Jednym z nich były kręcone, puszyste włosy. Nie miałam spokoju. Docinki, w większości ze strony chłopaków niż dziewczyn, przyprawiały mnie o bóle brzucha.

Dopiero w maturalnej klasie przyszedł taki dzień, kiedy ktoś moje włosy zauważył w innym świetle. Chwała mu za to, brakowało mi tego bardzo, bo od tamtej pory nie zamieniłabym ich na żadne inne.

Jak wiadomo, kobiecość to zespół cech zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Temu, że jestem kobietą z wyglądu, nikt nie może zaprzeczyć. Zanim tak naprawdę poczułam się kobietą, zanim odnalazłam w sobie  to coś, musiało minąć wiele lat.

Niektóre kobiety wcześniej odkrywają siebie, inne później. Swoją kobiecość wyrażają poprzez malowanie się, strój, seksowną bieliznę, kobiece, wyszukane stroje, ozdoby. Jednak kobiecość to nie tylko fizyczne jej ujęcie.

To, że czujemy się kobieco, wypływa z nas. To stan, w którym akceptujemy same siebie, z całym arsenałem tego, w co obdarzyła nas natura.

Z perspektywy czasu wygląda na to, że ogólnie akceptowałam siebie, i gdyby nie docinki na temat moich włosów, być może nie byłyby one dla mnie kompleksem. Chociaż do jednego chcę się przyznać: pamiętam, że wstydziłam się małych piersi, co powodowało, że się trochę garbiłam.

Jednak od tamtego czasu mój sposób patrzenia na siebie zmienił się bardzo.

Dojrzałam do tego, aby czuć się w pełni kobietą. Nie wiem, ile jest we mnie kobiecości, jeżeli w ogóle można ją zmierzyć jakąś miarą, ale akceptuję w sobie wszystko, nawet ten mały mankament, bez cienia złości, kompleksu czy wyrzutów dla natury.

Zachęcam bardzo do pokochania siebie. To nic innego, jak akceptacja siebie taką, jaką się jest, akceptacja swojego ciała, swojego wyglądu.  Nie warto skupiać się na drobiazgach; to nas gubi, obsesja bycia idealną niszczy naszą energię i równowagę, zasłania ważność tego, kim naprawdę jesteśmy. Skupmy się bardziej na tym, co możemy dla siebie zrobić więcej, ale nie poprzez operacje plastyczne, tylko chęć życia, czerpania z niego jak najwięcej tego, co nam przynosi radość.

Warto o tym pamiętać, że to dla siebie stajemy się takimi, jakimi chcemy być. Dlatego nie warto skupiać się na oczekiwaniu  pochwał. Mam na myśli swoich partnerów. Róbmy to tylko i wyłącznie dla siebie. Kiedy będziemy siebie pewne, pewne swojej kobiecości i atrakcyjności, pochwałą będą nasze wewnętrzne odczucia i spełnienie w byciu kobietą. Czego wszystkim kobietom serdecznie życzę.

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy