Reklama

Wszystkie kobiety łączy to, że są kobietami.

Artykuł został napisany jako komentarz dotyczące warsztatów "Odkryj w sobie kobiecość", które składały się z zajęć fitness i pogawędki z psycholożką.

Artykuł został napisany jako komentarz dotyczące warsztatów "Odkryj w sobie kobiecość", które składały się z zajęć fitness i pogawędki z psycholożką.

O warsztatach "Odkryj w sobie kobiecość"


Jakiś czas temu wpadła mi w ręce książka jednej z moich ulubionych pisarek K. Kofty "Gdyby zamilkły kobiety". Choć wiedziałam o feministycznych poglądach autorki, to jednak zaskoczyła mnie treść książki i jednocześnie zmusiła do głębszej refleksji. Tak długo o tym myślałam, że postanowiłam zorganizować warsztaty przeznaczone tylko dla pań, które odbyły się 7.11. w Pruszczu Gd. Byłam ciekawa, co tak naprawdę myślą kobiety o swoich obowiązkach, licznych rolach, które odgrywają i przede wszystkim - o związkach partnerskich. Celem była również pomoc w oderwaniu się od codziennych spraw, zostawienie na chwilę dzieci, mężów i pracę. Jaki był tego efekt?

Reklama

 

Przede wszystkim - ogromne zaskoczenie, że frekwencja prezentowała się dość słabo, jak na ciekawy program warsztatów, liczne - motywujące - nagrody i symboliczną cenę. Ogromna ilość kobiet została poinformowana o naszej "babskiej imprezie", jednak tylko trochę ponad 20 z nich stawiło się w niedzielę o 10.00 rano na sali sportowej. Drogie nieobecne siostry - co takiego Was zatrzymało? Czy dziecko rzeczywiście wymaga całodobowej obsługi, a mąż nie obejdzie się bez niedzielnego obiadu...?

 

Po co to wszystko?

Wrócę na chwilę do książki Krysi Kofty. Nie, nie jestem feministką. Uważam, że kobieta lepiej przyszyje guzik, a mężczyzna lepiej poradzi sobie z wbijaniem gwoździa. Lubię w sobie cechy kobiece, a w moim narzeczonym męskie. Uważam, że największym problemem jest komunikacja między płciami i to jest coś, na czym należy się skoncentrować. O tym, czy kobieta jest zniewolona w patriarchacie decyduje tylko ona sama.

 

Kofta pisze o tym, że to mężczyzna tresuje żonę przez całe życie. Jestem pewna, że każda z nas wie, jakie są "tematy tabu", których lepiej nie poruszać, bo mogą być drażniące. Może to być choroba, śmierć kogoś bliskiego, byłe związki, problemy z dziećmi, marzenia o karierze ..... (tu każda z nas wstawi coś innego). Kobiety wiedzą, kiedy są złe momenty na poważne rozmowy i jakich tematów lepiej nie poruszać w towarzystwie. W książce "Gdyby zamilkły kobiety" można znaleźć opis mężczyzny - władcy i kobiety, która musi umieć wpasować się w jego oczekiwania i nastroje, niejednokrotnie zaciskając zęby i przemilczając wiele rzeczy.

 

Czy rzeczywiście tak jest?

Podczas warsztatów pytanie to nie zostało zadane wprost. Psycholog, która prowadziła rozmowę, od której zaczęło się nasze spotkanie, rzucała tylko ogólne hasła, a Wy same opowiadałyście o sobie. Zaskoczeniem było to, jak wiele każda z nas ma do powiedzenia, jak otwarte potrafimy być i jak chętnie dzielimy się naszymi spostrzeżeniami i problemami. Może wystarczy, aby ktoś nas zwyczajnie wysłuchał i powiedział "rozumiem cię". Jednak czy tym wszystkim możemy obarczać mężczyzn? Czy mężczyzna może jednocześnie pełnić rolę kochanka, ojca naszych dzieci, zastąpić dobrą przyjaciółkę, czy też rodziców? Czy nie oczekujemy od niego zbyt wiele?

 

Moim zdaniem

Drogie siostry, a może to od nas zależy, jak będzie wyglądała nasza codzienność? Podczas warsztatów zastanawiałyśmy się, czy otoczenie oczekuje od nas bycia perfekcyjną matką i żoną, czy to my same narzuciłyśmy sobie taką rolę. Jedna z Was podzieliła się myślą, że nic nie robiąc ma wyrzuty sumienia, bo przecież można by w tym czasie posprzątać, zrobić zakupy, odrobić z dzieckiem lekcje, poprasować itp. - nieograniczona ilość opcji. Większość z Was przyznała, że nie potrafi po prostu usiąść, o niczym nie myśleć i zwyczajnie się wyluzować. Wspólnie zastanawiałyśmy się, czy to dobrze, czy źle? 

Pisząc o tym przypomniał mi się fragment książki K.Kofty, w której przytacza ona badania prowadzone na grupie kobiet. Pokazano im reklamę, w której kobieta rozwijała karierę zawodową, była elegancka, zadbana i radosna, bez śladu zmęczenia, kiedy tymczasem mężczyzna zajmował się domem i dzieckiem. 100% kobiet biorących udział w badaniu stwierdziło, że kobieta ta jest złą matką i żoną.

Nasuwa się więc jeden wniosek, że to my same narzucamy sobie rolę męczennicy. Nienawidzimy jej, jednocześnie głęboko wierząc w to, że tak właśnie trzeba. Bo robiły to wcześniej nasze matki, babki i każdy wie, że tak "ma być". 

Z atrakcyjnych młodych kobiet, które czytają książki, chodzą do teatru i spotykają się z przyjaciółmi, pomału zamieniamy się w roboty, mechanicznie wykonujące swoje obowiązki, mające coraz mniej do powiedzenia i z pasjami, które stają się już tylko wspomnieniem. Po kilku latach (a może i wcześniej?) przeżywamy pierwszy, a potem kolejny i kolejny kryzys małżeński. Nierzadko zresztą kończący się rozwodem. Albo odejściem z domu dorosłych już dzieci, co często dla kobiety oznacza samotność, smutek, a może i depresję. 

 

A gdyby tak...

... pozostać tą młodą dziewczyną, w której zakochał się Twój mężczyzna? Nie dać przykuć się do kuchni, nie wyręczać dzieci w ich obowiązkach, znaleźć trochę więcej czasu dla siebie i przede wszystkim rozwijać zainteresowania, pielęgnować kontakty z osobami, które lubimy? Moje drogie, nie pozwalajcie przesuwać swoich granic coraz dalej i dalej. Nie dajcie sobie wmówić, że nie wolno Wam robić pewnych rzeczy, które mogą rozdrażnić lub zdenerwować męża. Szanujcie się i tego samego oczekujcie od innych. Dobrym rozwiązaniem jest znalezienie czegoś "tylko swojego", co sprawia Wam radość, rozwija i jest ucieczką od codzienności. Mogą to być podróże, regularne masaże, spotkania z przyjaciółką, kurs tańca - wszystko, co naprawdę lubicie robić. Dzięki temu wciąż będziecie atrakcyjne i interesujące. Nie opierajcie swojego życia na rutynowych obowiązkach domowych i czekaniu na powrót z pracy męża. Odnajdźcie na powrót siebie. Przypomnijcie sobie, co tak naprawdę lubicie, a czego nie.


Podsumowując -

- przytoczę dwie ciekawe wypowiedzi uczestniczek warsztatów. Jedna z Pań podzieliła się z nami tym, jak trudno jej poddać się u kosmetyczki zabiegowi pedicure. Stopa była dla niej czymś tak intymnym, że wstydziła się pozwolić obcym dłoniom na jej pielęgnację. Na co odezwała się pani kosmetyczka, która również wzięła udział w warsztatach, że średnio co trzecia kobieta wycofuje nogę przy zabiegu pedicure. Zobaczcie, jak trudno nam pozwolić sobie na bycie dobrą dla samej siebie. Podświadomość podpowiada, że nie należą nam się żadne przyjemności, tylko obowiązki, obowiązki, obowiązki. Jesteśmy dobre dla dzieci, mężów i wszystkich dookoła, dlaczego więc tak trudna nam być dobrym dla swojego ciała i zdrowia psychicznego? Może czas to zmienić? W dodatku frustrację powoduje oczekiwanie na wdzięczność męża i dzieci za to, że poświęcamy dla nich siebie.

Na koniec przykład innej uczestniczki warsztatów, która - mam nadzieję - nie obrazi się za umieszczenie w tym wpisie kawałka jej maila, prywatnie do mnie wysłanego. Otóż na koniec spotkania zespół 4FIT dostał zadanie wybrania jednej - najbardziej naszym zdaniem - zmysłowej i kobiecej z nas. Dziewczyny długo się nad tym zastanawiały i w końcu wręczyłyśmy nagrodę jednej z uczestniczek. Wybór był jednak trudny, bo wahałyśmy się między dwoma osobami. Tak się składa, że znam panią, która była naszym numerem dwa i wysłałam do niej maila, aby wiedziała, że brałyśmy ją pod uwagę. Każdej kobiecie poprawiłoby to humor, postanowiłam więc zrobić jej przyjemność. 

Niezmiernie zdziwila mnie odpowiedź, którą dostałam:

"Pani Marto popłakałam się ze wzruszenia. Naprawdę. Jest to dla mnie zaskoczenie. Dawno temu, w czasach mojej młodości, wysoka dziewczyna była rzadkością, więc w towarzystwie moich drobniutkich koleżanek, czułam się jak słonica. Poza tym kilka lat grałam w piłkę ręczną i uprawiałam inne sporty, w związku z tym byłam troszkę umięśniona i zawsze myślałam o sobie jako "Babochłopie". Prawda, że słodko? To taki rodzaj "auto dowartościowania". No, chyba muszę przewartościować wiedzę na swój temat, spojrzeć innym okiem i poszukać tego ciepla. Dziękuję bardzo za te słowa."

 

Uważam, że ta wypowiedź najbardziej powinna dać nam wszystkim do myślenia. 

Zadanie na ten tydzień - odszukać w sobie ciepłą, kobiecą stronę i zrobić dla siebie co najmniej dwie dobre rzeczy. 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy