Reklama

Zdrada i co dalej…….

Zdrada – temat w sumie stary jak świat. I tak naprawdę nie ma na to mądrych, co zrobić z tym po fakcie. W sumie mogę napisać śmiało, że każda z nas została zdradzona, i część z nas zdradziła. I za każdym razem padają te same pytania. Co dalej z tym zrobić? Co było powodem tego w naszym związku, czy da się wszystko naprawić? A co z zaufaniem? Czy to był tylko sex, przelotny romans, a może coś więcej?

Zdrada – temat w sumie stary jak świat. I tak naprawdę nie ma na to mądrych, co zrobić z tym po fakcie. W sumie mogę napisać śmiało, że każda z nas została zdradzona, i część z nas zdradziła. I za każdym razem padają te same pytania. Co dalej z tym zrobić? Co było powodem tego w naszym związku, czy da się wszystko naprawić? A co z zaufaniem? Czy to był tylko sex, przelotny romans, a może coś więcej?

Zdrada od zawsze paraliżuje każdą osobę. Trudno o niej myśleć, a jeszcze trudniej o niej mówić. Każda z nas myśli, że on jeden, tylko mój. Aż tu nagle…okazuje się, że jeszcze oprócz nas są inne. A co jak my zdradzimy?  Zastanawiamy się czy powiedzieć czy też nie. Często słyszymy: „Jak Ci na związku zależy, a to było bez znaczenia, to nic nie mów, bo wszystko zniszczysz i się skończy.” Zostanie ugodzone jego męskie ego. Będzie zadawać często pytania: „Czy to ze mną jest coś nie tak, że doszło do tego?”, „Jak Ona mogła mi to zrobić?! Jak mogła to zrobić MNIE?”.

Reklama

Żadna zdrada nie bierze się tak po prostu z przypadku. Jeśli wszystko w związku funkcjonuje dobrze, nie ma nawet czasu na myślenie o zdradzeniu ukochanej osoby, nie mamy nawet na to ochoty. Zarówno dotyczy to kobiet jak i mężczyzn. Zdrada to umyślne zawiedzenie zaufania drugiej osoby. Zdrada jest zarówno fizyczna jak i emocjonalna. Zastanawiamy się, która jest gorsza i czy się którąś da wybaczyć? Łatwiej wybaczyć tę fizyczną? A co z emocjonalną? Czy powoduje ona koniec naszego związku?  Jak można zaufać komuś kto nas oszukiwał i czuł, że z drugą osobą jest mu lepiej? Co jest właściwie powodem zdrady? Jak jej uniknąć? Oczywiście najlepiej zapobiegać, niż leczyć - okazywać ukochanej osobie to, co zazwyczaj pojawia się na początku związku: fascynacja, pożądanie, miłość. Kobieta nie jest zabawką, ale tak samo i nie jest nią mężczyzna. Znudzenie  się drugą osobą, zaprzestanie interesowania się nią nie spowoduje tylko odstawienia jej na półkę i czekanie aż osadzi się kurz. Rozpacz i poczucie porażki to częste uczucia, które nam towarzyszą. Wybaczyć? Rozstać się? Rozwód? Co dalej... ? Najprostsza odpowiedz to po prostu rozstać się, wziąć rozwód i nie wybaczyć. Zranił Cię, oszukał, okłamał, lawirował, wykazał się najgorszymi cechami tylko po to, by spełnić swoje potrzeby, by podbudować ego, by uprzyjemnić chwile oraz tysiące jakże banalnych powodów. Odnalezione smsy, maile, zdjęcia, cokolwiek świadczące o winie partnera tylko pogłębiają ból. Odpowiedz-uciekaj oczywiście jest prosta. Ale co zrobić kiedy łączą wspólne lata, wspomnienia, dzieci, szalona namiętność. Często byśmy chcieli, żeby sprawy potoczyły się inaczej.

Tak naprawdę jest wiele rzeczy, które powodują, że zaczynamy myśleć o innej osobie i pozwalamy sobie na flirty, które mogą doprowadzić do przyjaźni, zakochania – zdrady.
Po pierwsze zobojętnienie. Po pewnym czasie bycia razem przestajemy traktować ukochaną osobę jako obiekt do adorowania. Jest już nasza, zdobyta, więc nasze zainteresowanie jest co raz mniejsze. Przeważnie to kobiety zaczynają czuć się źle i zaczynają poszukiwać ciepła, uczucia zainteresowania na zewnątrz, aż w końcu lądują w ramionach innego mężczyzny. Ale dotyka to też również i mężczyzn. Oni też potrzebują tego by się nimi interesować.  
Kolejnym powodem może być samotność. Niestety bycie w związku nie eliminuje samotności. Często się zdarza, że któreś z dwojga dużo spędza czasu poza domem, często wyjeżdża, zaczynają się mijać. Naturalnym odruchem jest poszukiwanie wsparcia gdzie indziej i wtedy zazwyczaj pojawia się ta druga osoba, która zastępuje lukę pozostawioną po nieobecnym partnerze i dochodzi do zbliżenia.  Pożądanie i ciekawość - można by od razu śmiało powiedzieć, że to tyczy głównie mężczyzn. To oni patrzą na inne pożądliwym wzrokiem. A to jednak nie jest wcale sprawiedliwe, bo kobiety też często pożądają tego drugiego, innego, przystojnego. Wiele kobiet nie porzuca dla swojego partnera chęci dowiedzenia się, jak to jest z innymi. Niektóre umieją się oprzeć pokusie…Inne nie.
Zdrada w afekcie - bardzo często partner dowiadując się o „skoku w bok” partnera  w akcie zemsty sięga po tę samą broń. Chce w ten sposób ukoić własny ból. Chce by ukochana osoba poczuła się tak samo. Tylko czy w ostateczności to dobry pomysł i czy pomaga? Często dopuszcza się do tego pod wpływem chwili, emocji. I nie koniecznie przynosi oczekiwany efekt. I na koniec zdrada umysłowa. Możliwe, że najgorsza od poprzednich, bo gdy w tamtych mogą istnieć okoliczności łagodzące: samotność, alkohol zwalniający hamulce (osobiście nie przyjmuję takiej). To zdrada umysłowa jest w pełni świadomym posunięciem pozbawionym skrupułów. Kiedy zdradzimy to mężczyzna zostaje zaślepiony gniewem i już nie dopuszcza żadnych logicznych argumentów, a co więcej nie jest w stanie dociec genezy zdrady. Liczy się tylko jego urażona duma. Nie jest w stanie przyswoić sobie prawdziwych argumentów dlaczego tak się stało. Najważniejsze jest to, że ona go zdradziła. Niestety, mężczyźni nie dopuszczają tego, że to oni przyczyniają się do zdrady. Zaniedbanie, zobojętnienie, uznanie, że kobieta jest skazana na partnera i w końcu własny mało moralnie poprawny styl życia.
Nie jestem przekonana, czy facet w ogóle może obwiniać kobietę o zdradę. Jak łatwo można zauważyć, znakomita większość aktów niewierności u pań jest spowodowana zaniedbaniami ze strony męskiej. Śmiem przypuszczać, że tylko nieliczny odsetek panów może w pełni obarczać winą domniemaną ukochaną. Niemniej facet dotknięty niewiernością drugiej połówki cierpi i nie jest to dla niego obojętne, w jaki sposób został potraktowany. Czy z nami kobietami jest inaczej, czy podobnie? Tylko my nie zawsze od razu jak oni pakujemy walizki i odchodzimy. Często zastanawiamy się nad tym „a co ja zrobiłam nie tak, to wszystko moja wina.”
                Minie wiele czasu zanim zaczniemy myśleć pozytywnie i prowadzić normalne życie. Ponieważ często jest to przeżycie traumatyczne, wiele osób miota się, całymi miesiącami a nawet latami, dając się ponieść emocjom i pozwalając aby ich życie przewróciło się do góry nogami. Poddana zostanie próbie duma i szacunek do samego siebie.  Pozostać w związku, wybaczyć….spróbować wszystko jakoś poskładać, naprawić. Nasuwają się jednak kolejne pytania. A co jeśli zrobi to jeszcze raz. Tylko jeszcze tak, żeby nikt się nie dowiedział? A może miną lata, zanim znowu zaczniemy ufać i cieszyć się życiem we dwoje bez rozpamiętywania. Jest to droga trudniejsza, ale może warto się jej podjąć. Najczęściej długo przed zdradą, pojawiały się symptomy, że cos jest nie tak, jednak codzienne życie, praca lubi maskować trzeźwą ocenę i podejrzenia. Myśl co będzie za miesiąc, rok jest trudna do zniesienia, bo wciąż kochamy wspomnienia, które stały się twoim wrogiem, wciąż pytamy siebie" gdzie popełniłam błąd"? Poczucie rozczarowania, które ta sytuacja wywołuje, niepokój, niezrozumienie, mogą zaburzać myśli. Zapanuje wewnętrzny  chaos. Ważne jest żeby zaakceptować rzeczywistość i to co się stało. Zarówno dotyczy to kobiet jak i mężczyzn. Akceptacja stanowi etap w osiągnięciu właściwej drogi do przeżycia tej traumy. Żeby uzyskać kontrolę nad tym co się będzie działo w miarę upływu czasu od rozstania trzeba ułatwić sobie przejście od przyznania tak się stało do etapu akceptuję ten stan. Nie można przemilczeć faktu co doprowadziło do rozstania. Należy dać ujście emocjom, gdyż skrywany gniew i poczucie jako gorsza, nieatrakcyjna bo zdradzona strona może w końcu  doprowadzić stanów nawet depresyjnych. Trzeba na nowo odnaleźć wewnętrzną siłę, aby odkryć czego oczekujemy od życia dalej. Rozstanie to kryzys życiowy, podczas którego osoba zderza się z tą często irracjonalną częścią własnej natury. Z jednej strony upór i duma, a z drugiej utrata godności. Na nowo zaczynanie życia po związku przypomina wyjście z bardzo długiego tunelu na światło dzienne. Warto rozmawiać o tym z kimś do kogo mamy zaufanie. Pozwoli nam zrozumieć to co było dobre, co było prawdziwe bez idealizowania wspomnień. Można odbudować życie od nowa, ale trzeba uporać się z przeszłością. Musi minąć czas aż emocje opadną, gdyż one zabarwią wszystko co czujemy i widzimy. Trudno wyjaśnić co się wtedy robi i mówi. Utrata wiary i sensu życia nakręca spiralę zemsty, odreagowania za doznaną krzywdę. Myśl, że były partner też cierpi, przynosi ukojenie w bólu ale to nie tędy droga. Całkowita zmiana życia może stać się tą pozytywną. Pojawia się możliwość zamknięcia etapu i dalszej drogi. Podczas gdy wciąż rozpamiętujemy, analizujemy a tym samym nie chcemy się pogodzić z sytuacją, nie dokonujemy wewnętrznej, emocjonalnej przemiany. Ważne żeby nie tłumić uczuć, wtedy konfrontacja z przeżyciami stanie się pierwszym krokiem do odbudowania życia. Trzeba zacząć od małych kroków, zmienić rytm dnia, znaleźć nową pasję, odnowić kontakty z przyjaciółmi, wyjechać na wycieczkę, a co najważniejsze nie bać się zmian. Zamiast rozpaczać należy spojrzeć w  przyszłość. Nie należy myśleć o sobie jak o bezradnej ofierze. Trzeba uwierzyć, że życie nie kończy się z chwilą rozstania. Czas to najlepszy terapeuta. 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy