Reklama

Anioły się nie starzeją

Dobrze wie, czym jest cierpienie, bo sama wiele przeszła. Nie zmienia się od lat. Wciąż można na nią liczyć!

Jest spełniona jako aktorka i jako kobieta. Przez całe życie robi to, co chce, nikomu się nie tłumaczy i jest szczęśliwa. Zagrała wszystkie ważne role, a teraz w niewiarygodny sposób pomaga ludziom – opowiadała o niej jedna z jej koleżanek, a wcześniej studentek. W tych kilku zdaniach jest niemal wszystko!

Sama bohaterka często powtarza anegdotę o tym, jak ktoś spotyka ją na ulicy i mówi: pamiętam panią z Janosika! Albo z Kochaj albo rzuć. To pani jeszcze żyje?! Anna Dymna, bo o niej tu mowa, mogłaby obdzielić wiele koleżanek dokonaniami zawodowymi, a energią młodszych od siebie ludzi. I prawdopodobnie fakt, że 20 lipca skończy 60 lat, niewiele tutaj zmieni!

Reklama

Jeszcze w trakcie studiów została żoną aktora i satyryka Wiesława Dymnego. Po jego tragicznej śmierci w lutym 1978 ponownie wyszła za mąż za Zbigniewa Szotę, z którym ma 25-letniego już dziś syna Michała, a potem za Krzysztofa Orzechowskiego. Jednocześnie dawała z siebie wszystko jako aktorka. – O świcie taksówka i pędem na plan do Warszawy, tam zdjęcia i powrót na wieczorny spektakl do Krakowa. Miałam trzy poważne wypadki samochodowe, raz straciłam przytomność z wycieńczenia. To niebezpieczny zawód, proszę mi wierzyć – opowiadała kilka lat temu.

Z tych i innych powodów Anna Dymna dobrze wie, czym jest cierpienie. Dlatego zawsze pomagała potrzebującym.

We wrześniu 2003 roku założyła fundację Mimo Wszystko, która pomaga wielu osobom chorym i niepełnosprawnym w całej Polsce, a także koordynuje pracę wolontariuszy. Zaangażowanie aktorki, połączone z jej popularnością, dało niesamowite efekty: fundacja zbiera środki, dzięki czemu przybywa jej podopiecznych, ale też… krytyków. Tymi ostatni pani Anna nie ma zamiaru się przejmować. – Dobro jest u nas wciąż rzeczą podejrzaną – powiedziała w jednej z rozmów. – A ja mówię: i tak będę robiła swoje! Wbrew wszystkiemu. W fundacji działam społecznie. Gdybym wzięła dla siebie jedną złotówkę, straciłabym całą wolność, cały spokój serca!

Kocha ją Kraków, kochają ją podopieczni, więc, choć kobiecie wieku się nie wypomina, jej jubileusz zostanie zauważony. Stary Teatr uczci jubileusz specjalnym przedstawieniem z udziałem wielu znanych aktorów, artystów i muzyków. Także i jej podopieczni oraz wolontariusze z fundacji planują swoją niespodziankę.

– Zdecydowaliśmy się na pomysł kameralny. Wiemy, że bardzo ucieszy on panią Anię. Chcemy jednak, żeby do końca było to niespodzianka – mówi Rewii Marta Marczuk-Komiszke z fundacji. Znając jednak Annę Dymną, po fecie wróci szybko do swoich zajęć. – Dla mnie najważniejsza jest harmonia – powtarza często. – Jest dom z praniem, smażeniem konfitury, zmywaniem naczyń, jest rodzina, przyjaźnie, teatr, praca charytatywna, która życia mi nie zmieniła. Ona je po prostu dopełniła!

LO

Rewia 29/2011

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: jubileusz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy