Reklama

Czy musi ryzykować za wszelką cenę?

Ciężka praca na planie "Bitwy Warszawskiej 1920" kosztowała ją wiele zdrowia. I wpędziła w kłopoty...

Wychodziła przed kamerę pewnym krokiem, bez zająknięcia recytowała wyuczone dialogi. A jak zatańczyła pełen trudnych figur układ do charlestona! Zrobiła tym wrażenie na całej ekipie - tak o Nataszy Urbańskiej (33) mówi osoba z produkcji filmu "Bitwa Warszawska 1920".

Piękna i utalentowana aktorka zagrała w nim główną kobiecą rolę - wschodzącą gwiazdę przedwojennego kabaretu, która rzuca pracę i wyrusza na front, by bronić Warszawy przed bolszewikami. To debiut pani Nataszy na dużym ekranie. I wielki stres, bo przecież także na niej spoczywa odpowiedzialność za powodzenie filmu.

Reklama

- Emocje czasem nie pozwalały mi spać w nocy - zdradziła aktorka po zakończeniu zdjęć. Praca w ogromnym napięciu, po kilkanaście godzin dziennie przez trzy miesiące dla drobnej, delikatnej kobiety musi być nadludzkim wysiłkiem.

Ekipa na planie była pod wrażeniem, że mimo to ich gwiazda codziennie jest w tak świetnej kondycji. Podziw kolegów pani Natasza zbywała uśmiechem i skromnym: Daję radę. Ja zawsze byłam twardzielką.

W październiku, zaraz po zakończeniu zdjęć, aktorka chciała poświęcić się pracy w teatrze Buffo. Przygotować dwie premiery: "Wieczór bałkański" i "Polę Negri". Oddany mąż Janusz Józefowicz (51) twierdził, że to znakomity pomysł. Obiecał też, że chętnie przejmie obowiązek opiekowania się ich córeczką - śliczną, żywiołową, już prawie 2-letnią Kalinką.

Plan na najbliższe miesiące podporządkowany był jednemu celowi: pani Natasza miała rozwijać artystyczne skrzydła. Oprócz prób do nowych spektakli, myślała też o powrocie do Los Angelesi nagraniu utworów do swej debiutanckiej solowej płyty.

A na dokładkę - o kolejnej podróży do Bombaju, gdzie miała podpisać kontrakt w Bollywood. Zbyt intensywna i forsująca praca może jednak złamać nawet największą twardzielkę. Spowodować, że wszystkie ambitne plany legną w gruzach. Przepracowana pani Natasza pewnego dnia... opadła z sił. Musiała odpocząć, zweryfikować ambitne plany. Rola Poli Negri pozostanie więc na razie w fazie projektu. Także premiera "Wieczoru bałkańskiego" została przełożona. Wykupione na 16 listopada bilety można zwrócić lub zmienić rezerwację na późniejszy termin, prawdopodobnie 23 listopada.

Ambitna aktorka dzielnie kursuje teraz między Warszawą a Jajkowicami, miejscowością, w której mają z mężem XIX-wieczny dworek. Z pomocą najbliższych zbiera siły na kolejne artystyczne wyzwania. I chyba jej się udaje...

Pozostaje twardzielką. Wie, że ma swoje 5 minut i grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Ale za jaką cenę?

IK

Świat i Ludzie 46/2010

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama