Reklama

Drżą o bezpieczeństwo dzieci

Prezenterka i jej eksmąż przeżywają trudne chwile. Nieznani prześladowcy wypisują w internecie groźby pod adresem ich bliskich. Rodzice boją się o Polę i Igę...

Kiedy dziś Tomasz Lis (45) wychodzi z domu ze swoimi córkami Polą (14) i Igą (11), baczniej rozgląda się dookoła. Skąd ten niepokój? Okazuje się, że dziennikarz obawia się o bezpieczeństwo swoich bliskich. I ma ku temu powody...

Jego osoba zawsze budziła gorące emocje, ale ostatnio, kiedy w Polsce zaostrzyła się atmosfera politycznego sporu, a dziennikarz uważany jest przez środowiska prawicowe za nieobiektywnego propagatora obozu rządzącego, Lis zdecydowanie częściej spotyka się z przejawami nienawiści. Jak ujawnił w felietonie w kierowanym przez siebie tygodniku „Wprost”, dostaje wiele gróźb pod swoim adresem.

Reklama

– Rak, najlepiej płuc, bo zabija najskuteczniej! – takie życzenia śmierci codziennie przysyłają mu różne „szumowiny”. Jednak największe oburzenie budzą w nim pogróżki dotyczące jego córek. – Niech jego dzieci zginą pod pociągiem – tak brzmi jedna z nich.

– To groźby karalne – ostrzega Lis. Jego znajomy twierdzi, że dziennikarz poważnie zastanawia się nad złożeniem zawiadomienia w tej sprawie do prokuratury. – Tomek kocha swoje córki nad życie i będzie walczył jak lew, by czuły się bezpieczne – mówi znajomy. – Dlaczego szumowiny miałyby czuć się bezkarne? – pyta w felietonie z gniewem sam dziennikarz.

Zaniepokojona sytuacją jest również jego eksżona Kinga Rusin (40). Już dawno przekonała się, że jako osoba publiczna ma wielu przyjaciół, ale także wrogów. Do dzisiaj nie może opanować nerwów, kiedy wspomina swojego prześladowcę, który w 2008 r. nękał ją SMS-ami. „Na Żywo” jako pierwsze opublikowało te dramatyczne informacje. Na początku ją adorował, ale potem straszył i groził.

– Zaczęło się od miłych SMS-ów, a skończyło na groźbach – opowiadała Kinga. „Wiem, gdzie mieszkasz, przyjdę pod twój dom, zabiję ciebie i twoje dzieci” – to treść jednego z SMS-ów. Choć policja namierzyła w końcu jej prześladowcę, trauma po tamtych doświadczeniach pozostała do dziś... Teraz oboje byli małżonkowie troszczą się o bezpieczeństwo swoich córek. Codziennie rano zawożą pociechy do szkoły. Po zajęciach przywożą je z powrotem. Choć Pola i Iga to już dorastające i odpowiedzialne panny, rzadko wychodzą na zakupy do centrum handlowgo bez towarzystwa któregoś z rodziców.

– Na początku dziewczyny buntowały się – opowiada koleżanka Rusin. – Ale szybko zrozumiały, że ich rodzice mają dobre intencje... Kinga cieszy się teraz, że mieszka na strzeżonym osiedlu na Mokotowie. Tam czuje się bardziej bezpieczna niż w swoim poprzednim domu w Konstancinie. Jest portier, całodobowa ochrona, kamery wideo...

Ale kiedy opuszcza swoją „twierdzę”, stara się być czujna. Po wyjściu z budynku TVN nie zatrzymuje się już, by sfotografować się z fanami i rozdać autografy, tylko od razu zmierza do auta. Taka jest cena sławy...

Patrycja Lupa

Na żywo 22/2011

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Kinga Rusin | Tomasz Lis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy