Odpadła, ale jednak tak wiele wygrała
Mówiło się, że myśli tylko o sobie, że jest zimna. A ona pokazała, że ma jednak gorące serce. I wie, co to przyjaźń.
"Janek, praca z tobą to ogromne szczęście" - takimi słowami zalana łzami Edyta Górniak (38) dziękowała Janowi Klimentowi (37) za wspólny czas spędzony na próbach i parkiecie "Tańca z gwiazdami".
Ta pełna dobrych uczuć deklaracja wzbudziła zdziwienie nawet tych, którzy pracują z gwiazdą na co dzień i bardzo dobrze ją znają. Wymagająca z natury, pani Edyta w środowisku uchodzi za osobę, która nie do końca potrafi docenić swych współpracowników. Z zasady stara się z nimi nie spoufalać, bo uważa, że zachowanie dystansu wpływa korzystnie na końcowy efekt. A poza tym, wobec życia, ale również wobec innych, gwiazda ma postawę roszczeniową.
Tym razem jednak było inaczej. We wszystkich wywiadach udzielonych przez wokalistkę po pechowym dla niej półfinałowym odcinku "Tańca z gwiazdami", bardzo ciepło wyrażała się o tancerzu. Twierdziła nawet, że tylko dzięki niemu wytrwała w tym programie. Bo od pierwszych treningów miała mieszane uczucia.
Ciągle prześladowały ją kontuzje. Miała problemy ze stawem kolanowym, potem pojawiły się silne bóle kręgosłupa. A po nieszczęśliwym upadku ze schodów, mocno potłuczona, z obolałymi żebrami musiała nawet trafić do szpitala. - Janek wtedy dzwonił, śpiewał mi "Jožin z bažin" przez telefon, żebym się nie nudziła - drżącym głosem opowiadała gwiazda w TVN.
A dziś? Najwyraźniej trudno jej się rozstać z osobą, której tyle zawdzięcza. Tym bardziej, że u Janka nie dzieje się najlepiej. Artystka wie, że znalazł się na rozdrożu. - Po finale programu chciał na święta jechać do Czech, a zaraz potem wrócić do Polski. Ale okazało się, że... u nas nie ma na razie co robić. Tak samo zresztą w Czechach. I Janek nie bardzo wie, co dalej - zdradza nam jedna z tancerek.
Pani Edyta codziennie rozmawia z Jankiem. Teraz ona podtrzymuje go na duchu, bo wie, w jak trudnej znalazł się sytuacji. W Polsce wciąż przecież nie ma decyzji w sprawie kolejnego "Tańca...". W czeskiej edycji tego show Jan Kliment już nie może wystąpić. U naszych sąsiadów i gwiazda, i partnerujący jej tancerz, mogą zatańczyć tylko raz. A on występ ma już za sobą.
Czech dostał co prawda propozycję pracy w teatrze tańca na warszawskiej Pradze, który powstaje z inicjatywy Agustina Egurroli (42), ale wciąż jest to tylko projekt. Pani Edyta postanowiła więc wziąć zawodowe życie przyjaciela w swoje ręce. I sama chce dać mu pracę!
Wkrótce będzie nagrywać teledysk, w którym zatrudni Janka. Zastanawia się również nad kolejnymi wspólnymi projektami. - Jeśli jej menedżerka Maja Sablewska na to się zgodzi, Edyta będzie też brała u Janka lekcje tańca - mówi nam jej znajoma.
Edyta Górniak nie zostawi Jana Klimenta bez pomocy. Nie zapomni o przyjacielu, któremu tyle zawdzięcza. "Taniec..." ją odmienił. Dojrzała. Choć odpadła, to wygrała coś o wiele cenniejszego niż Kryształowa Kula.
IL
Świat i Ludzie 48/2010