Reklama

Ślązaczka z charakterem

Niedawno została żoną, ale... nie ma czasu na życie prywatne.

Ślub z Mikołajem Witem był wydarzeniem medialnym. Jak się czuje młoda mężatka?

Agnieszka Popielewicz: Normalnie, tak jak się czułam przed ślubem. Nie zmieniła się również inna rzecz: nadal nie udzielam żadnych informacji na temat mojego życia prywatnego.

Dyplomatyczna odpowiedź.

- Chciałam kiedyś poświęcić się dyplomacji (śmiech). Miałam też być prawnikiem i architektem.

Ma pani talent plastyczny?

- Tak twierdził mój tata i dziadek, ale ja nie. Gdy wyobraziłam sobie, że spędzę resztę życia przy desce kreślarskiej, zrozumiałam, że to nie jest zajęcie dla mnie.

Reklama

A jest nim dziennikarstwo?

- Praca, którą wykonuję, powoduje że niemal nie mam życia prywatnego. Jestem wyrywana z urlopu, zdarzają się dni, gdy pracuję nawet po 16 godzin dziennie. 5I wciąż jest Pani w rozjazdach: Berlin, Londyn, Sopot.

Wytrzymuje pani to tempo?

- Jestem młoda i uważam, że ten spokojniejszy, domowy czas jest jeszcze przede mną. Żyję chwilą i tym co mi przynoszą propozycje zawodowe, ale wszystko w granicach rozsądku. Kiedy czuję, że jestem już zbyt zmęczona, to po prostu nie przyjmuję kolejnej propozycji.

- Nauczyłam się asertywności. Już wiem, kiedy się na coś zgodzić, a kiedy powiedzieć mocne i konsekwentne „nie teraz”.

Jak na Ślązaczkę przystało ma pani silny charakter. Zna pani śląską gwarę?

- Nie. Znam jedynie pojedyncze słowa. Natomiast uwielbiam śląską kuchnię i bardzo dużo gotuję. Modra kapusta, rolada, kluski śląskie to moja specjalność.

Jak ładuje pani akumulatory?

- Najwspanialszym wypoczynkiem wcale nie jest dla mnie wyjazd na drugi koniec świata. Wolę wsiąść w samochód czy w pociąg i pojechać do Katowic do rodziców. Tam mam swój dom, mnóstwo fajnych wspomnień i przyjaciół.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Hyży
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy