Reklama

Wcale nie chciałam być dzielną matką

Od dziecka słyszała, że świat należy do niej. Uwierzyła.

Nie nosi spodni. Uwielbia ekscentryczne nakrycia głowy. Słynie z upodobania do szpilek i czerwonego koloru. Wyróżnia się z tłumu. Nie tylko stroje ma nietypowe, jej życie też jest niebanalne.

Jej sąsiadami byli Polański, Has, Ford

Urodziła się w artystowskiej Łodzi: - Mieszkałam w najpiękniejszym artdécowskim domu przy Narutowicza, obok Skolimowskiego, Polańskiego, Hasa, Forda - mówi Małgorzata Potocka. Wychowała się w artystycznej rodzinie. Mama była fotografem i reżyserem filmów dokumentalnych, ojciec scenografem. Jej przedszkolem była hala zdjęciowa.

Od dziecka słyszała od ojca: "Jesteś księżniczką, świat należy do ciebie". Uwierzyła. Tym boleśniej przeżyła dzień, gdy życie zweryfikowało słowa ojca. Wcześniej był rozwód rodziców. - Kiedy tata robił "Westerplatte", Schleswig-Holstein był u mnie w sypialni, a wybuchy w salonie. O to się chyba rodzice rozwiedli - mówiła.

Reklama

Też nie uniknęła rozwodu. Tylko powód był inny. Grzegorza Ciechowskiego poznała w 1984 roku. - Przegadaliśmy cały wieczór, odprowadził mnie na dworzec. Staliśmy na peronie, powiedziałam: "Chłopcze, musimy przerwać to, co się tutaj dzieje. Masz zrobić tylko muzykę do mojego filmu. Mam męża. Niczego w swoim życiu nie zmienię" - wspominała. A jednak zmieniła wszystko.

Rozwiodła się. Z Grzegorzem Ciechowskim przeżyła 10 lat. Był czułym ojcem dla jej córki Matyldy z małżeństwa z Józefem Robakowskim. Cudownym tatą Weroniki, która urodziła się w 1987 roku. Grzegorz miał być z nimi na zawsze. Nie było go. Tym razem ona została porzucona. Był 1994 rok.

Dlaczego mężczyźni ją oszukują?

Od 4 lat była zdradzana z opiekunką ich dzieci. - Traktowałam ją jak córkę - mówiła. Nie wyobrażała sobie życia po tej zdradzie. Miała depresję. Świat miał niczego nie zauważyć. Córki też nie mogły cierpieć. Więc uśmiechała się. Była dzielna i wspaniała, udało jej się ukryć przed nimi chorobę nowotworową. Zawsze nosiła coś na głowie, więc ekscentryczne zawoje nie wzbudziły podejrzeń. Wyzdrowiała.

Dziś córki są dorosłe. I najlepszymi przyjaciółkami. - Niczego przed sobą nie udajemy. Wiem, kiedy cierpią. Nie buduję przed nimi sztucznej rzeczywistości. One mnie nie rozliczają. Choć mogłyby - mówiła.

Kilka lat temu znów uwierzyła w miłość. I znowu nie był to łatwy związek. Adam Gessler miał żonę. Nie rozwiódł się do dziś. Mężczyzna, który obiecywał przywrócenie jej wiary w miłość, był równocześnie z inną jeszcze kobietą. Jesienią 2010 roku urodziła mu dziecko.

Zakochuję się w strasznych egoistach

Zapytana kiedyś, jakich lubi mężczyzn, stwierdziła: - Zawsze będzie mnie fascynował taki mężczyzna, który jest twórczy, więc zakochuję się w strasznych egoistach, skupionych i zapatrzonych wyłącznie w swoją pracę, a potem strasznie cierpię, bo jestem na drugim miejscu.

Kocham mężczyzn za ich dzieło, a oni jako ludzie często są słabsi niż to, co tworzą.

IJ

Życie na gorąco 29/2011

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama