Gigantyczny guz jajnika! Lekarze z Krosna uratowali życie kobiety

Strach, wstyd, niewiedza. W dalszym ciągu to one są głównymi hamulcowymi profilaktyki raka jajnika. Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie podkreślają, że dla wielu kobiet udanie się do ginekologa to ostateczność. I pokazują, jak to się skończyło dla jednej z pacjentek.

article cover
materiały prasowe

Gigantyczny guz jajnika! Lekarze z Krosna uratowali życie kobiety

Blok operacyjny czekał w pogotowiu. Zespół najlepszych chirurgów z Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie wiedział, że liczy się każda minuta, a zabieg nie będzie łatwy. Po przetoczeniu krwi pacjentce medycy podjęli decyzję o wycięciu całego guza. Mijały cenne minuty. Pot pojawiał się na czole medyków. W końcu udało się wyciągnąć 30-kilogramowego guza, ale na tym zabieg się nie skończył.

Należało jeszcze wykonać badania śródoperacyjne, które miało znaczenie w dalszym postępowaniu zabiegowym i tym samym wydłużyło pracę zespołu o kolejną godzinę. Jednak perspektywa udanej operacji tylko mobilizowała zespół chirurgów.

- Dzięki badaniu histopatologicznemu mogliśmy podjąć decyzję o zachowaniu narządu rodnego - tłumaczy Janusz Słowik, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Szpitalu Wojewódzkim w Krośnie.
Dla pacjentki krośnieńskiego szpitala wizyta u ginekologa była ostatecznością. Skutecznie odwlekała ją w czasie, mimo że organizm prosił o pomoc. Brzuch wielkości ciąży bliźniaczej nie skłonił pacjentki do konsultacji. Strach przed pandemią zrobił swoje. Dopiero duszności wymusiły na kobiecie odpowiednią reakcję. Niestety było za późno na ginekologiczny fotel. Stan pacjentki wymagał natychmiastowej reakcji oddziału ratunkowego!
Na szczęście nowotwór o wielkości 35 cm x 30 cm wykryty u operowanej w krośnieńskim szpitalu czterdziestolatki okazał się zmianą o charakterze niezłośliwym.

Podobna sytuacja miała miejsce niedawno w Oddziale Położniczo-Ginekologicznym z Pododdziałem Urologii Szpitala w Jaśle. Właśnie tam trafiła 70-latka z powiatu jasieńskiego, u której również usunięto 30-kilogramowego guza. To był przypadek, bo kobieta do szpitala trafiła z powodu urazu barku! I tylko dzięki czujności anestezjologa znieczulającego do operacji udało się w porę zareagować i podjąć odpowiednie kroku. Na szczęście to również nowotwór nie miał charakteru złośliwego.

Doktor Janusz Słowik Podkreśla, że oba te przykłady mają wspólny mianownik. Zdaniem ordynatora krośnieńskiego szpitala kobiety podczas pandemii odłożyły diagnostykę na inne czasy. Dlatego ginekolodzy ostrzegają i jako argument wytaczają statystyki i podkreślają, że rak jajnika rozwija się w ukryciu.

- W Polsce rak jajnika jest drugim najczęściej występującym nowotworem żeńskich narządów płciowych. Atakuje kobiety najczęściej pomiędzy 40 a 70 rokiem życia, natomiast największa zachorowalność przypada na 50 - 60 rok życia. Rosnący guz daje przerzuty i szerzy się przechodząc na sąsiednie tkanki w krótkim okresie czasu-
- alarmuje dr Janusz Słowik. I dodaje.

- Nie należy zaniedbywać kontrolnych badań i wizyt lekarskich. Każda kobieta powinna co najmniej raz w roku poddać się badaniu ginekologicznemu - dzięki niemu istnieje większa szansa na wczesne wykrycie nowotworów jajnika czy szyjki macicy.

Pacjenci, u których istnieje podejrzenie nowotworu, mają uprawnienia w dostępie do szybkiej diagnostyki i leczenia, którą gwarantuje im pakiet onkologiczny, którego szczegóły zawarte są w rozporządzeniu Ministra Zdrowia. Jeżeli lekarz pierwszego kontaktu uzna, że istnieje podejrzenie choroby nowotworowej, konieczne jest skierowanie do specjalisty i dalsza diagnostyka. Wówczas pacjent otrzymuje tzw. kartę leczenia DILO, która zastępuje skierowanie.
Trafna diagnoza spuchniętego brzucha była zaskoczeniem dla wszystkich. Także dla medyków. Okazało się, że przyczyną złego stanu zdrowia pacjentki był guz jajnika. Gigantycznych rozmiarów.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas