Gwiazdy walczą z kredytami we frankach
Kilkanaście lat temu kredyty zaciągane we frankach szwajcarskich cieszyły się ogromną popularnością. Sytuacja ta zmieniła się, gdy frankowicze za swoje kredyty musieli płacić znacznie więcej, niż wynosił ich początkowy dług.
Temat kredytów zaciągniętych we frankach szwajcarskich od samego początku wzbudzał spore kontrowersje. Sięgając pamięcią jeszcze do pierwszej połowy 2008 roku, tego typu kredyty cieszyły się ogromną popularnością ze względu na niski koszt franka (ok. 2 zł). Sytuacja ta zmieniła się diametralnie po wzmocnieniu waluty we frankach - w kluczowych momentach jego wartość wynosiła około 5 zł, a wraz ze wzrostem jego wartości kwota zadłużenia rosła diametralnie.
Ostatnimi czasy do sprawy zaczęły odnosić się osoby z przestrzeni publicznej. Karolina Korwin-Piotrowska w swoich mediach społecznościowych opublikowała post, w którym opisuje tragiczną sytuacje tych, którzy kilkanaście lat temu zaciągnęli kredyt we frankach szwajcarskich: "Frankowiczów w Polsce jest ponad pół miliona. Należą do nich moi znajomi. Niektórzy od pandemii mają na głowie komornika, zajęcia konta. Teraz banki bardzo angażują się, mimo trudnej sytuacji związanej z pandemią, w odebranie podobno należnych im pieniędzy. Ale ludzie nie są w stanie, z uwagi na utratę miejsc pracy, biznesów, stałych dochodów, regularnie spłacać rat. Tu pomóc może prawnik, bo od samego początku skandalu z udzielaniem kredytów frankowych, prawnicy starają się pomóc kredytobiorcom. Nie jesteście trędowaci, głupi czy pazerni: daliście się oszukać. W imię zysków ukrywano przed wami prawdę o rzeczywistych konsekwencjach brania kredytu walutowego, o skali ryzyka transakcji".
W gronie osób, które walczą o kredytową sprawiedliwość jest także Joanna Racewicz, która na swoim Instagramie dała do zrozumienia obserwatorom, że to nie koniec dochodzenia swoich racji na drodze sądowej: "Nie ma wątpliwości - mimo pandemicznego spowolnienia w sądach - w tym roku na wokandę trafi rekordowa liczba pozwów". Również Kasia Cerekwicka, piosenkarka, pod jednym z postów napisała, że ma dosyć okradania i podobnie jak inni, złożyła pozew sądowy.
W całej tej sprawie nie brakuje jednak krytycznych głosów. Pod postem Karoliny Korwin-Piotrowskiej internauci wyrażali swoją negatywną opinię na temat sytuacji walczących frankowiczów: "Kredyt bierze się w walucie w której się zarabia, a najlepiej państwa w którym się mieszka. Zawsze tak było i część ludzi tak robiło bo byli ostrożni i mądrzy", "Kredyty powinno się brać w walucie, która się zarabia. I tu cały sekret"- pisali obserwatorzy. Ci, którzy stracili na kredycie we frankach przyznają jednak, że kredyty w złotówkach nie były im przyznawane oraz, że jako klienci nie mieli świadomości, na jakie ryzyko decydują się zaciągając kredyt w obcej walucie. Frankowicze odzyskali nadzieję po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który orzekł, że to do sądu krajowego należy poinformowanie konsumenta o konsekwencjach prawnych, jakie niesie za sobą stwierdzenie nieważności umowy kredytowej. Oznacza to, że bankom będzie znacznie trudniej wygrywać sprawy z klientami, którzy na kredytach w obcej walucie potracili swój dorobek.
Zobacz także: