Katarzyna Niewiadoma: każdy rok polega na eliminowaniu błędów i dążeniu do doskonałości w treningach

Sport nauczył mnie, jak czuć się okej, kiedy jest się samemu. Wyjechałam za granicę i od razu znalazłam się w środowisku, w którym nikt nie mówił w moim języku, nikt mnie nie znał. Musiałam walczyć o siebie i pokazać światu, kim jestem – mówi w rozmowie z Interią Katarzyna Niewiadoma. Kolarka ma za sobą pasmo gigantycznych sukcesów. Dwukrotnie stała na podium Tour de France Femmes, tej jesieni zdobyła też tytuł mistrzyni świata w kolarstwie gravelowym. Przed nią rok pełen wyzwań: igrzyska olimpijskie, Tour de France i mistrzostwa świata. W rozmowie opowiada o trwającej już ponad 10 lat drodze na sportowe szczyty i przygotowaniach do intensywnego sezonu.

Partnerem publikacji jest Škoda, która wspiera pasje kobiet

Interia: Gratulacje! W październiku odniosłaś wielkie zwycięstwo we włoskim Veneto, wygrywając mistrzostwa świata w kolarstwie gravelowym. Jakie to uczucie - zwyciężyć?

Katarzyna Niewiadoma*: Coś niesamowitego! Mistrzostwa Świata czy Europy to te wyścigi, w czasie których zakładamy biało-czerwone koszulki i reprezentujemy kraj. Jeżeli tylko możesz wygrać na takiej imprezie, to przeżycia są jeszcze bardziej emocjonujące, ponieważ stoisz na podium, widzisz polską flagę, która unosi się w powietrzu i słyszysz Mazurek Dąbrowskiego. Te momenty zdarzają się bardzo rzadko, a przecież każdy sportowiec o nich marzy.

W tym roku po raz drugi w karierze stanęłaś też na podium Tour de France Femmes. Ale zanim o sukcesach i dalszych planach: pamiętasz swój pierwszy rower?

Tak, oczywiście! Pierwszą kolarkę zorganizował mi tata - od Pauliny Brzeźnej, która wcześniej ścigała się na Zachodzie. Był to rower Merida. A pierwszy w życiu rower, jaki miałam, był żółty - tyle pamiętam. Pojechałam kupić go z tatą po komunii, bo wcześniej, jako najmłodszy dzieciak w rodzinie, zawsze jeździłam na rowerze po siostrze czy bracie.

Co jest fajnego w rowerze? Pytam nie tylko w tym sportowym, zawodowym wymiarze.

Rower to moje narzędzie pracy, które daje mi też poczucie wolności, swobody i samodzielności. Gdy zmagam się z nadmiarem emocji, najlepszą dla mnie terapią jest wyjechać na rower. Czuję się bardzo szczęśliwa, że mogłam znaleźć środek transportu, który pozwala mi zarabiać na życie, a przy tym znajdować spokój i spełnienie. Nie mogłabym prosić o więcej.

Od czego zaczęła się twoja przygoda z kolarstwem szosowym? Czy przesądziła o niej twoja pasja, a może raczej okoliczności?

Wiele czynników złożyło się na to, że chciałam trenować kolarstwo. Kiedy zaczynałam jako 14-15 latka, głównym motywatorem do jazdy na rowerze było to, że poznawałam ludzi i mogłam podróżować. Kiedy jesteś nastolatką, nie masz jeszcze prawa jazdy, możliwość wyjechania poza granice rodzinnej miejscowości jest czymś "wow", zwłaszcza że możesz zrobić to sama.

A za tymi granicami są inni ludzie, którzy robią podobne rzeczy.

Tak, dołączając do mojego pierwszego klubu, WLKS Krakus, zyskałam możliwość przebywania z ludźmi, z którymi się dobrze czułam, którzy mnie dopingowali i wspierali na każdym kroku. Wtedy miałam wrażenie, że się dobrze bawię. Ale z czasem grupa osób, z którymi jeździłam, zwłaszcza chłopacy - bo to z nimi najwięcej trenowałam - dawali mi coraz więcej wsparcia, kiedy wjeżdżaliśmy pod górę czy przebiegaliśmy określony dystans. Nikt nie próbował sprawić, żebym się gorzej poczuła, cały czas byłam dopingowana. Dzięki temu chciałam pokazać, że stać mnie na jeszcze więcej. Myślę, że dobra atmosfera w drużynie, ludzie, z którymi trenowałam, sprawili, że chciałam jeździć dalej.

Potem musiałam podjąć decyzję: szkoła czy jazda? Chciałam iść na studia, skończyć z kolarstwem, ale wtedy moi rodzice bardzo mądrze podeszli do sprawy i przekonali mnie tak, że nie czułam się przekonywana. Podjęłam decyzję. Z dzisiejszego punktu widzenia wiem, że zawsze we mnie wierzyli i chcieli, żebym spróbowała swojej szansy za granicą.

Wsparcie najbliższych pomagało?

Zdecydowanie! Rodzice, którzy sami kochają sport, wspierali mnie zawsze i delikatnie kładli też nacisk na to, żebym była zdyscyplinowana. Inwestowali we mnie od początku, bo dzięki nim miałam dobry rower, okulary, buty czy inne dodatki, które sprawiały, że jazda była przyjemniejsza albo czułam, że robię progres.

Czego nauczyło cię kolarstwo? Zawodowe uprawianie sportu to przecież ogrom pracy, dużo emocji, oczekiwań, często takich, które człowiek sam na siebie nakłada.

Sport nauczył mnie, jak być samodzielną i jak czuć się okej, kiedy jest się samemu. Dorastając, często jesteśmy otoczeni przez rodzinę, bliskich, przyjaciół, którzy pomagają nam postawić pierwsze kroki w dorosłym życiu. Wyjechałam za granicę sama i od razu znalazłam się w środowisku, w którym nikt nie mówił w moim języku, nikt mnie nie znał. Musiałam walczyć o siebie i pokazać światu, kim jestem. Na początku było mi bardzo ciężko, ale dzisiaj wiem, że to pozwoliło mi szybciej dorosnąć i stać się osobą odpowiedzialną za swoje życie. Sport nauczył mnie też dyscypliny, która pomaga podejmować dobre decyzje. Myślę też, że sport odciągnął mnie od problemów czy konfliktów i nauczył, jak szanować innych. Otworzył mi oczy na świat, na inne kultury, mogłam wyjść ze swojego rodzaju pudełka, w którym byłam zamknięta przez to, że dorastałam tylko w jednym miejscu, spotykając się wyłącznie z ludźmi z Polski. Możliwość podróżowania nauczyła mnie szacunku do każdej osoby istniejącej na tym świecie.

Przed tobą Igrzyska Olimpijskie w Paryżu - to już latem przyszłego roku. Czy twoja rutyna ćwiczeniowa bardzo się zmieni?

Kolejny sezon będzie ogromnie zwariowany, ponieważ w bardzo krótkim odstępie czasu mamy igrzyska olimpijskie, Tour de France i jeszcze mistrzostwa świata. Przyszły rok będzie więc jednym wielkim zgrupowaniem wysokogórskim, ponieważ będąc w górach masz możliwość skupienia się tylko na treningach. Dużo czasu spędzę z drużyną. Czeka mnie życie na walizkach, wykonywanie rekonesansów trasy czy symulacji wyścigów.

Ale cieszę się, że igrzyska są w Europie, w Paryżu - bo to blisko. Będziemy często podróżować z kadrą Polski, żeby sprawdzić trasę wyścigu.

Jak dokładnie wygląda czas przygotowania do tak ważnych wydarzeń?

Cały okres przygotowawczy dzieli się na kilka części. Pierwsza to roztrenowanie, składa się z biegania, siłowni, jazdy na rowerze. W kolejnych częściach zaczynamy skupiać się już bardziej na jeździe na rowerze i siłowni, następnie na dopracowywaniu szczegółów, takich jak wizualizacja trasy, dieta, praca z psychologiem. Jestem profesjonalnym sportowcem od ponad 10 lat, z roku na rok zdobywałam doświadczenie i uczyłam się na błędach. Każdy rok polega na eliminowaniu pomyłek czy potknięć i dążeniu do doskonałości w treningach.

A co z odpoczynkiem i czasem na regenerację?

Z tym akurat różnie bywa (śmiech). Mam wrażenie, że ciągle brakuje mi czasu, żeby odpocząć. A z drugiej strony wiem, że takie jest życie sportowca - trudno wyjechać na 2-3 tygodniowe wakacje, ponieważ ekipa cię potrzebuje, masz zobowiązania. Za rok, po olimpiadzie, będę miała trzydzieści lat. Wtedy, na gwiazdkę, wyjadę na wakacje - przynajmniej na dwa tygodnie. To będzie totalny odpoczynek!

A poza tym, to najbardziej lubię wypoczywać aktywnie. Wsiadam na rower, idę na spacer z przyjaciółmi, czy z moim partnerem, żeby pobyć na świeżym powietrzu i nadrobić czas z bliskimi.

O czym się myśli w czasie wyścigu?

Szczerze? Im mniej myślisz, tym lepiej. Oczywiście nie mówię o technicznych rzeczach, jak obliczanie, ile potrzebuję jedzenia, picia czy gdzie mam wsparcie drużyny. Ale jeżeli podczas wyścigu twoja głowa cały czas pracuje, to wiesz, że nie jesteś wystarczająco przygotowana albo twoja forma nie jest najlepsza - zwykle myśli są negatywne, dołujące. Cierpisz i nie czujesz, że jesteś w stanie walczyć o zwycięstwo. Ile razy czytałam wyścig na bieżąco, słuchałam siebie i podążałam za ruchem peletonu, podejmowałam najlepsze decyzje i osiągałam najlepszy wynik.

Czego ci życzyć na przyszły rok? Poza zwycięstwami oczywiście!

(śmiech) Myślę, że medal olimpijski na pewno byłby spełnieniem moich marzeń. I fajnie byłoby zgarnąć wszystko: i na olimpiadzie, i na mistrzostwach świata i w Tour de France. Ale będąc realistką, chciałabym po prostu przygotować się do igrzysk jak najlepiej, żeby przyjechać do Polski z medalem. To na pewno najważniejszy cel.

*Katarzyna Niewiadoma - kolarka szosowa, od ponad dziesięciu lat odnosi ogromne sukcesy. Brązowa medalistka mistrzostw świata (2021), dwukrotnie stała na podium prestiżowego Tour de France Femmes (trzecie miejsce w 2022 i 2023), a jesienią tego roku zdobyła mistrzostwo świata w kolarstwie gravelowym. Katarzyna Niewiadoma jest ambasadorką marki Škoda w Polsce.

Partnerem publikacji jest Škoda, która wspiera pasje kobiet

materiały promocyjne