Ewa Krzyżewska: "Polska Sophia Loren" i jedyna taka Ofelia
Ewa Krzyżewska była jedną z najpiękniejszych i najzdolniejszych polskich aktorek epoki PRL-u. Była też bardzo tajemnicza - chroniła swoją prywatność, nie "bywała", znikała, by po latach wracać na plan. Rola w kultowym filmie Wajdy była jej błogosławieństwem i przekleństwem - do końca nie umiała ocenić, czym bardziej.

Anna Ewa Krzyżewska Kwiatkowska, primo voto Spława-Neyman, urodziła się 7 lutego 1939 roku w Warszawie jak córka Juliusza Krzyżewskiego, poety związanego głównie z tygodnikiem "Kuźnia Młodych" i przyjaciela samego Jarosława Iwaszkiewicza oraz Marii Piotrowskiej. Jej ojcem chrzestnym był sam Jeremi Przybora, także przyjaciel Juliusza. Czy można było liczyć na lepszy omen?
"Wczesne dzieciństwo późniejszej aktorki przypadło na lata wojny. Oznaczało to niepewność, przeprowadzki i rozstania. Wraz z mamą najdłużej przebywały w Chrzanowie, u rodziny Marii, przez jakiś czas był z nimi także ojciec Hani (tak często wołali na Ewę bliscy) potem często zmieniał miejsca pobytu" - pisze Krzysztof Tomasik w książce "Demony seksu".
W Chrzanowie Ewa uczęszczała do Szkoły Podstawowej nr 3 im. Towarzystwa Przyjaciół Dzieci i do Szkoły Ogólnokształcącej Stopnia Licealnego. Była bardzo pilną uczennicą i zdobywała dobre oceny. Podczas występów na szkolnych akademiach dała się też poznać jako niezła aktorka.
Małżeństwo Krzyżewskich nigdy formalnie się nie rozpadło, ale częste rozstania rodziców Ewy doprowadziły do kryzysu w ich związku oraz romansu Juliusza z pianistką Krystyną Jastrzębską. W 1944 roku Krzyżewski wstąpił do Armii Krajowej i zginął, postrzelony przez snajpera. Miał zaledwie dwadzieścia dziewięć lat.
Po wojnie Ewa zamieszkała z matką w Krakowie, gdzie w 1957 roku rozpoczęła studia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego. Jej uroda została zauważona, kiedy zdjęcie zrobione przez fotografkę Joannę Plewińską, zostało zamieszczone na tytułowej okładce "Przekroju". Po pierwszym roku studiów, pracując jako praktykantka na planie filmu "Kalosze szczęścia", została dostrzeżona przez Janusza Morgensterna, asystenta Andrzeja Wajdy. O tym, co stało się później, przyszła gwiazda nie mogła nawet marzyć.
Zobacz również: Ewa Sałacka: Gdy odeszła, płakały po niej nawet zwierzaki
Ewa Krzyżewska: "Popiół i diament" był jej błogosławieństwem i przekleństwem zarazem
Janusz Morgenstern przedstawił Ewę Wajdzie, a ten postanowił zaangażować ją do roli barmanki w swoim nowym filmie.
"Nie zdawałam sobie sprawy, że uczestniczę w ważnym wydarzeniu. Nie czułam, że powstaje film, o którym będzie się mówiło przez całe lata i w różnych krajach" - mówiła po latach.
Tym filmem był "Popiół i diament", w którym aktorka wcieliła się w Krystynę Rozbicką i zagrała u boku Zbigniewa Cybulskiego. By wypaść przekonująco w roli barmanki, odbyła kilkutygodniową praktykę w restauracji "Ratuszowa" we Wrocławiu. Było warto - za rolę otrzymała w 1962 roku nagrodę "Kryształowej Gwiazdy" od Francuskiej Akademii Filmowej.
"Dziewczyna, która dopiero co dostała się na studia, dzięki temu filmowi stała się znaną osobą. Mój własny, osobisty wkład był nieproporcjonalny do tego, co dzięki "Popiołowi i diamentowi" zdobyłam" - mówiła.
Trudno dziś oddać fenomen, jakim film ten był w dniu premiery. "Popiół i diament" zebrał doskonałe recenzje zarówno wśród krytyków jak i widzów. Z wypiekami na twarzy komentowano słynną scenę erotyczną, jedną z pierwszych w polskim kinie powojennym, która przełamała tabu, zakazujące łączenia seksu z wojną. Oszczędna i surowa, oparta w dużej mierze na zbliżeniach, znalazła się nawet na zagranicznych plakatach filmu. "Popiół i diament" odbył spektakularne tournee po świecie, w wielu krajach wszedł do regularnej dystrybucji.

Po wielkim sukcesie filmu Wajdy, Cybulski zacząć grać w kolejnych filmach, Ewa zrobiła sobie trzyletnią przerwę. Krzyżewska przyznała zresztą po latach, że "Popiół i diament" był dla niej błogosławieństwem i przekleństwem zarazem. Chciała grać w filmach wybitnych, u wybitnych reżyserów. Nie było to jednak łatwe.
W 1960 roku Krzyżewska przyjęła rolę Marii w jugosłowiańskim filmie Veljki Bulajicia "Wojna" (1960) i, choć sam obraz został średnio przyjęty przez ekspertów, aktorka zebrała za swój występ przychylne recenzje i zdobyła nagrodę na VII Festiwalu Filmów Jugosłowiańskich w Puli. W 1961 roku zagrała tytułową rolę gwiazdy filmowej w obrazie Stanisława Możdżeńskiego "Zuzanna i chłopcy". W tym samym roku wystąpiła również jako Wala, główna bohaterka filmu Tadeusza Konwickiego "Zaduszki" i za tę rolę uzyskała Nagrodę Polskiej Krytyki Filmowej.
Choć aktorka miała wiele propozycji ról zagranicznych, to postanowiła związać się zawodowo z polskim kinem - na tę decyzję wpłynęło też zapewne życie prywatne gwiazdy, która w 1960 roku wyszła za mąż za inżyniera Andrzeja Spławę-Neymana, którego poznała w samolocie lecącym na trasie Warszawa - Belgrad.
Para rozstała się jednak finalnie po trzech latach.
Ewa Krzyżewska: Jedyna taka Ofelia
W 1961 roku Ewa Krzyżewska wróciła do Krakowa, by ukończyć studia teatralne, jednak dyplom odebrała dopiero we wrześniu 1970 roku. W latach 1962 - 1967 była aktorką warszawskiego Teatru Dramatycznego.
"Bakcyla teatru nie połknęła, w obsady nowych sztuk wchodziła tylko do 1964 roku, ale na etacie była do 1967 roku. [...] Pozostała aktorką przede wszystkim filmową, spotkanie z żywym widzem nie mogło się równać kontaktom z kamerą" - pisze Tomasik w "Demonach seksu".
Aktorka przyznawała, że gra w teatrze działa na nią paraliżująco, za to granie przed kamerą - uspokaja.
Krzyżewska wystąpiła w kilku spektaklach Teatru Dramatycznego, ale widzowie zapamiętali ją głównie z roli Ofelii w "Hamlecie" Gustawa Holoubka. Krytycy zwrócili uwagę na nietypową, ciemnowłosą partnerkę Hamleta (w klasycznych interpretacjach szekspirowska Ofelia jest niewinną blondynką). Ciemne i mocno tapirowane włosy aktorki oraz koci wdzięk sprawiły, że interpretowała tę postać całkowicie inaczej. Dla wielu odbiorców był to szok, recenzje były różne, choć chyba w większości niezłe. Ofelia Ewy przeszła do historii.
Ewa i Zbigniew: Do dwóch razy sztuka
Wpływ "Popiołu i diamentu" na życie Ewy Krzyżewskiej był bezdyskusyjny. Kolejnym dowodem niech będzie fakt, że Janusz Nesfeter postanowił ponownie obsadzić ją u boku Cybulskiego w swoim nowym filmie "Zbrodniarz i panna". Tym razem padło na lekki kryminał, w którym on był milicjantem, ona świadkiem napadu. Aktorka pokochała rolę Małgorzaty, tak inną od poprzednich. Poszła nawet o krok dalej i w wywiadach po latach przekonywała, że to jej ulubiony film.
W kolejnych latach znów sporo grała - pojawiła się na planie takich filmów jak m.in.: "Liczę na wasze grzechy", "Naprawdę wczoraj", "Sposób bycia" czy "Faraon". Pojawiła się też w czechosłowackich "Dzwonach dla bosych" i rumuńskim "Fauście XX". Fiasko filmu "Powrót na ziemię", w którym zagrała u boku Stanisława Mikulskiego oraz prawdopodobne zawirowania w życiu prywatnym sprawiły, że postanowiła zrobić sobie przerwę.
"Wróciła nieco odmieniona, jeszcze piękniejsza, z długimi czarnymi włosami, szczuplejsza, z delikatniejszymi brwiami"- pisze autor "Demonów seksu".
Pisano, że aktorka podczas swojej przerwy głównie odpoczywała, zajmowała się domem, czytała i doskonaliła się w języku włoskim i serbskim. Ona sama przyznała w wywiadzie, że zmęczył ją film i aktorstwo, czuła wręcz wstręt do gry. W końcu jednak zatęskniła i w 1970 roku zagrała w "Akcji Brutus" Jerzego Passendorfera. Tak stała się czołową femme fatale polskiego kina.
W kolejnych latach wystąpiła w "Dzięciole", "Jak daleko stąd, jak blisko", "Oknie zabitym deskami" i kilku tytułach zagranicznych. W 1973 roku zachwyciła w "Zazdrości i medycynie" Janusza Majewskiego - do roli Rebeki przefarbowała się na rudo. Aktorka bała się tej roli i presji, jaką na nią nałożono. Jak się okazało, niepotrzebnie - "Zazdrość i medycynę" uznano za jeden z najlepszych stylowych melodramatów w historii polskiej kinematografii.
Ewa Krzyżewska: Nowy rozdział, ostatni rozdział
Wkrótce po premierze tego filmu Ewa Krzyżewska wycofała się ostatecznie z życia artystycznego i wyjechała z mężem do Nowego Jorku ( w 1971 roku wyszła za specjalistę prawa międzynarodowego i dyplomatę, Bolesława Kwiatkowskiego). Pracowała m.in. w bibliotece ONZ w Nowym Jorku, a także jako agentka nieruchomości, projektantka mody i kosmetyczka. Małżonkowie zmienili też nazwisko na Caron, łatwiejsze do wymówienia przez obcokrajowców i uzyskali amerykańskie obywatelstwo.
W 1989 roku Ewa Krzyżewska osiedliła się z mężem w Almuñécar na terenie Hiszpanii. Początkowo skupiła się na urządzaniu domu, w egzotycznym, arabskim stylu. Sama dbała o zieleń, sadziła kiwi, papaję, ananasy. Pisano jednak, że po początkowym zachłyśnięciu się nowym życiem, zaczęła tęsknić za kinem i wątpić, czy rezygnacja z kariery była dobrą decyzją.
28 lipca 2003 roku, jadąc wieczorem z mężem (który w szpitalu w Grenadzie przeszedł zabieg chirurgiczny barku) i kierując samochodem marki Mercedes na wąskiej górskiej drodze, uległa wypadkowi drogowemu - zjechała na lewy pas ruchu i zderzyła się z jadącym z naprzeciwka ze sporą prędkością samochodem marki Audi. Bolesław zginął na miejscu, Krzyżewska zmarła dwa dni później w szpitalu. Początkowo pochowano ją na cmentarzu w Almuñécar, ale kilka lat później została ekshumowana, a jej prochy przewieziono do Polski. Spoczywa w grobowcu rodziny Krzyżewskich na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie (kwatera 85, rząd 5, grób 17/18).
Ewa Krzyżewska była i do dziś pozostaje jedną z najbardziej tajemniczych polskich aktorek. Bardzo chroniła swoje życie prywatne, nie należała do żadnej grupy, nie współtworzyła środowiska artystycznego, nie przyjaźniła się z innymi aktorami. Czasem nazywano ją nawet "chmurną dziewczyną", bo ponoć prawie się nie uśmiechała.
Będąc na szczycie, zrobiła sobie przerwę, chowała się i wracała. Po filmie "Zaduszki" włoski producent Carlo Ponti miał powiedzieć: "Przyślijcie ją do mnie, a zrobię z niej drugą Sophie!". Nie udało się, ale w kraju nazywano ją czasem "polską Sophią Loren".
Zobacz również: Anna Chodakowska: "Zwierzęta lepiej działają na mnie niż ludzie"