Malediwy - raj koralu
Marco Polo nazwał je kwiatem Indii. Ibn Batuta, średniowieczny podróżnik arabski i geograf, ogłosił je jednym z cudów świata. A wszystko dzięki koralowi. Sama historia Malediwów jest też wyjątkowo burzliwa, jak na tak rajski klimat.
Położone na Oceanie Indyjskim na południowy zachód od Półwyspu Indyjskiego Malediwy, składają się z kilkudziesięciu koralowych atoli, w tym niemal 2000 wysp i wysepek. Zamieszkałych jest tylko około 200. Każdy z atoli otoczony jest przez rafę koralową, która chroni wyspy, znajdujące się często bardzo nisko, bo zaledwie dwa metry nad poziom wody, przed zatopieniem.
Rafa koralowa, oprócz funkcji ochronnych, jest także domem dla tysięcy gatunków tropikalnych ryb, koralowców o fantasmagorycznych kształtach oraz innej morskiej fauny. Większość wysp jest otwarta na płytką lagunę zwaną po malediwsku villu.
Dzięki temu, że niewielkie wyspy uformowały się ze skały koralowej, plaże pokryte są białym miękkim piaskiem. To też bogactwo tropikalnych roślin, wśród których przeważają palmy kokosowe i drzewa chlebowe. Przez wiele lat arabscy kupcy zatrzymywali się na wyspach podczas drogi na Daleki Wschód i to oni nazywali Malediwy Wyspami Pieniędzy. Wszystko dzięki wyrzucanym na wybrzeże muszlom porcelanek - niegdyś środka płatniczego.
Niektórzy archeolodzy, a wśród nich kontrowersyjny Thor Heyerdahl uznają, że pochodzenie Malediwów datuje się na 2000 lat p.n.e. Uważa się, że były niejako punktem spotkań handlowych dla kupców pochodzących z Egiptu, Mezopotamii i Doliny Indusu. Wierzono, że wyspy zamieszkiwał mityczny lud czczący słońce zwany Redinem.
Inne, bardziej oficjalne źródła podają, że pierwszymi osadnikami na wyspach byli Drawidowie - grupa ludów zamieszkująca południowe Indie i północną Sri Lankę.
Jednym z pierwszych archeologów, który prowadził wykopaliska na Malediwach w latach dwudziestych XX wieku, był Harry Charles Purvis Bell, brytyjski zarządca z ówczesnego Cejlonu. Do jego najważniejszych odkryć zalicza się ruiny struktur zakończonych kopułą (hawittas), obecnych głównie w południowych atolach, niezwykle podobne do buddyjskich stup.
Jeżeli chcemy je zobaczyć na własne oczy najlepiej odwiedzić wyspę Kudahuvadhoo. Dzisiaj Malediwy to kraj muzułmański, a islam został tu wprowadzony oficjalnie w 1153 roku przez Abu Al Barakata, który według legend odstraszył dżina morskiego Rannamaari, czytając mu wersy z Koranu. Prawie 100 procent populacji to sunnici, a językiem oficjalnym jest divehi - język indoaryjski, którym posługuje się około 340 000 mieszkańców tego państwa.
Burzliwa historia
W początkach XVI wieku, przeprowadzili tu inwazję Portugalczycy, którym po przejęciu Goa w zachodnich Indiach, wzrósł apetyt na cenne szlaki handlowe na Oceanie Indyjskim. Po 15 latach władzę odzyskał sułtanat i dynastia Utheemu. Malediwy znajdowały się kolejno pod niepisanym protektoratem Holendrów, a potem Brytyjczyków, szczególnie po przejęciu przez Wielką Brytanię Sri Lanki.
W 1887 został podpisany oficjalny układ o protektoracie, a Brytyjczycy nie wtrącali się oficjalnie w rządzenie krajem. Utrzymywali jednak swoją bazę wojskową na wyspie Gan. Malediwy uzyskały niepodległość 26 lipca 1965 roku i stały się członkiem ONZ. Po 30 latach dyktatury Gayooma i krwawego zdławienia protestów społecznych, czyli tzw. Czarnego Piątku w 2004, w 2008 roku przeprowadzono pierwsze wolne wybory. Zwyciężył w nich Mohamed Nasheed, odpowiedzialny za reformy proekologiczne i demokratyczne.
Raj dla turystów
Temperatury powietrza w każdym miesiącu osiągają niemal 30 st. C, jednak Malediwy są najczęściej odwiedzane pod koniec roku oraz w kwietniu i listopadzie - wtedy woda jest najbardziej przejrzysta, dzięki czemu najlepsza dla płetwonurków. Tydzień w tym ziemskim raju nie jest tani. Wg wyszukiwarki Travelplanet.pl, to koszt od 5.650,00 zł za osobę. Ale czy nie warto zobaczyć tego cudu świata?
Uroki Male
Najbardziej ożywione dyskusje podsłuchamy w Male, będącym zarazem najmniejszą stolicą świata. To historyczna siedziba dynastii, które rządziły Malediwami od XII wieku.
To także wyspa szalonych skuterów, których kierowcy nie przestrzegają żadnych zasad ruchu drogowego. Male jest tłoczne, bardzo gęsto zaludnione, pełne ruchliwych targów i barów, w których nie spróbujemy alkoholu, a także restauracji z lokalną kuchnią. Warto spróbować pieczonych masroshi z mąki kokosowej, nadziewanych wędzonym tuńczykiem.
Tradycyjne spotkanie na kawę nazywa się lavazza i kończy je zazwyczaj wspólne żucie orzeszków areka. Kiedy jednak zmęczy nas ciasne i ruchliwe Male, ze swoją mieszaniną krętych uliczek, warto wypożyczyć dhoni, tradycyjną łódź żeglarską i udać się na wycieczkę na wyspę Villingili, znaną z najlepszych miejsc do nurkowania. Nie można też nie odwiedzić chociaż jednej z niezamieszkanych wysp.
Część tzw. wysp piknikowych ma wyznaczone miejsca na zrobienie grilla i kusi możliwością spędzenia nocy pod gwiazdami. Jeżeli chcemy, możemy skorzystać z państwowych promów, jednak rozkład ich kursów to niemalże wiedza tajemna. Pewniejsza będzie dwudniowa przejażdżka małym prywatnym statkiem wycieczkowym, która kosztuje ok 120zł.