Reklama

Papierowe pokoje dla uchodźców. Powstają w dwie minuty

Masowy napływ uchodźców z Ukrainy, stawia nas przed wyzwaniem zapewniania schronienia setkom tysięcy osób. Wielu z nich lokowanych jest w halach sportowych, nieczynnych biurowcach lub galeriach handlowych. Czy w takich obiektach jest miejsce na prywatność? Tak, jeśli tylko sięgnie się po inteligentne rozwiązania. Jednym z nich jest koncept Paper Partition System, opracowany przez japońskiego architekta, Shigeru Bana. Przetestowany już w Chełmie, wkrótce może pojawić się w innych miastach Polski.

Wielka hala, wypełniona ułożonymi w rzędach łóżkami  - tak zwykle wyglądają tymczasowe schronienia dla uchodźców, które w ostatnich dniach zorganizowano w wielu miastach Polski. Choć zapewniają uciekającym to, co niezbędne - miejsce, w którym można odpocząć, posilić się i zadbać o higienę, trudno w nich o prywatność.

 Z jednej strony można by powiedzieć, że intymność w sytuacjach granicznych nie jest priorytetem. Z drugiej, gdy pomyślimy o tym, że ze schronienia korzystają osoby, które mają za sobą traumatyczne doświadczenia, możliwość spędzenia kilku godzin w spokoju i samotności, zaczyna się jawić jako podstawowa potrzeba.

Reklama

Zobacz również: Jak rozmawiać z uchodźcami, których przyjęliśmy pod swój dach

Domy z papieru

Jak się okazuje, architektura pozwala zaspokoić ją w sposób prosty i tani. Sposobem tym jest Paper Partition System - modułowy koncept opracowany przez japońskiego architeka, Shigeru Bana.

Tak jak wiele prostych i skutecznych rozwiązań, tak i to zrodziło się z obserwacji: Ban zauważył, że japońskie rodziny, których dobytek został zniszczony w trakcie trzęsień ziemi, często trafiają do masowych schronisk, w których są całkowicie pozbawione prywatności. By zapewnić im namiastkę intymności, opracował prosty system, który przy użyciu kartonowych rurek i kawałków materiału, pozwala na stworzenie prowizorycznych pokoików.

Jak działa Paper Partition System? Jego podstawowym elementem są papierowe rury i prostokątne kawałki tkanin. Rury na końcach posiadają otwory, umożliwiające łączenie ich ze sobą, tak by powstały pionowe prostopadłościany.  Słupy, poprzeczki i łączniki na rogach wzmacnia się taśmą klejącą. Po zmontowaniu szkieletu, na rurkach zawiesza się materiał, pełniący funkcję ruchomych, prowizorycznych ścian. To rozwiązanie nie tylko tanie, ale też funkcjonalne  - przesuwając tkaniny,  można tworzyć pomieszczenia, składające się z dowolnej liczby modułów. Zabieg ten pozwala na uzyskanie przestrzeni dla większych rodzin. Złożenie modułu zajmuje około dwóch minut.

Koncept po raz pierwszy został wykorzystany po trzęsieniu ziemi w japońskim mieście Niigata, później był wielokrotnie wykorzystywany, przy okazji katastrof naturalnych. Jego uniwersalny charakter docenili nie tylko potrzebujący, ale również eksperci - w 2014 roku Shigeru Ban został uhonorowany prestiżową Nagrodą Pritzkera (wyróżnienie dotyczyło nie tylko schronień, ale ogółu tworzonych przez niego papierowych konstrukcji).

Zobacz również: Jeśli nie możesz otworzyć domu, otwórz serce

Na wypadek trzęsienia ziemi, na wypadek wojny

 System, który sprawdził się w przypadku katastrof naturalnych, teraz zdaje egzamin, odpowiadając na potrzeby uciekających przed wojną. Prowizoryczne, modułowe pokoje kilka dni temu powstały w Chełmie i we Wrocławiu.

Inicjatywa wyszła od samego Shigeru Ban. "We wtorek 2 marca br. otrzymałem maila od Shigeru Bana, w którym zaznaczył, że chciałby zastosować swoje autorskie rozwiązania w kontekście uchodźców z Ukrainy" - cytuje Onet Huberta Trammera, architekta i nauczyciela, zaangażowanego w przedsięwzięcie. W akcję aktywnie zaangażował się również Jerzy Łątka - uczeń Shigeru Bana i jeden z największych w Polsce specjalistów od architektury papierowej oraz studenci architektury Politechnik Wrocławskiej, Warszawskiej i Lubelskiej, a także wolontariusze. 

"Ostatnie dwa dni spędziłem razem ze wspaniałymi ludźmi. Zbudowaliśmy przestrzeń, w której ludzie szukający schronienia przed wojną już dzisiaj znajdą wytchnienie i trochę intymności przed dalszą podróżą" - relacjonował na Facebooku architekt, Dominik Pękalski, biorący udział w budowie papierowych stref intymności. "Do sprawnego montażu pojedynczego modułu potrzeba minimum 2 osoby i ok 2 minut pracy. Przez ostatnie dwa dni zbudowaliśmy kilkaset takich modułów mieszkalnych. To jest na prawdę genialnie proste i skuteczne".

Niewykluczone, że na Chełmie i Wrocławiu się nie skończy. Aktywiści z innych miast Polski  - m.in. z Krakowa, także deklarują zainteresowanie tym prosty systemem. Część przygotowanych w Chełmie elementów trafi również do Lwowa.

***

Zobacz również: 

 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy