Papierowe pokoje dla uchodźców. Powstają w dwie minuty

Masowy napływ uchodźców z Ukrainy, stawia nas przed wyzwaniem zapewniania schronienia setkom tysięcy osób. Wielu z nich lokowanych jest w halach sportowych, nieczynnych biurowcach lub galeriach handlowych. Czy w takich obiektach jest miejsce na prywatność? Tak, jeśli tylko sięgnie się po inteligentne rozwiązania. Jednym z nich jest koncept Paper Partition System, opracowany przez japońskiego architekta, Shigeru Bana. Przetestowany już w Chełmie, wkrótce może pojawić się w innych miastach Polski.

Prowizoryczne ścianki dają uchodźcom odrobinę prywatności
Prowizoryczne ścianki dają uchodźcom odrobinę prywatnościBartek Wojtowicz/Facebook Miasto ChełmAgencja FORUM

Wielka hala, wypełniona ułożonymi w rzędach łóżkami  - tak zwykle wyglądają tymczasowe schronienia dla uchodźców, które w ostatnich dniach zorganizowano w wielu miastach Polski. Choć zapewniają uciekającym to, co niezbędne - miejsce, w którym można odpocząć, posilić się i zadbać o higienę, trudno w nich o prywatność.

Z jednej strony można by powiedzieć, że intymność w sytuacjach granicznych nie jest priorytetem. Z drugiej, gdy pomyślimy o tym, że ze schronienia korzystają osoby, które mają za sobą traumatyczne doświadczenia, możliwość spędzenia kilku godzin w spokoju i samotności, zaczyna się jawić jako podstawowa potrzeba.

Domy z papieru

Jak się okazuje, architektura pozwala zaspokoić ją w sposób prosty i tani. Sposobem tym jest Paper Partition System - modułowy koncept opracowany przez japońskiego architeka, Shigeru Bana.

Tak jak wiele prostych i skutecznych rozwiązań, tak i to zrodziło się z obserwacji: Ban zauważył, że japońskie rodziny, których dobytek został zniszczony w trakcie trzęsień ziemi, często trafiają do masowych schronisk, w których są całkowicie pozbawione prywatności. By zapewnić im namiastkę intymności, opracował prosty system, który przy użyciu kartonowych rurek i kawałków materiału, pozwala na stworzenie prowizorycznych pokoików.

Jak działa Paper Partition System? Jego podstawowym elementem są papierowe rury i prostokątne kawałki tkanin. Rury na końcach posiadają otwory, umożliwiające łączenie ich ze sobą, tak by powstały pionowe prostopadłościany.  Słupy, poprzeczki i łączniki na rogach wzmacnia się taśmą klejącą. Po zmontowaniu szkieletu, na rurkach zawiesza się materiał, pełniący funkcję ruchomych, prowizorycznych ścian. To rozwiązanie nie tylko tanie, ale też funkcjonalne  - przesuwając tkaniny,  można tworzyć pomieszczenia, składające się z dowolnej liczby modułów. Zabieg ten pozwala na uzyskanie przestrzeni dla większych rodzin. Złożenie modułu zajmuje około dwóch minut.

Koncept po raz pierwszy został wykorzystany po trzęsieniu ziemi w japońskim mieście Niigata, później był wielokrotnie wykorzystywany, przy okazji katastrof naturalnych. Jego uniwersalny charakter docenili nie tylko potrzebujący, ale również eksperci - w 2014 roku Shigeru Ban został uhonorowany prestiżową Nagrodą Pritzkera (wyróżnienie dotyczyło nie tylko schronień, ale ogółu tworzonych przez niego papierowych konstrukcji).

Na wypadek trzęsienia ziemi, na wypadek wojny

System, który sprawdził się w przypadku katastrof naturalnych, teraz zdaje egzamin, odpowiadając na potrzeby uciekających przed wojną. Prowizoryczne, modułowe pokoje kilka dni temu powstały w Chełmie i we Wrocławiu.

Inicjatywa wyszła od samego Shigeru Ban. "We wtorek 2 marca br. otrzymałem maila od Shigeru Bana, w którym zaznaczył, że chciałby zastosować swoje autorskie rozwiązania w kontekście uchodźców z Ukrainy" - cytuje Onet Huberta Trammera, architekta i nauczyciela, zaangażowanego w przedsięwzięcie. W akcję aktywnie zaangażował się również Jerzy Łątka - uczeń Shigeru Bana i jeden z największych w Polsce specjalistów od architektury papierowej oraz studenci architektury Politechnik Wrocławskiej, Warszawskiej i Lubelskiej, a także wolontariusze.

"Ostatnie dwa dni spędziłem razem ze wspaniałymi ludźmi. Zbudowaliśmy przestrzeń, w której ludzie szukający schronienia przed wojną już dzisiaj znajdą wytchnienie i trochę intymności przed dalszą podróżą" - relacjonował na Facebooku architekt, Dominik Pękalski, biorący udział w budowie papierowych stref intymności. "Do sprawnego montażu pojedynczego modułu potrzeba minimum 2 osoby i ok 2 minut pracy. Przez ostatnie dwa dni zbudowaliśmy kilkaset takich modułów mieszkalnych. To jest na prawdę genialnie proste i skuteczne".

Niewykluczone, że na Chełmie i Wrocławiu się nie skończy. Aktywiści z innych miast Polski  - m.in. z Krakowa, także deklarują zainteresowanie tym prosty systemem. Część przygotowanych w Chełmie elementów trafi również do Lwowa.

***

Zobacz również: 

Zostają w bombardowanych miastach. Nie mają gdzie uciekaćINTERIA.TVAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?